Jechałam jak najszybciej by dostać się w miejsce ataku ligi. Przemieszczałam się wąskimi uliczkami, które były lepszym rozwiązaniem niż główne drogi, gdzie zapewne był jeden wielki chaos, nie wspominając już o tym, że znajdowały się tam te wielkie, obrzydliwe stwory stworzone przez ligę. Nie chciałabym z tym walczyć, widziałam już co to coś potrafi zrobić, w tej chwili współczuję bohaterom, że muszą z tym walczyć.
- Haruna słyszysz mnie? - usłyszałam głos Lily w słuchawce w lewym uchu
- Jasno i wyraźnie - odpowiedziałam wymijając przewrócony kontener na śmieci
- Świetnie, jeszcze sto pięćdziesiąt metrów i będziesz w centrum tego całego zamieszania, spotkałaś już kogoś po drodze?
- Na szczęście nie, ale rozpierdziel jaki tutaj jest mówi, że muszę mieć się na baczności bo w każdej chwili ktoś lub coś może mi wyskoczyć na ryj - zaśmiałam się
- Powiedziałabym, że chroniłabym Ci plecy ale niezbyt mam jak - odpowiedziała mi także ze śmiechem Lily - teraz na poważnie, nie mam podglądu na Ciebie bo jedziesz akurat uliczką bez kamer, więc jedyny podgląd jest z twojej kamery na kasku jak i na przodzie motoru - zaczęła Lily już poważnym tonem - jeszcze dwadzieścia metrów Haruna
- Rozumiem - powiedziałam i przyśpieszyłam tyle ile mogłam
Po chwili średnia wielkości uliczka się skończyła a ja znalazłam się na głównej drodze przy budynku, w którym zapewne znajdowała się liga, bynajmniej miałam taką nadzieję.
- Jestem na miejscu, czekam na rozkazy - odezwałam się do Lily
- Skręć w lewo i jedź cały czas prosto, tam będzie znajdowała się druga grupa funkcjonariuszy, którzy potrzebują pomocy w ewakuacji, ale ostrożnie jesteś w strefie największego zagrożenia, więc mniej oczy dookoła głowy - poinstruowała mnie Lily
Bez zbędnego gadania ruszyłam w moją lewą stronę tak jak powiedziała mi Lily. Wokół było pełno dymu i kurzu, które utrudniały mi przemieszczanie się, gdyż przez to miałam słabą widoczność.
Zauważyłam przed sobą cień ludzkiej sylwetki. Gwałtownie zahamowałam by sprawdzić kto to jest, jednak to co zobaczyłam, gdy podeszłam do sylwetki, jak się okazało mężczyzny, omal nie puściłam pawia. Mężczyzna był nabity na metalowy pręt wystający z ziemi, który wchodził mu przez odbyt a wychodził ustami. Jego martwe oczy były zwrócone ku mnie, do tej pory można było zobaczyć jego strach jak i piekielny ból...- Haruna, wszystko tam u Ciebie dobrze?! Dlaczego się zatrzymałaś?! - z mojego transu wyrwał mnie głos wkurzonej jak i zapewne przerażonej Lily
- Wszystko u mnie dobrze, już ruszam dalej - odpowiedziałam szybko, wsiadając na motor, zanim jednak ruszyłam, odwróciłam się do zwłok mężczyzny - spoczywaj w pokoju niech twoje przyszłe życie będzie lepsze niżeli te - powiedziałam i ruszyłam dalej
- Ofiara ataku? - spytała Lily
- Niestety, choć bardzo bym tego chciała nie ocalimy wszystkich - odparłam - jak dalego jeszcze do grupy drugiej? - zmieniłam szybko temat
- Trzysta metrów - to było ostatnie co usłyszałam w słuchawce
W jednej chwili znajdowałam się na motorze w drugiej leżałam na ziemi przygnieciona do ziemi maszyną, na której jeszcze sekundę temu jechałam. Zdezorientowana i lekko ogłuszona uderzeniem o ziemię spojrzałam przed siebie by zobaczyć wielką, brzydką bestię. Nomu bez chwili wahania zaczął na mnie szarżować, gotowa na to, że bestia zaraz mnie zgniecie, zamknęłam oczy, jednak atak nie nadchodził.
Szybko więc podniosłam powieki by zobaczyć, jak trójka bohaterów walczy z nomu. Poczułam jak ciężar maszyny znika z moich nóg jak i części moich pleców.
- Wszystko w porządku? Możesz ruszać nogami, czujesz je w ogóle? - usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos
- Tak, przynajmniej tak myślę - odpowiedziałam Aizawe odwracając się powoli do niego
- Dzięki bogu, że nic Ci nie jest - powiedział widocznie roztrzęsiony bohater przytulając mnie delikatnie do swojego torsu
- Spokojnie, jeszcze nie wybieram się na tamten świat - zaśmiałam się oddając uścisk
Zapewne trwali byśmy w tym uścisku dłużej, gdyby nie sytuacja wokół nas, która z każdą chwilą się pogarszała.
- Muszę im pomóc - powiedział Aizawa wstając z ziemi
- A ja muszę pomóc grupie drugiej podobno mają problemy
- Nigdzie mi nie idziesz, trzymasz się od tej chwili mnie, tu jest zbyt niebezpieczne żebyś kręciła się tu sama - warknął kruczo włosy odwracając się do mnie z widoczną furią oczach - Kto Cię tu w ogóle puścił całkowicie samą?!
- Lily ale to akurat dzięki mnie bo ją przekonałam do tego - odpowiedziałam - idź lepiej pomóż zanim to coś zrobi im krzywdę
- Nie zmieniaj tematu Asami!
- Do cholery jasnej, daj mi... Uważaj! - nie dano mi skończyć opieprzać Aizawy.
Stwór, który jeszcze chwilę temu był zajęty walką z bohaterami, teraz zaczął znowu szarżować, jednak tym razem na kruczo włosego bohatera. Moja reakcja była szybka, odepchnęłam bohatera z lini ataku, jednak sama zaczynając się na niej znajdować. Zdążyłam tylko zobaczyć leżącego na ziemi Aizawe zanim poczułam mocne uderzenie z mojej prawej strony a potem ogromny ból rozchodzący się po moim ciele gdy zaczęłam czuć siłę uderzenia, jednak po chwili ból stał się jeszcze większy gdy zderzyłam się ze ścianą pobliskiego budynku. Ból był tak silny, że z ledwością oddychałam. Przed oczami zaczynały pojawiać mi się mroczki, które starałam się jakkolwiek wymrugać, jednak po chwili wokół mnie znajdowała się tylko ciemność a ból całkowicie zniknął... Straciłam przytomność...
CZYTASZ
Obiecaj że będzie dobrze...
FanfictionJestem Haruna Asami zwana także bezużyteczną dziewuchą. Mam 23 lata i pracuję w policji. Nie mam swojej indywidualności przez co byłam gnębiona odkąd pamiętam, jednak do krzywych i pełnych pogardy spojrzeć jak i kąśliwych uwag się przyzwyczaiłam. St...