6

2.1K 162 37
                                    

Jestem już na komisariacie i idę prosto w stronę tak zwanego "gabinetu porucznika Yama". Westchnełam gdy byłam już pod drzwiami bo wiem, że zapowiada się trudna rozmowa. Zapukałam w drzwi, gdzie po chwili usłyszałam dość głównie "wejść" co też zrobiłam.

Stanęłam przed Yamashi'm uprzednio zamykając za sobą drzwi. Widać, że był zły tylko nie mam bladego pojęcia o co. Sytuacja z rana? Z kimś się po kłócił? Prawdopodobna rozmowa z Eraser Head'em?

- No zaczynaj się tłumaczyć - powiedział Yamashi sadzając się wygodniej na fotelu

- Tłumaczyć ale z czego? - spytałam zdezorientowana

- Jak można być tak głupim? Twój wybryk z rana! - krzyknął na mnie - przecież miałam mieć wolne - zaczął naśladować mój głos - Co to miało być? Myślisz, że jak znasz jakiegoś bohatera to jesteś teraz najważniejsza?! Że pępkiem świata jesteś?! Tak się składa, że nie! Nadal jesteś zwykłą dziewczyną bez indywidualności! - krzyczała dalej i ubniżał mi

Szczerze jestem już przyzwyczajona do tego typu słów. Od dziecka ciągle mi to powtarzano, nawet w domu przez mojego ojca. Stałam tam tak i słuchałam, gdy w końcu moje męki przerwało pukanie do drzwi.

- Kto tam? - spytał głośnik Yamashi patrząc na mnie morderczym wzrokiem

- To ja Asahi! Mam akta o które przełożony prosił - powiedział jak już wcześniej wspomniał o sobie Asahi

- Wejdź!

Gdy Asahi wszedł do środka wyglądał na zdziwionego moją osobą. Posyła mi pytające spojrzenie na które tylko przewróciłam oczami. Asahi podał jakąś teczkę z papierami w środku i stanął obok mnie. Yamashi chwilę przeglądał zawartość teczki po czym odłożył ją na bok i zwrócił się do mnie

- Mam nadzieję, że taka sytuacja się nie powtórzy - powiedział patrząc na mnie spod byka

- Oczywiście - powiedziałam z taką obojętnością w głosie i w oczach, że nawet Yamashi się wzdrygnął

- Świetnie, Asahi weź Asami i spróbujcie ustalić co mogło zabić tego mężczyznę - Zwrócił się potem do Asahi'ego

Popatrzyłam zdezorientowanym wzrokiem na Asahi'ego. Mężczyzna? A to przypadkiem nie była kobieta ostatnio? Wyszłam razem z moim kolegą z pracy na korytarz on nic nie mówiąc ruszył przed siebie, więc poszłam za nim, gdy byliśmy w sali do zebrań zobaczyłam, że na stołach jest pełno zdjęć. Powoli do nich podchodziłam a gdy byłam na tyle blisko by dostrzec szczegóły o mały włos nie zwymiotowałam.

Na zdjęciu był pokazany mężczyzna wiszący na czymś do góry nogami. Jego twarz była cała we krwi i licznych siniakach jak prawdopodobnie reszta ciała. Najgorsze co w tym było to wypruty brzuch z którego zwisywały wnętrzności mężczyzny.

Szybko odwróciłam się plecamy do zdjęć patrząc na Asahi'ego z szokiem w oczach.

- Co się z nim stało? - Spytałam i próbowałam uspokoić moje szaleńczo bijące serce

- Tego nie wiemy, jednak na miejscu morderstwa, które było w rzeźni, znaleźliśmy karteczkę - powiedział spokojnie Asahi. Jest naprawdę żywiołowy ale do swojej pracy podchodzi profesjonalnie, normalnie jakby miał dwie twarze...

- Jaka karteczka? - spytałam się jego ze zdziwieniem

Nic nie mówiąc podszedł do jednego ze stołów i wziął zdjęcie wcześniej wspomnianej kartki. Litery były komputerowe co znaczyło, że ktoś to wydrukował. Przeczytałam napis i byłam zniesmaczona. Cholerny morderca

- Wzieliscie to do analizy? Wiesz odciski i inne duperele - zadałam pytanie wciąż patrząc się na zdjęcie

- Kompletnie nic, nie mamy żadnego pomysłu kto to mógł być - powiedział lekko zirytowany Asahi

Mówił coś dalej do mnie ale nie słuchałam, znów miałam mroczki przed oczami ale teraz miałam jeszcze mdłości, więc złapałam się za brzuch, taki odruch.

- Asami wszystko gra? - spytał zaniepokojony Asahi

- Ta wszystko okej - odpowiedziałam uśmiechając się lekko do niego - Nie było nic innego na miejscu, tylko ta kartka? - zmieniłam szybko temat

- Była jeszcze siekiera i maczeta... - popatrzyłam z przerażeniem w oczach na zakłopotanego Asahi'ego

- Nie mów mi, że... - nie dokończyłam bo mi przerwał

- Tak używali lub używał tego na nim - dokończył moją wypowiedź z obrzydzeniem

- Jak to możliwe, że nie ma mnie na posterunku jeden dzień a już ktoś jest zabijany? - spytałam sama siebie

- Nie istotne, trzeba coś wymyślić jest już 7 ofiar, gdzie każda jest zabita inaczej, jest przetrzymywana lub nie, kobieta lub mężczyzna, były policjant lub gwiazda muzyczna i... - przerwałam mu

- były policjant lub gwiazda muzyczna? - byłam lekko zdezorientowana

- Dokładnie, ustaliliśmy już tożsamości tych ludzi. Cztery z nich to muzycy a pozostała trójka to byli policjanci, którzy nie mogli dalej pracować przez swoje zdrowie - zamyślił się na chwilę - Nie mów mi, że chcesz..

- Pobawić się w gwiazdę Hollywood by mnie uprowadzono? Przykro mi właśnie to mam na myśli - powiedziałam uśmiechając się przebiegle...

Obiecaj że będzie dobrze...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz