36

1K 98 2
                                    

Siedziałam właśnie na jednym z krzeseł na szpitalnym korytarzu. Czekałam aż wypiszą Yamashi'ego do domu. Nie chciałam tutaj być, a co gorsza odstawiać go do domu, jednak przegrałam w kamień, papier, nożyce z Asahi'm i Lilą. Jedyną zaletą mojego pobytu tutaj to, to że dowiedziałam się o dokładnym stanie zdrowia Louis'a.
Nadal jest nie przytomny ale jego stan stabilny, lekarz mówił, że powinien odzyskać najpóźniej jutrzejszego wieczora przytomność, jednak zostanie potem z tydzień lub dwa na obserwacji, patrząc na to jak mocno jest poturbowany to dobrze, że tutaj zostanie...

Popatrzyłam ze znudzeniem na twarzy na zegar wiszący na ścianie po mojej prawej stronie, pięćdziesiątsześć po jedenastej...
Eh.... Od około trzynastu godzin poza domem, Aizawa musi być wnerwiony o ile w ogóle się tym przejął....

- Panna Asami? - usłyszałam męski głos, w którego stronę się obróciłam, był to pielegniarz patrząc po jego stroju

- Tak to ja - powiedziałam wstając, by następnie stanąć na przeciwko młodego mężczyzny

- Pan Yamashi Ren jest gotowy do opuszczenia szpitala, wypis jest przy recepcji. Przepisaliśmy również kilka leków wzmacniających oraz witamin, poszkodowany musi tylko odpoczywac, proszę również przyjść na zdjęcie gipsu za miesiąc, to chyba wszystko... - powiedział patrząc na kartkę przed sobą.... może jednak był to lekarz...

- Dobrze, dziękuję - odpowiedziałam uprzejmie by następnie ruszyć do sali z numerem 213

Weszłam do pomieszczenia bez pukania a następnie stanąłam na jego środku patrząc srogo na mojego przełożonego, który starał się podnieść z wózka inwalidzkiego

- Lekarz Cię chyba poinformował, że masz nie wstawać prawda? - spytałam karcąco

- Nie będę się słuchał jakiejś dziwki w białym kitlu - warknął

- Mam propozycje im mniej będziesz sprawiał problemów tym szybciej znajdziesz się w domu i tym samym zejdziesz z tego wózka - powiedziałam przekonująco

- Niech będzie - zwrócił się do mnie ze zrezygnowaniem, przestając kręcić się na wózku

- Świetnie - powiedziałam chwytając rączki by móc pchać Yamashi'ego

Wyjechałam z nim sprawnie z sali by następnie udać się korytarzem do windy na parter, gdzie mieściła się recepcja, do której musiałam się udać z Yamashi'm po wypis oraz wyjście z całego budynku. Po wszystkim znaleźliśmy się w moim samochodzie, którym jechaliśmy do mieszkania przełożonego...




///////////////////////////////////////






Było około siedesmatej kiedy wchodziłam do swojego mieszkania. Miałam być szybciej ale dostałam telefon od architekta, że moje nowe mieszkanie będzie gotowe za jakiś tydzień lub dwa i będę mogła się tam wprowadzić ale najpierw muszę zobaczyć czy wszystko jest zrobione/robione Tak jak tego chciałam co zajęło mi dobre trzy godziny a wcześniejsze dwie siedziałam w domu u Yamashi'ego sama nie wiem po co.

Zdjęłam zmęczona buty i szurając moimi kapciami w kotki ruszyłam w stronę salonu. Zdziwiłam się lekko widząc męską sylwetkę na kanapie. Myślałam, że Aizawa poszedł do siebie. Podeszłam ciszej do kanapy i przejrzałam się kruczo włosemu. Miał lekko uchylone usta oraz porozrzucane włosy na jego twarzy jak i poduszce a najważniejszym elementem było, to że spał na plecach. Niewiele myśląc położyłam się na nim, wdychając jego zapach... nie minęła nawet sekunda a ja poczułam oplatające mnie ramiona a zaraz po tym zachrypnięty głos...

- Dlaczego Cię tak długo nie było?

- Długa historiaaa - przyciągnęłam drugie słowo, ziewając - potem Ci opowiem

- Zrobiłem obiad, więc jak byś była głodna jest w lodówce - mruknął całując mnie w czubek głowy

- Umieram z głodu - powiedziałam i zwlękłam się z ciepłej sylwetki bohatera - zaraz wracam

- A potem powiesz co się stało dokładnie w pracy - powiedział patrząc na mnie znacząco

- oczywiście ale najpierw jedzenie - powiedziałam i z nową energią ruszyłam z uśmiechem do kuchni....

Obiecaj że będzie dobrze...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz