8

1.9K 153 13
                                    


- Jesteś pewna, że chcesz tak ryzykować? - spytał się już chyba po raz setny Asahi

- Tak jestem pewna - powiedziałam ze zirytowaniem w głosie - spokojnie nic mi nie będzie, na miejscu będzie trzech bohaterów oraz mam świetne nadajniki, więc wrazie czego łatwo będziecie mogli mnie znaleźć - uspokajałam go

Jechaliśmy właśnie do klubu, gdzie miałam jako gwiazda spotkać się ze swoimi przyjaciółmi którymi byli tak naprawdę hologramy, które stworzył jeden ze znajomych Yamashi'ego. Prawdę mówiąc Asahi i reszta bardziej się denerwowali aniżeli ja co jest moim zdaniem trochę dziwne.

- Niech Ci będzie ale co jeśli pójdzie coś nie tak? Nigdy nic nie wiadomo - ciągnął dalej

- Spokojnie nic takiego się przecież nie zdarzy...

////////////////////////////////////

Powoli otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym byłam, nadal nic się nie zmieniło i nie był to sen a Asahi miał rację, że coś pójdzie nie tak...

Zacznijmi od tego, że hologramy nagle zniknęły a następnie, gdzieś wcięło wszystkich ludzi znajdujących się w klubie kończąc na tym, że ktoś przyjebał mi czymś w głowę tak, że zemdlałam a teraz nie wiem gdzie jestem.

Pokój w którym się znajdowałam był zimny, mokry i średniej wielkości podejrzewam, że jest to piwnica lub jesteśmy w ściekach, co do drugiej opcji niezbyt mi się uśmiechało. Niby nie śmierdzi ale jednak świadomość, że jest się w takich nieczystościach bleh...

- Obudziłaś się - usłyszałam za sobą męski, zachrypnięty głos jakby ktoś w gardle miał żyleyki

- Jak widać - odpyskowałam - Gdzie w ogóle jesteśmy i dlaczego tu jesteśmy? - spytałam

- W starym metrze, jesteśmy tu by nikt nas nie znalazł i spokojnie zająłem się nadajnikami w twojej biżuterii - powiedział pewny siebie

- Jaka szkoda, a mogę jeszcze wiedzieć co mnie tu czeka? - zadałam kolejne pytanie

- Napewno nic miłego - powiedział głos tuż przy moim uchu - Koniec tych pogaduszek czas na zabawę - chrypnął i odszedł gdzieś, jednak po chwili wrócił

Stanął przedemną dzięki czemu dobrze go widziałam. Wysoki, muskularny facet z jasnymi włosami oraz maską na twarzy przez co nie mogłam dostrzec nawet jego koloru oczu, jednak z lewej strony szyji miał tatuaż łapy niedźwiedzia. Gdy przestałam skupiać się na jego wyglądzie dostrzegłam w jego ręce błyszczący się nóż.

- Jakie teraz morderstwo popełnić? Wykrwawienie się? Zadźganie? Poderżnięte gardło? Czy może tortury? - zastanawiał się na głos s mnie aż przeszły ciarki - Ah! Tyle opcji a wybór jest naprawdę trudny jak ma się taką ładną buzię przed sobą... Może jednak zanim Cię zabije lub uszkodze zabawię się w korzystny dla mnie sposób? - uśmiechnął się do mnie lubierznie

Wiedziałam już co mnie czeka i o mało co nie zwymiotowałam i nie popłakałam się...

Obiecaj że będzie dobrze...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz