39

1K 99 10
                                    

Patrzyłam się już jakiś czas tępo w osobę na przeciwko, którą nadal był Master. Siedziałam tak już może z dobre kilka lub nawet kilkanaście minut i wciąż zastanawiałam się nad jego słowami jak i jego propozycją... Dlaczego to co mi zaproponował nie było takie złe? I dlaczego do cholery się nad tym zastanawiam skoro wiem, że moja odpowiedź powinna brzmieć "nie"?

Przeniosłam swój wzrok w dół, na swoje ręce zaciśnięte w pięść, które położyłam na swoich udach.

To co mi zaproponował może mi się przydać, już nikt nigdy nie będzie mógł mnie nazwać bezużyteczną, nic nie wartą. Będę mogła stać się kimś, może nawet godną by stać u boku Aizawy z podniesioną głową, być z nim na równi a nie jako balast....

- Dziecko, nie rozmyślaj nad tym tylko się zgódź, pomóżmy sobie nawzajem - zaczął mówić Master, najprawdopodobniej zniecierpliwiony moim brakiem odpowiedzi - ja dam Ci kilka z moich indywidualności, dzięki czemu staniesz się kimś, a wzamian za to ty, kiedy przyjdzie czas, zastąpisz mnie - zakończył z pewnością w swoim głosie

- Dlaczego miała bym na to przystać? - spytałam podnosząc swoi wzrok na niego - to prawda, nie mam indywidualności przez co większość społeczeństwa ma mnie za gorszą, jednak jeśli zgodzę się przyjąć twoją ofertę to w niczym się ta opinia nie zmieni, a wręcz pogorszy - mówiłam hardo na niego patrząc - na dodatek tacy jak ty zabili mi bliską osobę, więc dlaczego miałabym chcieć być w przyszłości taka jak TY?! - wykrzyknęłam, byłam głupia zastanawiając się czy się na to zgodzić

- Masz na myśli tą kobietę, która ciągle się ciebie trzymała? To nie było zaplanowane, jednak dobrze, że zniknęła ze sceny tylko nam ta szumowina zawadzała - powiedział zadowolony

- TY PARSZYWY...- zerwałam się ze swojego miejsca - ŚMIECIU BYŁA MOJĄ PRZYJACIÓŁKĄ, RODZINĄ! MAM NADZIEJĘ, ŻE ZDECHNIESZ! - krzyczałam na niego, tracąc panowanie nad sobą. Podeszłam do niego z zamiarem przywalenia mu jednak głos za mną mi w tym przerwał..

- Asami, wystarczy!

Ręka, którą się zamachnełam zatrzymała się w miejscu, wtedy do mnie dotarło co tak właściwie robię... Jeśli bym go uderzyła wyleciała bym z pracy, nie istotne jak parszywą gnidą on jest, nie mogę go ruszyć. Przestraszona szybko opuściłam rękę i odeszłam kilka kroków w tył. Mój oddech był szybki i nierówny. Słyszałam jak osoba, która stała zapewne w drzwiach stoi już za mną, sekundę później poczułam ramiona oplatające się wokół mojej tali jak i ramion. Poczułam ten charakterystyczny zapach, który należał tylko do Aizawy. Odwróciłam się w jego ramionach by następnie wtulić się w jego tors...

- Przepraszam - powiedziałam tylko, będąc blisko płaczu

- Już jest wszytsko dobrze, chodźmy stąd - odpowiedział mi bohater cicho do ucha

Oboje podeszliśmy do wyjścia z pomieszczenia, i gdy mieliśmy już wychodzić usłyszeliśmy tylko zadowolony z siebie głos złoczyńcy

- Przygotuj się na najgorsze Asami....

Obiecaj że będzie dobrze...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz