13

1.9K 134 22
                                    

- Sakura weź ode mnie te papiery bo już z nimi nie mogę! - krzyknęłam z salonu do znajdującej się w kuchni przyjaciółki

Opuściłam szpital tydzień temu z czego naprawdę się cieszę bo jedzenie tam było okropne. Moje rany już mi tak nie dokuczają a mój stan się powoli poprawia, mówię o tym fizycznym bo psychiczny nadal nie daję mi spokoju. Razem z Sakurą mamy całodobową ochronę, wrazie gdyby Spectrum chciał mnie prosto rzecz mówiąc, wykończyć. Sakura dba i opiekuje się mną jak tylko może i pozwala jej na to praca, w końcu jako znany i szanowany architekt ma dużo zleceń i projektów. Podziwiam ją za to, pracuje bardzo ciężko a ma jeszcze siły by się mną zająć, taką przyjaciółkę to ze świecą szukać. Co do Aizawy.... Nie widziałam go od czasu, kiedy był u mnie w szpitalu, może nie powinnam ale martwię się o niego, podobno przydzielono go do poszukiwań Spectrum i jakby go znaleziono miał z nim walczyć... Osobiście sama chciałam go znaleźć i wsadzić za kratki na resztę jego życia za jego bestialstwo

- To nie siedź nad nimi i zrób coś innego - odpowiedziała mi Sakura wchodząc do salonu z dwoma kubkami kawy

- Nie mam nic innego do roboty

- To nie marudź i przejrzy do końca te akta i będziesz miała to z głowy

Westchnełam ciężko, miałam dość tej sprawy z ligą. Ostatnio był nowy atak, gdzie zniszczono pół miasta! Nie cierpię tych dzieciaków, same z nimi problemy. Gdybym mogła trzepneła bym ich po tych pustych łbach, tak że zbierali by swoje zęby z podłogi...

Chciałam już wziąść kolejne akta ale usłyszałam dzwoniący telefon Sakury, która odebrała go w pośpiechu. Wstała z kanapy i skierowała się do kuchni uprzednio posyłając mi uśmiech, ale nie był to normalny uśmiech tylko taki co mówi "możliwe, że będę musiała wyjechać". Nie chcę by, gdzieś jechała, boję się, że Spectrum czai się gdzieś w okolicy i czeka by coś nabroić.

- Haruna będę musiała wyjechać na jakieś 3-4 dni do Nowego Yorku, praca wzywa - powiedziała uśmiechnięta dziewczyna wchodząc znów do salonu, siadając na kanapie - Lecę wieczorem na 20:35 mam samolot, więc mamy jeszcze trochę czasu

- Faktycznie - popatrzyłam na zegar, który wisi na ścianie. Byla godzina 12:19 - tylko idź może się najpierw spakój, obie dobrze wiemy, że wybierasz się z domu jak sójka za morze - powiedziałam z rozbawieniem

- Nie wypowiem się na ten temat bo możliwe, że masz troszkę racji, ale tak ociupinke - powiedziała pokazując palcami

/////////////////////////////

Tak jak mówiłam Sakura pakowała się prawie 5 godzin, rozumiecie 5 GODZIN... PIĘĆ G-O-D-Z-I-N... Ta dziewczyna naprawdę nie rozumie, że trzy walizki to za dużo, przecież nie wybiera się tam na pokaz mody, który będzie trwał 4 miesiące tylko na wyjazd służbowy trwający 3-4 dni...

- Przestań już z tą miną Haruna bo nie wyglądasz w niej jakbyś była zła tylko jak nafuczone dziecko - powiedziała śmiejąc się Sakura

- Dzięki, że masz taką wiarę w moją odczuwalność emocjonalną

- Wiesz w ogóle o czym mówisz? - pyta się nadal rozbawiona dziewczyna

- Bladego pojęcia nie mam - odpowiedziałam zaczynając się śmiać a wraz ze mną Sakura. Nie zwracałam uwagi na złamane żebra, które zaczynały boleć, tęskniłam za takimi chwilami z moją przyjaciółką, którą kochałam jak siostrę

- Dobra Haruna, co powiesz na film i popcorn przed tym jak odlecę siną w dal? - spytała moja współlokatorka wycierając łzy, które poleciały przez dużą ilość śmiechu

- Z Tobą zawsze...

//////////////////////////////

Siedziałam sama w salonie bo Sakura jakieś 50 minut temu wyszła by nie spóźnić się na samolot wiecie odprawa, sprawdzenie bagażu i te sprawy.

Oglądałam właśnie bardzo dobry horror, po którym zapewne będę się bać ale co tam, przed sobą na stoliku miałam colę a miskę z popcornem na moim brzuchu, gdzie ja leżałam rozwalona na całej kanapie w dziwnej pozycji, której nie umiem opisać.

Właśnie zaczynała się w filmie najlepsza akcja, którą przerwał mi dzwonek do drzwi. Bardzo niechętnie podniosłam się z kanapy i ruszyłam w ich strone by zobaczyć kogo niesie o tej porze.

Popatrzyłam przez wizjer i się zdziwiłam widząc kruczo włosego bohatera. Otworzyłam dziwi i spytałam bez ogródek i z jakąkolwiek uprzejmością

- Co ty tu robisz i czego chcesz? - patrzyłam na niego z lekką odrazą

No co? Facet najpierw ze mną śpi a potem olewa jakby niewiadomo co się stało, przecież nic złego nie zrobiliśmy, zależy kto na to spojrzy, no ale bez przesady!

- Musimy porozmawiać - powiedział bohater zatrzymując na mnie spojrzenie z troską oraz jeszcze czymś, czego nie umiem rozpoznać

- Dobra, wejdź - powiedziałam po chwili namysłu wypuszczając go do środka w akompaniamencie krzyków z telewizora...

Obiecaj że będzie dobrze...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz