Jeongguk miał wrażenie, że wszystko wokół wiruje, a ściany sali konferencyjnej kurczą się. W jednej chwili oczy wszystkich zebranych zwróciły się w jego stronę, a on stał jak sparaliżowany, wciąż chowając swoje zabandażowane dłonie za plecami. Nie był w stanie już usłyszeć dalszych słów ojca, zagłuszonych przez dziki pęd bicia jego serca i głośny szum własnej krwi. Zamrugał kilka razy, jakby naiwnie wierzył, że jeśli zaciśnie swoje powieki wystarczająco mocno, obudzi się z tego koszmarnego snu.
Przecież to nie miało tak wyglądać.
Miał dzisiaj porozmawiać z ojcem i powiedzieć mu, że chce się odsunąć od firmy. To miał być jego pierwszy krok, by wyrwać się z tego błędnego koła, w którym zdawał się tkwić przez ostatnie lata, a teraz okazało się, że wrócił do punktu wyjścia. A może nawet gorzej. Miał wrażenie, że znowu tkwił w tym pieprzonym wraku i nie mógł zrobić nic, by się z niego wydostać. Czuł się tak samo bezradny, jak zakleszczony w aucie czternastolatek.
Nie potrafił się poruszyć, jakby jego nogi zapuściły korzenie albo jakby jakaś niewidzialna siła trzymała go w miejscu. Czuł charakterystyczny ucisk w piersi. Jego oddech stał się nieregularny i czuł, że jego dłonie są wilgotne od potu, mimo zawiązanych na nich bandaży. Nie był w stanie zarejestrować nawet słów ojca. Dopiero gdy Lisa popchnęła go w stronę sceny, zdał sobie sprawę z tego, że wszyscy zebrani czekają, aż nowy CEO powie kilka słów.
Z szalejącym w piersi sercem wszedł na scenę i spojrzał na twarz swojego ojca. Pan Jeon uśmiechał się do niego szeroko, wskazując dłońmi na mikrofon, oddając mu tym samym głos. Jeongguk przełknął z trudem, po czym zwilżył wargi i drżącym dłońmi chwycił za mikrofon. Rozejrzał się po sali, jakby chciał w tym tłumie nieznajomych, wypatrzeć chociaż jedną przyjazną twarz, ale wpatrywały się w niego jedynie obce oczy, bacznie oceniając każdy jego ruch. Rozchylił delikatnie swoje usta, pozwalając, by niespokojny oddech przecisnął się przez drżące wargi i zacisnął mocniej dłoń na mikrofonie, po czym ponownie spojrzał w stronę ojca.
— N-nie wiem, co mam powiedzieć... — zaczął niepewnie, po czym ponownie spojrzał na zebranych gości, pragnąc zobaczyć wśród nich jego onyksowe tęczówki. — N-nie spodziewałem się tego... To znaczy, wiedziałem, że ojciec od zawsze marzył, żeby TJE było rodzinną firmą i że pragnął powierzyć jej prowadzenie, któremuś ze swoich synów, ale nie spodziewałem się, że to nastąpi tak szybko... To... Jestem zaszczycony tym, że ojciec darzy mnie takim ogromnym zaufaniem i obiecuję, że zrobię wszystko, by go nie zawieść... — to mówiąc, uśmiechnął się nerwowo, po czym ukłonił się nisko i rzucił do mikrofonu ciche „dziękuję", by jak najszybciej zejść ze sceny.
Resztę pamiętał jak przez mgłę. Wszystko wokół wirowało, było mu tak niedobrze, że nawet nie zareagował, gdy Lisa podbiegła w jego stronę i zarzuciła mu ręce na szyję, by po chwili ucałować jego wargi, zostawiając na nich nieznośnie słodki smak swojej drogiej szminki. W uszach huczało mu tak głośno, że nie docierały do niego żadne słowa, płynące z ust dziennikarzy czy jego współpracowników, ściskających jego dłoń, by pogratulować mu awansu. Gdy jego ojciec przyciągnął go do swojej piersi i poklepał po plecach, zdawało mu się, że za chwilę rozsypie się na kawałki w jego ramionach. Zamknął oczy, starając się zapanować nad swoim atakiem, chociaż na tyle, by zdołać się ukryć gdzieś, gdzie nikt go nie zobaczy.
YOU ARE READING
The Taste Of Ink | Taekook | PL
Fanfiction[Zakończone] Jeongguk ma wszystko. Jest młody, przystojny, bogaty, ma piękną narzeczoną. Wkrótce ma stać się CEO w firmie swojego ojca, która jest jedną z najlepiej prosperujących firm w Seulu. Mogłoby się zdawać, że jego życie jest wręcz idealne...