57. YOU ARE MY DESTINY, BABY

3.1K 297 230
                                    

Don't worry, loveNone of this is a coincidenceWe're totally different, babyBecause we're the two who found our destiny

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Don't worry, love
None of this is a coincidence
We're totally different, baby
Because we're the two who found our destiny

***

Jeongguk zaparkował samochód i zgasił silnik czarnego Mercedesa, ale jeszcze przez dłuższą chwilę siedział nieruchomo, wpatrując się w swoje dłonie. Jego palce wciąż zaciśnięte wokół skórzanego obicia kierownicy. Po rozmowie z ojcem miał ciągłą gonitwę myśli w głowie. Wiedział, że słowa Lisy i dokumenty, które mu pokazano, wskazywały na to, że Taehyung jest winny tym wszystkim zarzutom, ale nie potrafił uwierzyć w to, że mężczyzna, którego kochał, zrobiłby coś takiego. Wczoraj obiecał mu, że nigdy w niego nie zwątpi. Nie mógł więc dopuścić do tego, by słowa Lisy podburzyły jego wiarę w Tae. Nie potrafił jednak o tym zapomnieć i udawać, że rozmowa w biurze jego ojca nigdy się nie wydarzyła. Wiedział, że musi z nim o tym porozmawiać i poznać jego prawdę.

Wciągnął haust powietrza i w końcu zdobył się na to, by otworzyć drzwi i wysiąść z auta. Nie musiał się rozglądać, dobrze wiedział, gdzie ma iść, by go odnaleźć. Dystans pokonywał szybkimi, sprężystymi krokami, jakby obawiał się, że jeśli teraz tego nie zrobi, demony, które czaiły się gdzieś z tyłu jego głowy, dojdą do głosu. Znowu czuł ten charakterystyczny ból w klatce piersiowej i było mu niedobrze, mimo to zmusił swoje ciało, by wykonywało kolejne kroki, kierując się w stronę placu zabaw.

Gdy miał już niemal wrażenie, że za chwilę się udusi, jego ciemne oczy w końcu odnalazły tego, którego tak bardzo pragnął zobaczyć. Tyle wystarczyło, by ucisk w jego piersi zelżał. Nie potrafił tego wyjaśnić, ale za każdym razem, gdy go widział, czuł, że jest w stanie pokonać wszystkie przeciwności.

Zatrzymał się w miejscu i przez chwilę przyglądał mu się. Mężczyzna, na którego patrzył, w niczym nie przypominał potwora, o którym jakiś czas temu opowiadała Lisa w biurze jego ojca. Tamten Taehyung był kimś obcym. Kimś okrutnym, wyrachowanym. Taehyung, którego kochał i którego znał, znajdował się teraz kilka metrów od niego. Siedział na jednej z huśtawek, trzymając swojego synka na kolanach i bujał się z nim, podczas gdy maluch śmiał się głośno. Jego przystojną twarz zdobił ten piękny uśmiech, który za każdym razem sprawiał, że jego serce zaczynało mimowolnie bić dwa razy mocniej.

Wstrzymując oddech, ruszył przed siebie, powoli zbliżając się w ich stronę. Gdy zatrzymał się na krok od nich, tatuażysta, jakby czując jego obecność, uniósł na niego swoje spojrzenie. Napotkawszy jego wzrok, wygiął usta w kolejnym pięknym uśmiechu, wyraźnie zadowolony, że go widzi.

— Googie! — pisnął maluch, a tatuażysta zatrzymał ostrożnie huśtawkę, po czym pomógł synkowi zejść ze swoich kolan, by mógł wpaść w ramiona młodego CEO.

— Cześć, Tygrysku — przywitał się szybko brunet, kucając przed malcem, by zniżyć się do jego poziomu. Jego wargi ułożyły się w łagodny uśmiech. Ku zdziwieniu Taehyunga, uśmiech ten jednak zatrzymał się poniżej linii jego pięknych oczu. — Pójdziesz pobawić się jeszcze przez chwilę na karuzeli? — zaproponował po chwili Jeon, sunąc palcami po ciemnych włosach chłopca. — Pobawisz się chwilę i zaraz pójdziemy coś zjeść, hm?

The Taste Of Ink | Taekook | PLWhere stories live. Discover now