Brunet przesunął węglem po białym papierze, nanosząc na niego kolejne linie, które niemal idealnie odzwierciedlały to, co znajdowało się przed jego oczami. Roztarł ostrożnie jedną z nich palcem, tworząc delikatny światłocień, po czym niemal odruchowo przeniósł wzrok na swoje dłonie. W prawej dłoni trzymał węgiel, którym rysował już od dłuższego czasu. Nie używał obsadki, przez co jego palce były brudne od węgla, ale nie przeszkadzało mu to. Wręcz przeciwnie. Uwielbiał rysować rękami, czuć zapach farby albo węgla, dotykać palcami płótna, czuć jego fakturę pod opuszkami palców. W taki sposób wszystko odbierał mocniej, dokładniej.
A on chciał czuć wszystko.
Przez dziesięć lat jedynie istniał. Teraz chciał w końcu zacząć żyć. Chciał czerpać z życia garściami. Cieszyć się każdą chwilą i zapisywać w pamięci każdy moment.
Uniósł ponownie wzrok i napotkał spojrzenie onyksowych tęczówek, które wpatrywały się w niego intensywnie. Taehyung patrzył na niego śmiało, bez cienia zawstydzenia, mimo że siedział przed nim niemal nagi. Jedynie jego wąskie biodra przepasane były białym prześcieradłem. Jego wargi wygięte w delikatnym, ale jednocześnie zmysłowym uśmiechu, oczy wpatrzone w niego tak, jakby rozbierały go z każdej warstwy, docierając tam, gdzie nikt nigdy nie dotarł.
Przez chwilę jedynie mu się przyglądał, po raz kolejny tego wieczora sunąc po jego smagłej, pokrytej czarnym tuszem skórze głodnym wzrokiem. Miał ochotę odłożyć wszystko na bok i zmniejszyć dzielący ich dystans. Pragnął go dotknąć, przesunąć opuszkami brudnych od węgla palców po jego ciele, zostawiając na nim szare smugi, a potem scałowałby każdą z nich, dopóki jego skóra nie odzyskałaby tej pięknej, karmelowej barwy.
Zmusił się jednak, by ponownie zacząć poruszać dłonią, przenosząc na papier piękno tego mężczyzny. Skupił się na linii jego ramion, teraz delikatnie zaokrąglonych, po czym wyciągnął palec, by ją rozetrzeć. Gdy jednak jego palec zetknął się z papierem, Taehyung zaczął sunąć opuszkami swoich palców po jego skórze, jakby odzwierciedlał jego czyny. Jeongguk starał się nie zwracać na to uwagi i skupić się na tym, czym się zajmował do tej pory. Rysunek nie był jeszcze w pełni skończony, a on chciał, żeby był idealny. To miała być ostatnia z jego prac konkursowych. I mimo że Akademia już dała mu miejsce w finałowej trójce, on chciał im udowodnić, że to była słuszna decyzja.
Zmrużył nieco mocniej oczy i ponownie uniósł spojrzenie na Taehyunga, by ponownie przyjrzeć się jego smukłej szyi i wystającym obojczykom. Jego dłoń poruszała się szybko, jakby dobrze pamiętał fakturę jego skóry. Kreślił kolejne linie, co jakiś czas spoglądając to na papier, to na tatuażystę. Cały czas jednak czuł ciepło dłoni mężczyzny na swoim udzie i im dłużej go lekceważył, tym bardziej jego dotyk parzył jego skórę, rozpalając jego ciało.
Gdy poczuł, że mężczyzna porusza swoimi palcami, sunąc opuszkami po jego skórze, odruchowo przeniósł na niego swój wzrok. Taehyung już na niego nie patrzył. Teraz jego wzrok utkwiony był w jego prawym udzie. Dokładnie w tym miejscu, gdzie jego smukłe, wytatuowane palce pieściły mleczną skórę, rysując na niej misterne wzory.
YOU ARE READING
The Taste Of Ink | Taekook | PL
Fanfiction[Zakończone] Jeongguk ma wszystko. Jest młody, przystojny, bogaty, ma piękną narzeczoną. Wkrótce ma stać się CEO w firmie swojego ojca, która jest jedną z najlepiej prosperujących firm w Seulu. Mogłoby się zdawać, że jego życie jest wręcz idealne...