Rozdział dziewiętnasty

176 27 105
                                    

W Hogwarcie plotki rozpowszechniały się szybko, często nawet wtedy, gdy teoretycznie mało kto wiedział o danej sytuacji. Tak też było i tym razem.

Już następnego dnia dużo osób wiedziało, że Mary została ranna i leży w Skrzydle Szpitalnym. Niektóre pogłoski były bliżej prawdy, ale niewiadomo skąd wzięły się też i inne. Słychać było nawet informacje, jakoby duża grupa śmierciożerców wdarła się do szkoły z jakiegoś powodu i napotkała po drodze biedną McDonald.

Jak to w takich sprawach bywa, wiele osób uważało się za speców od wszystkiego. Nawet jeśli w rzeczywistości nic by nie zrobili.

- Lockhart twierdzi, że on by sobie ze wszystkim poradził - powiedziała Glenn z irytacją, gdy czekali na Obronę przed Czarną Magią. - Czy ten dzieciak kiedykolwiek się ogarnie?

- Może jak będzie starszy, to będzie bardziej dojrzały? - zasugerował Remus, chociaż sam nie wiedział, co o tym sądzić.

Wiedział natomiast, że muszą porozmawiać o Mapię, ale to nie był odpowiedni moment. Dziewczyna chyba też to wyczuła, bo nie poruszyła tego tematu.

Dzień jakoś mijał, a świadkowie zdarzenia byli ciągle podpytywani o to, co dokładnie się stało. Dwaj przyłapani Ślizgoni zostali ukarani, jednak niestety zdecydowanie za słabo.

Avery i Mulciber zapewne powiedzieli już o wszystkim Rosierowi, Wilkesowi, Snape'owi i innym Ślizgonom, gdyż duża część osób z tego domu mierzyła Remusa i resztę ratujących dużo bardziej nieprzyjemnym wzrokiem niż zwykle.

Lupin wiedział, że Lily ma zamiar porozmawiać ze Snape'em, jednak miał nadzieję, że będzie ostrożna. Nie chciał, by coś się jej stało przez niego lub jego kolegów.

James napisał do rodziców, ale i tak wątpliwe było, by coś to pomogło w tym wszystkim. Chociaż zawsze warto było spróbować.

Przy okazji też Huncwoci zaprosili bliźniaczki do swojego dormitorium, by powiedzieć im o Mapie. Glenn dowiedziała się przez przypadek, a Ruby też trochę już się domyślała.

Mimo wszystko chłopcy (a szczególnie James i Syriusz) chcieli podzielić się z kimś czymś, co stworzyli. Rzecz jasna nie zamierzali mówić całej prawdy, ale jedynie pokazać, co udało im się osiągnąć.

Oprócz nich, od jakiegoś czasu o istnieniu Mapy wiedziała też Maya, gdyż akurat zobaczyła, jak Syriusz jej używał. Jednak na szczęście dochowała tajemnicy.

- Nie wiem czy to na pewno dobry pomysł - powiedział Remus, gdy czekali na bliźniaczki.

- Świetny pomysł! - stwierdził Syriusz.

- Oj tam! - dodał James. - Możemy im ufać! Zresztą znam je obie od dziecka, umieją dotrzymać sekretów.

Remus westchnął. Gdyby przez swoje wilkołactwo nie był odcięty od ludzi na tyle lat, też miałby szansę znać od dzieciństwa bliźniaczki, Jamesa czy inne dzieciaki.

- A czemu w takim razie tylko one, skoro Dorcas i Marlenę też znasz od dziecka? - zapytał Remus, jednak Potter machnął na to ręką.

- Wszystko w swoim czasie - odparł James, po czym wyjął z kieszeni złotego znicza i zaczął się nim bawić.

- Co ty knujesz Bambi? - spytał podejrzliwie Remus, zastanawiając się, czy to nie ma czegoś wspólnego z jego zapędami do swatania.

Niestety, okularnik nieugięcie nie chciał powiedzieć, o co mu chodzi. Chociaż prawda była taka, że ciężko było zrozumieć, jaką logiką (a raczej jej brakiem) kieruje się James Potter.

W końcu dziewczyny przyszły, a oni z dumą pokazali im Mapę, którą stworzyli.

- Pamiętajcie, że to tajemnica - powiedział Remus, kiedy James wypowiadał formułkę "Przysięgam, że knuję coś niedobrego".

- Niesamowite - przyznała Ruby. Obie siostry patrzyły na to z podziwem.

- Jeśli komuś wygadacie, to pamiętajcie, że wciąż mam wasze zdjęcie, jak byłyście całe umazane w błocie - stwierdził James. - Ewentualnie też takie, na którym...

- Oj zamknij się Potter, nikomu nie wygadamy - obiecała Glenn, a jej bliźniaczka przytaknęła. - A co do zdjęć, to kilka twoich kompromitujących fotografii z dzieciństwa też by się znalazło.

Remus po cichu trochę im tego zazdrościł. Też chciałby mieć tyle ciekawych wspomnień z dzieciństwa spędzonego wśród równieśników.

On kilka razy był u babci i widział się wtedy z Lily i jej siostrą, jednak gdyby nie był wilkołakiem, być może widzieliby się znacznie częściej. Rodzice i tak obawiali się, by czegoś nie wygadał, ale on był wtedy już na tyle duży, że o tym pamiętał.

Gdyby nie jego wilkołactwo, może nawet by zamieszkali w mieście, a nie na uboczu, z dala od ludzi.

Dziewczyny były pod wrażeniem ich Mapy, oraz obiecały, że dochowają tajemnicy.

Miał tylko nadzieję, że nie domyślą się czegoś więcej. Bo pewnej tajemnicy absolutnie nie chciał ujawniać.

~

Dni mijały i w końcu nadszedł marzec i powoli zaczęła się robić wiosna. Wraz z nią zbliżył się też dziesiąty marca, czyli dzień urodzin Remusa.

Lupin nie chciał zbytnio robić imprezy, jednak domyślał się, że jego przyjaciele i tak coś zorganizują. Ich nie dało się przekonać, by tego nie robili. Postanowili jednak zrobić to w weekend, gdyż dziesiąty marca wypadał w środku tygodnia.

Ruby w sobotę starała się przez cały dzień trzymać go z daleka od Wieży Gryffindoru. Przypuszczał, że organizują imprezę "niespodziankę".

Znał ich po prostu zbyt dobrze, by się tego nie domyślać.

Usiedli w bibliotece i zaczęli robić wypracowania na następny tydzień. Chłopak widział, że przyjaciółka co jakiś czas zerka na swój zegarek, jednak udawał, że tego nie zauważa.

- Naprawdę nie mogę uwierzyć, że Mulciber i Avery nie zostali wyrzuceni - powiedziała z goryczą dziewczyna. - Mary wyszła już ze Skrzydła, ale stara się teraz wszędzie chodzić z kimś... A ci dwaj jak gdyby nigdy nic nadal uczęszczają do Hogwartu!

- Zgadzam się, to okropne - powiedział Remus z oburzeniem.

Mary wyszła cało z tego wszystkiego tylko dzięki interwencji i pomocy, a nikt nic z tym nie zrobił. Sprawa została zamieciona pod dywan i była teraz głównie obiektem plotek uczniów.

Świat był niesprawiedliwy, a oni jeszcze nieraz mieli się o tym przekonać.

- Dobra, chyba na dzisiaj już dosyć zrobiliśmy - stwierdziła Gryfonka, zbierając swoje rzeczy. - Idziemy?

- Jasne, chodźmy - odparł Lupin, domyślając się, co się szykuje.

I rzeczywiście, gdy przyszli do Wieży Gryffindoru, od razu rozległ się okrzyk:

- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!

- Dziękuję, dziękuję - powiedział Remus, czując się trochę dziwnie, że całkiem sporo osób przyszło na jego imprezę urodzinową i chciało złożyć mu życzenia. James od razu objął go ramieniem.

- Luniek, pora świętować! Wiem, że jeszcze nie ten dzień, ale nie bój się, wtedy też złożymy ci życzenia! Więc....

Od razu dostał dużo życzeń, chociaż i tak miały być mu składane wraz z prezentami za kilka dni. Jego przyjaciele lubili jednak robić imprezy, a przynajmniej nie musieli się martwić, że następnego dnia dostaną szlaban za spóźnienie się na zajęcia.

Mimo wszystko jednak było już lepiej, gdy goście zaczęli tańczyć do muzyki lecącej z czarodziejskiego radia oraz jedli przyniesione przekąski i piwo kremowe.

Chociaż nie przepadał jakoś szczególnie za tańcem, to i tak był parę razy zachęcany do niego.

Mimo wszystko jednak dobrze się bawił, bo był z osobami, które lubił.

Niechciana Tęsknota | Remus Lupin ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz