Rozdział czterdziesty drugi

137 18 186
                                    

W końcu Remus opuścił Skrzydło Szpitalne. Wcześniej dowiedział się jednak, że Maya zaopiekowała się resztą Huncwotów, gdy ci wrócili po pełni do dormitorium. Spędziła w ich pokoju całą noc, by rano opatrzeć całą trójkę i przynieść im śniadanie z kuchni. Ruby w nocy była u siebie, ale rano również pomogła chłopakom. W końcu one we dwie jako jedyne wiedziały o animagii Huncwotów.

Remus był im za to wdzięczny. Zawsze martwił się o przyjaciół, szczególnie, że ci po odprowadzeniu go do Skrzydła sami nie chcieli dać opatrzeć ran. Uważali, że to nic takiego, a Pomfrey mogłaby nabrać podejrzeń.

Lily wiedziała o sekrecie Remusa, ale o animagii nie. Mimo wszystko nie była aż tak blisko z resztą Huncwotów, chociaż zaczęło się to trochę zmieniać.

Nadal jednak kilka osób z jego bliższego otoczenia (Glenn, Marlena, Dorcas) nie znało prawdy. Musiał więc wymyślać wymówki, chociaż zastanawiał się, czy Glenn czegoś nie podejrzewa. Niby nic na to nie wskazywało, ale i tak miał obawy.

Gdy przybył do Hogwartu kilka lat temu, miał zamiar nikomu nie mówić. Z czasem jednak coraz więcej osób poznawało prawdę.

Jego przyjaciele i tak zostali przy nim, a nawet zrobili coś więcej. Mimo to obawiał się, że w pewnym momencie ktoś go odrzuci.

- Glenn jest w porządku, nie odrzuci cię - powiedział James, na co jednak Remus westchnął.

- Jest fajna i dlatego nie chcę, by wiedziała, że zadaje się z potworem - stwierdził Lupin, na co dostał gniewne spojrzenia przyjaciół.

- Jakim potworem? - krzyknął Syriusz z oburzeniem.

- Nie jesteś żadnym potworem! - rzekł Potter.

- Właśnie - dodał Peter.

Remus westchnął. Zawsze kończyło się tak samo - ochrzaniali go za to, że nazywał się potworem.

A przecież taka była prawda.

Nikt go nie przyjmie do pracy właśnie z tego powodu. Pilnie się uczył, ale jakie to miało znaczenie, jeśli potem i tak nie znajdzie pracy?

Nie sądził też, by jakaś dziewczyna chciała być z wilkołakiem. Przecież mógłby ją skrzywdzić!

Zarazem jednak widział kochające się pary, jak chociażby rodziców czy przyjaciół i myślał o tym, jakby to było mieć dziewczynę.

Było to jednak nierealne, prawda?

Jego przyjaciele uważali, że jest inaczej. Że ma szansę na takie samo życie jak inni mimo swojego problemu.

I za nic nie dawali się przekonać do jego zdania.

~


- Jak się czujesz? Nie jest ci tu za zimno?

Remus popatrzył na Glenn, z którą akurat postanowili się trochę przejść. Na dworze było zimno i leżał już śnieg, ale oni się tym nie przejęli.

Wiedział, że jest zaniepokojona jego stanem zdrowia. Niestety znowu musiał ją okłamywać, że kilka dni temu zwyczajnie się przeziębił i dlatego źle się wtedy czuł.

- Dobrze się czuję. Nie, nie jest mi za zimno, a tobie? - zapytał Remus.

- Może być. Nie jest źle, a jakoś nie mam ochoty na razie wracać do zamku - powiedziała Glenn.

Była niższa od niego, wobec czego musiał spoglądać w dół, by ją spojrzeć na jej twarz. Nie przeszkadzało mu to jednak, w sumie wiele osób było od niego niższych.

Niechciana Tęsknota | Remus Lupin ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz