Rozdział dwudziesty ósmy

149 19 76
                                    

Remus, Peter i Kenny biegli przez las, aż w końcu spomiędzy drzew zobaczyli polankę, na której James, Maya i Syriusz walczyli z czwórką śmierciożerców.

Podczas gdy Black walczył z Bellatrix Lestrange, niedaleko James walczył z innym śmierciożercą, a Maya miała na głowie aż dwóch naraz.

- Peter, przytrzymaj Kenny'ego, ja im pomogę - rzekł Remus.

- Ja nigdzie nie idę! Chcę pomóc Jamesowi! - powiedział Kenny z oburzeniem.

- Jeszcze nawet zaklęć nie znasz! Trzymaj się Petera i razem poszukajcie twoich rodziców lub wujka - polecił Remus, po czym odwrócił się w stronę polanki i pobiegł tam.

Walnął Drętwotą w jednego ze śmierciożerców, który walczył z Mayą. Jego towarzysz spojrzał w kierunku Lupina, a dziewczyna wykorzystała ten moment, by rzucić zaklęcie paraliżujące na śmierciożercę.

Remus ruszył pomóc Jamesowi z jego przeciwnikiem, a Maya ruszyła walczyć przeciwko Lestrange.

W końcu Remus i James obezwładnili trzeciego ze śmierciożerców i podbiegli, by pomóc Mayi i Syriuszowi. Najgorsze było jednak to, że Lestrange wydawała się wcale nie męczyć, w przeciwieństwie do nich.

Wydawała się być wręcz zachwycona ilością nowych osób.

- Ile dzieciaczków chętnych do walki! - zawołała radośnie Bellatrix, zręcznie unikając ich zaklęć rozbrajających.

- Jesteś tylko kilka lat starsza do cholery! - odwarknął Syriusz, kipiąc z wściekłości. - Protego Maxima!

- I lepsza! - stwierdziła Bellatrix. - Avada Kedavra!

- Kenny, nie! - krzyknął James z rozpaczą, gdy nagle tuż przed nim zjawił się jego młodszy kuzyn.

Zaklęcie trafiło prosto w Kenny'ego, który martwy, upadł w ramiona Jamesa.

Bellatrix zachichotała kpiąco i deportowała się. Z lasu ktoś wybiegł.

Jednak Remus, Maya, Syriusz stali ciągle w jednym miejscu, z przerażeniem patrząc na Jamesa trzymającego swojego kuzyna.

Okularnik szlochał, tuląc do siebie Kenny'ego. Nie mogli uwierzyć w to, co się stało.

- Przepraszam, wyrwał mi się! Chciałem zaprowadzić go w bezpieczne miejsce, ale mnie walnął pięścią i uciekł! - powiedział Peter, stając obok Remusa. Po chwili jednak zamilkł, patrząc na przyjaciół. Chociaż byli poranieni, to zupełnie o tym nie myśleli. Wydarzyło się w końcu coś gorszego niż to.

- James... - zaczął Syriusz, podchodząc do okularnika.

Wszyscy byli skołowani. Zobaczyli, jak śmierć cudem ominęła ich najbliższego przyjaciela, ale zarazem zabrała kogoś, kto był dla niego ważny.

Oni wszyscy byli dzieciakami dorastającymi podczas wojny. Nie spodziewali się jednak, że dosięgnie ich ona tak szybko.

To jednak było nieuniknione. Rzeczywistość, zwłaszcza ta wojenna, była okrutna. I jeszcze nieraz mieli się o tym przekonać.

Syriusz w końcu kucnął koło Jamesa i go przytulił.

- Był taki młody - wydukał w końcu James płaczliwym głosem. Maya ruszyła się, by znaleźć się po drugiej stronie Pottera.

Remus i Peter stali obok, w milczeniu patrząc na to wszystko. Żadne z nich nie mogło nic już zrobić.

- Co tu się stało?

Na polanę wbiegł Fleamont wraz z kilkoma Aurorami. Zastygł w bezruchu, widząc nastolatków. Na jego twarzy malowało się przerażenie oraz smutek.

Niechciana Tęsknota | Remus Lupin ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz