Rozdział pięćdziesiąty trzeci

139 19 239
                                    

Glenn naprawdę bardzo się cieszyła na spotkanie z Remusem w Hogsmeade. Jej przyjaciółki również zauważyły, jak bardzo wydaje się być podekscytowana.

- Chyba jeszcze nigdy nie byłaś tak podekscytowana żadnym wyjściem jak tym - stwierdziła Marion, gdy ubierały się do wyjścia. Cooper zgromiła ją wzrokiem.

- Po prostu się cieszę i tyle - stwierdziła niebieskooka. - A wy jakie macie plany?

- Zamierzamy przejść się we dwie. Pochodzimy po sklepach, a potem pójdziemy do Trzech Mioteł - uznała Hartley, zawiązując swojego kucyka.

Ponieważ było zimno, Glenn uznała, że musi założyć kilka warstw. Miała na sobie wygodne i ciepłe brązowe spodnie, oraz czarne trzewiki. Do tego założyła też beżowy golf oraz ciepły, szary sweterek. Uznała, że resztę założy, gdy już zejdzie na dół, by się nie spocić. Miała zamiar założyć szalik od Remusa, chociaż miała nadzieję, że on będzie miał na sobie jakiś inny, by nie zmarznąć. Włosy związała w luźną kitkę, oraz wzięła także torebkę.

Jej przyjaciółki ubrały się również dosyć ciepło, chociaż spędziły na tym trochę mniej czasu.

W końcu we trzy zeszły na dół. W samą porę, bo koło Wielkiej Sali stała już spora grupka osób, z którymi miały się zabrać. Uznali, że po wydarzeniach sprzed kilku miesięcy bezpieczniej będzie iść cała grupą do Hogsmeade i rozdzielić się dopiero na miejscu. I nie chodzić pojedyńczo.

Krukonki podeszły więc do grupki składającej się z Remusa, Jamesa, Lily, Syriusza, Mayi, Petera, Ruby, Dorcas, Marleny i Basila.

Glenn stanęła obok Lupina, który uśmiechnął się na jej widok. Serce zabiło jej mocniej, gdy go zobaczyła.

- Hej. Widzę, że założyłeś inny szalik? - zapytała Glenn, widząc jego brązowy szal.

- Tak, dostałem go kiedyś od babci - rzekł szatyn. - A tobie ładnie w tym czerwono-złotym, wiesz?

Glenn się zarumieniła. Cieszyła się, że reszta grupy jest zajęta sobą. Nie widziała, że jej siostra spogląda w ich stronę trochę dziwnie.

- Dziękuję - odparła cicho.

W końcu całą grupą poszli do Hogsmeade.

- Dobra, ja i Marion lecimy do sklepów, na razie - rzekła Hartley, gdy już dotarli na miejsce.

Po chwili odłączyli się też James, Lily, Dorcas, Ruby i Peter, którzy mieli iść między innymi do Miodowego Królestwa. Tymczasem Remus i Glenn mieli zamiar udać się do Sówki. W tym samym miejscu zresztą mieli mieć randki Maya z Syriuszem oraz Basil i Marlena.

Na szczęście udało im się zająć stoliki w miarę daleko, by nikt sobie wzajemnie nie przeszkadzał.

Henrietta Cooper była niską, trochę puszystą oraz siwowłosą staruszkę o niebieskich oczach. Bardzo się ucieszyła na ich widok.

Remus i Glenn zamówili sobie Brownie oraz herbatę z malinami i jeżynami. Był to zdecydowanie ich ulubiony zestaw.

- Prawie jak randka - skomentowała Krukonka, a on zastygł w brzuchu z uniesionym wysoko kubkiem.

- Prawie? - zapytał Remus. - A co, chciałabyś randkę?

- Cóż, jutro jest czternasty lutego, zapomniałeś? - zapytała Glenn. - Tak tylko palnęłam...

Trochę się zmieszała. Po co to powiedziała?

- Pamiętam, pamiętam - powiedział szatyn. - Ktoś cię zapraszał?

- Nie, tak po prostu mi się to przypomniało - rzekła Krukonka, unikając jego wzroku i patrząc na ciasto. - Ale cieszę się, że jesteśmy tu razem.

Niechciana Tęsknota | Remus Lupin ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz