Rozdział czterdziesty piąty

124 18 114
                                    

Remus cieszył się, że babcia przyjechała wcześniej. Miło było spędzić z nią czas, szczególnie, że rodzice musieli pracować przez te kilka dni. Babcia natomiast mając własny biznes, mogła sama ustalać, kiedy chce pracować.

- Robię się coraz starsza - powiedziała babcia, kiedy siedzieli rano w kuchni we dwójkę i jedli śniadanie.

Remus jadł czekoladowe płatki z mlekiem, a babcia bułkę z dżemem truskawkowym.

- Babciu...

- No co? Dobrze wiesz, że nie robię się młodsza - powiedziała babcia.

Remus westchnął.

- Wiem, wiem.

Nie chciał o tym myśleć. Zdawał sobie sprawę, że prędzej czy stanie się nieuniknione. Jednak miał nadzieję, że do tego jeszcze dużo czasu.

Kochał babcię i nie chciał jej stracić. Ani nikogo z bliskich mu osób.

- Zastanawiam się powoli nad przejściem na emeryturę. Lubię robić wypieki, ale jest mi coraz ciężej - stwierdziła babcia Eugenie. - Rosa bardzo mi pomaga, ale to czasami nie wystarcza. Lubię też prowadzić działalność charytatywną, ale powoli oddaję część obowiązków młodszym.

- Dbasz o siebie babciu? - zapytał z troską Remus.

- Oczywiście, że tak, nie martw się. Ale mam już swoje lata - powiedziała babcia. - Nie da się żyć wiecznie. Nie wiem jak w twoim świecie, ale...

- Nie da się - rzekł Lupin.

Rzecz jasna nie znał wszystkich tajników magii. Mimo wszystko jednak oszukanie śmierci było raczej niemożliwe.

- No widzisz. W każdym razie, chyba będę potrzebowała pomocy - powiedziała babcia i westchnęła.

- Może mógłbym ci pomóc? - zaproponował Lupin.

- Nie chciałabym wywierać na ciebie presji, że musisz przejąć tą firmę tylko dlatego, żeby została w rodzinie - powiedziała babcia.

Babcia nie wiedziała za bardzo, jak ciężka była sytuacja wilkołaka w świecie. Nie wiedziała, że on nie miał za wielu perspektyw pracy.

- Nie wywierasz żadnej presji, chętnie ci pomogę - odparł Remus.

Kochał swoją babcię i podziwiał za to, jak świetnie sobie radzi. Była sama, gdyż dziadek Eddie zginął podczas drugiej wojny światowej. Remus rzecz jasna nigdy go nie poznał, ale słyszał o nim wiele opowieści.

Był dumny z tego, że jego dziadek był świetnym żołnierzem.

Smutne było to, że sam w pewnym sensie  miał iść teraz w jego ślady. Co prawda będzie walczył różdżką, nie karabinem, ale w zasadzie będzie bronił obu światów - czarodziejskiego i mugolskiego.

Świat w większości pogardzał takimi jak on. A mimo to zamierzał go bronić, ramię w ramię z przyjaciółmi. Wiedział, że idee i czyny Voldemorta są złe i okrutne, więc zamierzał walczyć przeciwko niemu i jego poplecznikom.

~

W końcu nadszedł dzień świąt. Remus wymienił się z babcią i rodzicami prezentami, a potem zjedli świąteczne śniadanie.

- Nareszcie trochę odpoczynku - powiedział Lyall.

- Za dużo pracujesz - odparła Hope z troską, a on westchnął ciężko.

- Nie mam innego wyjścia.

Lupin starał się powstrzymać myśl o tym, że to wszystko przez niego. Gdyby nie został wilkołakiem, rodzice nie musieliby brać nadgodzin, by zarobić na leki dla niego.

Niechciana Tęsknota | Remus Lupin ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz