Rozdział pięćdziesiąty pierwszy

109 17 209
                                    

Pełnia wypadała w piątek wieczorem. Remusa od rana nie było na lekcjach, a już od kilku dni czuł się coraz gorzej.

Glenn siedziała na lekcji transmutacji i kompletnie nie mogła się skupić. Cały czas myślała o tym, co stanie się za kilka godzin.

- Co się dzieje? - zapytała cicho Marion, która tym razem usiadła z nią, żeby ta nie siedziała sama. Hartley zajęła miejsce przed nimi. Za nimi natomiast siedzieli James i Syriusz, którzy gadali o czymś między sobą.

- Po prostu nie mogę się skupić i tyle - rzekła Glenn, nie chcąc za bardzo skupiać uwagi przyjaciółki na Remusie.

- Chodzi ci o to, że Lupin pojechał do chorej mamy? - zapytała Chapman, a Cooper przełknęła ciężko ślinę.

- Tak, dokładnie. Bardzo lubię jego mamę i mi jej szkoda - odparła szatynka.

To po części była prawda, lubiła rodziców Remusa. Teraz jednak znała prawdę, jaka działa się za tymi wymówkami.

- Panno Cooper i panno Chapman, proszę o zaprzestanie rozmawiania - rzekła profesor McGonagall, patrząc w ich stronę. - Panowie z tyłu też.

- Ale my tylko zachwycaliśmy się pani wykładem! - rzekł Syriusz z oburzeniem. - Musieliśmy na bieżąco omówić to, jak genialne rzeczy pani opowiada!

Część klasy zachichotała, jednak nauczycielce nie wydawało się być do śmiechu.

- W takim razie może powtórzycie, o czym mówiłam? - zapytała profesor McGonagall i rozległa się cisza. - Nie? A może któraś z pań?

- Przepraszam pani profesor, to już się więcej nie powtórzy - obiecała Glenn, na co nauczycielka zmierzyła ją wzrokiem.

- Mam nadzieję.

Gdy lekcja się skończyła, Glenn opuściła pracownię razem z Marion i Hartley. Za nimi jednak wyszli James, Syriusz i Peter.

- Glenn, zaczekaj!

Odwróciła się w stronę trójki Huncwotów, którzy ją wołali.

- Nie czekajcie na mnie, zaraz pójdę pod salę - powiedziała Krukonka do Marion i Hartley, a one pokiwały głowami na zgodę.

- Co tam chłopaki? - zapytała Glenn, podchodząc do nich.

- Chciałabyś pójść z nami po lekcjach po czekoladę dla Remusa? - zapytał Syriusz, a ona spojrzała na niego zaskoczona.

- W sensie... Do kuchni? - zapytała Glenn.

- Niezupełnie, ale pokażemy ci potem, jeśli się zgadzasz - odparł James.

Nie miała pojęcia o co im chodzi, ale chciała zrobić coś dla Remusa. Nie mogła znieść tej bezczynności. Pokiwała więc głową.

- Wchodzę w to.

- W takim razie spotkaj się z nami o czwartej na drugim piętrze i ciepło się ubierz - powiedział Syriusz. - I pamiętaj, że to tajemnica.

Mimo paskudnego nastroju, jaki miała tego dnia, była zaintrygowana tym, co Huncwoci chcieli jej pokazać. Domyśliła się już, że jakimś sposobem przedostają się tamtędy na zewnątrz. Była tego ciekawa.

Punktualnie o czwartej przybyła więc na miejsce, ubrana już w kurtkę, czapkę, rękawiczki oraz ciepły szalik od Remusa. Zobaczyła, że wszyscy trzej chłopcy też już są przebrani w ciepłe ciuchy, a Peter trzymał pergamin, najwyraźniej ich mapę.

- Dobrze, że już jesteś. Gotowa na złamanie kilku zasad? - zapytał James, obejmując ją ramieniem.

- Zrobienie tego z nami, to zaszczyt - rzekł Syriusz.

Niechciana Tęsknota | Remus Lupin ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz