Rozdział pięćdziesiąty

140 17 250
                                    

Remusowi było szkoda Jamesa, którego znowu spotkało coś tak przykrego, jak śmierć bliskich osób. Starali się go pocieszyć.

Jednocześnie martwił się też o swoich bliskich. Rodzice pisali mu jednak, że z nimi i babcią wszystko w porządku. A on miał nadzieję, że tak będzie jak najdłużej.

Razem z bliźniaczkami i Lily dalej zajmował się też tajemnicą dziennika. Byli coraz bardziej ciekawi, kim właściwie była jego właścicielka.

- A może zacząć przeszukiwać kroniki? - zaproponowała Glenn, kiedy siedzieli we czwórkę w bibliotece.

- Myślę, że to dobry pomysł. Moglibyśmy zobaczyć, jakie osoby uczęszczały do szkoły te wiele lat temu - odparł Remus, spoglądając w jej stronę. Z jakiegoś powodu często na nią patrzył.

Nie było w tym nic złego. Ale po prostu coraz częściej zerkał na nią nawet ukradkiem, częściej niż na pozostałe przyjaciółki.

Czemu tak miał?

- Myślę, że to dobry pomysł. Możemy cofnąć się po śladach z przeszłości, w tych kronikach pewnie są wasi rodzice, dziadkowie i inne pokolenia aż do Ioli - powiedziała Lily.

- Jasne. Dobry pomysł - zgodziła się Ruby.

Poszli więc w głąb biblioteki, by poszukać kronik szkolnych. Wzięli kilka pierwszych, by móc je przejrzeć. Niestety te były zbyt nowe, ale nie zamierzali się poddawać.

~

Kwestia balu została odsunięta na razie na bok - nie chcieli poruszać tego tematu zbytnio ze względu na żałobę Jamesa. Jednak Remus razem z Glenn, Lily i innymi Prefektami musiał dalej się tym zajmować.

Trwały też dalej lekcje teleportacji. Uczniowie stali w różnych grupkach, ale Glenn, Hartley i Marion podeszły bliżej Gryfonów, gdyż miały dosyć Wilsona i jego gadania.

- Dasz radę Lennie - powiedział Remus, gdy stanęła obok niego.

- Miło, że we mnie wierzysz, chociaż na razie jeszcze za wcześnie na efekty - powiedziała Glenn, uśmiechając się do niego.

On pomyślał o tym, że miała naprawdę ładny uśmiech.

- I tak życzę ci powodzenia - rzekł Remus.

Rzeczywiście były to dopiero pierwsze lekcje, więc nikomu jeszcze się nie udało teleportować. Mimo to, z jakiegoś powodu cieszył się, że Glenn ćwiczyła tak blisko niego.

Czemu tak bardzo o tym myślał?

Chociaż chyba to normalne, skoro była jego przyjaciółką?

Nadal zastanawiał się też, czym dokładnie tak ładnie pachnie. Nie wiedział, czemu to robił, ale z jakiegoś powodu go to intrygowało.

~

Pod koniec stycznia odbył się mecz Gryffindoru z Hufflepuffem. Gryfoni wygrali, ale ze względu na okoliczności, ich paczka nie świętowała. James przeżywał żałobę, a oni to uszanowali i też nie mieli ochoty świętować.

Tymczasem w dormitorium Krukonek Glenn i Marion wysłuchiwały gadania Hartley o tym, że musi zwyciężyć z Puchonami.

- Muszę to wygrać. Nie ma innej opcji - rzekła Preston, siedząc na swoim łóżku.

- Wiemy. Mówisz to już któryś raz dzisiaj - odparła Glenn. Ona leżała na łóżku ze swoim szkicownikiem i starała się coś narysować.

- Nie pamiętam, kiedy ostatnio mówiłaś o czymś innym - dodała Chapman, na co Hartley spojrzała na nią z oburzeniem.

Niechciana Tęsknota | Remus Lupin ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz