Remus był zaskoczony, gdy zobaczył, że Glenn przyszła do niego do Skrzydła Szpitalnego i przyniosła ciasto. Zjawiła się jako pierwsza, najwyraźniej nie chcąc czekać ani chwili dłużej.
- Naprawdę miło z twojej strony, nie musiałaś mi niczego piec - rzekł Lupin. Dopiero co się rozbudził, ale czuł, że trochę go boli w kilku miejscach na ciele. Miał tam zresztą bandaż założony przez panią Pomfrey. Mimo to jednak nie narzekał, mogło być o wiele gorzej.
- Ale chciałam ci zrobić przyjemność - stwierdziła Krukonka, po czym wyjęła pojemnik z ciastem oraz łyżeczkę. - Nakarmię cię.
- Co?
Remus spojrzał na nią z zaskoczeniem.
- Musisz odpoczywać, jesteś ranny. Zamierzam się tobą zaopiekować - rzekła dziewczyna. Wzięła kawałek ciasta na łyżeczkę, a następnie podała mu do buzi. - Leci miotełka!
Szatyn zjadł kawałek ciasta i uśmiechnął się lekko.
- Naprawdę dobre - pochwalił, a ona odwzajemniła uśmiech.
- Dziękuję. Bałam się, czy ci zasmakuje - przyznała Cooper.
- Smakuje mi i to bardzo - stwierdził Remus.
Naprawdę nie rozumiał, czym sobie zasłużył na grono tak wspaniałych przyjaciół. Wszyscy robili dla niego tak wiele, a on nie wiedział, jak ma się im odwdzięczyć.
~
Kilka dni później Remus w końcu mógł opuścić Skrzydło Szpitalne. Zamierzał się udać od razu do Wieży Gryffindoru.
Gdy jednak szedł jednym z korytarzy, zobaczył, że kilka stóp dalej stoi któraś z bliźniaczek, odwrócona do niego bokiem i rozmawia z jakimś niskim Krukonem o czarnych włosach i zielonych oczach. Postanowił podejść bliżej, by się przywitać.
- Nie Gaspald, nie pójdę z tobą na bal - rzekła Cooper.
- Ale dlaczego...
- Po prostu nie mam ochoty iść z kimś, kogo ledwo znam - rzekła dziewczyna.
- Zawsze możemy się poznać - stwierdził Gaspald.
- Nie słyszysz, że ona nie chce z tobą iść? - zapytał Remus, podchodząc do nich.
Oboje spojrzeli na niego zaskoczeni. Chyba nie spodziewali się, że ktoś wtrącić się do ich rozmowy.
- Remus, spokojnie. Już sobie wszystko wyjaśniliśmy - rzekła Glenn.
- Jasne, że tak - odparł Gaspald, po czym odwrócił się i poszedł sobie.
- Kto to był? - zapytał Lupin, stając teraz naprzeciwko niej. Ona skrżyżowała ramiona na piersiach.
- Gaspald Shingleton, Krukon z siódmego roku. A co, zazdrosny? - zapytała szatynka.
- Nie - odparł szatyn, niemniej jednak w jego sercu pojawiło się dziwne ukłucie. - Po prostu nie chcę, byś szła z jakimś pacanem...
- Na jakiej podstawie stwierdzasz, że jest pacanem, chociaż właściwie nic o nim nie wiesz? - zapytała Glenn, a on się zmieszał.
- Nie znamy go, więc może okazać się pacanem. Siódmy rocznik? Zapytam Mayi, ona pewnie wie, kto to jest - stwierdził Lupin, a ona przewróciła oczami.
CZYTASZ
Niechciana Tęsknota | Remus Lupin ✅
FanfictionPrzez pierwsze lata po zostaniu wilkołakiem, Remus rzadko widywał kogokolwiek poza rodzicami. Żył w odizolowaniu i zastanawiał się, jak to wszystko ma wyglądać dalej. Przeżył, ale likantropia miała zostać z nim na zawsze. Ojciec opowiadał mu o Hogw...