•166. One hundred sixty - six•

131 8 2
                                    

Następnego dnia kończę swoją zmianę w kwiaciarni na tyle wcześnie, aby nacieszyć się jeszcze tym dniem. Będąc na zapleczu ściągam fartuch i poprawiam swoje ubrania, sięgając także po swój plecak i wyciągając z niego telefon, aby upewnić się, że nikt przez czas mojej pracy nie próbował się ze mną skontaktować. Widząc wiadomość od przyjaciela, od razu ją otwieram.

Od Marco💋:
Jakieś plany na dziś?

Do Marco💋:
Właśnie skończyłam pracę, więc jestem wolna. Co Ci chodzi po głowie?

Od Marco💋:
Jeszcze nic, ale możemy coś wymyślić razem. Będę na parkingu za 10 minut.

Odpisuje po prostu ok i zabierając rzeczy wychodzę, żegnając się po drodze z Amy. Parking o którym pisał Marco nie jest daleko, więc dostarcie na niego z kwiaciarni nie zajmuje mi dużo czasu.

Chwilę później parkuje przede mną znany srebrny samochód, z którego dobiega muzyka, a po otwarciu przeze mnie drzwi od strony pasażera, okazuje się, że to Myself, Bazzi.

- Nowe odkrycie muzyczne? - zagaduje chłopaka, gdy ten powoli rusza. Zapinam swój pas i zerkam na niego, gdy tak buja się na boki, próbując śpiewać razem z wokalistą.

- Usłyszałem w radiu i zapadła mi w pamięci. - tłumaczy, kiedy w piosence następuje krótka przerwa.

Przytakuje, także się w nią wsłuchując i wystukując rytm o swoje kolano. Przez kolejnych kilka minut brniemy przez miasto w towarzystwie tej piosenki, która po kilkukrotnym przesłuchaniu naprawdę dobrze zapada w pamięci.

- I think I'm losing my mind. - śpiewa blondyn, wskazując na swoją głowę.

- I better by myself. - dodaje, kiedy wypada refren.

Dźwięk piosenki zakłóca dzwonek mojego telefonu leżącego na desce rozdzielczej, więc pośpiesznie wciskam zielony przycisk nawet nie patrząc kto dzwoni i przykładam urządzenie do ucha.

- Halo? - odzywam się jako pierwsza.

- Gdzie ty do cholery jesteś, Pemberley? - słyszę w odpowiedzi ponury głos. Ah, czyli Zayn.

- Gdzie mogę być? - pytam, uśmiechając się pod nosem, bo wiem że działam mu na nerwach.

- Miał...

Wypowiedź mulata przerywa kolejny refren i głos Marco oraz mój pomieszany ze śmiechem, gdy śpiewamy:

- I better by Myself...

Kręcę głową, gdy dochodzi kolejna zwrotka i skupiam swoją uwagę na mulacie.

- Okej, co mówiłeś? - pytam, przymykając oczy, aby lepiej skupić się na słowach chłopaka.

Słyszę jego westchnięcie, przez co ledwo powstrzymuje uśmiech cisnący się na usta. Mogę sobie wyobrazić jak przewraca oczami.

- Cholernie mnie irytujesz. - mówi.

- I wzajemnie.

Prycha i na chwilę w słuchawce nastaje cisza. Zerkam na przyjaciela, który okazuje, że patrzy na mnie i ruchem głowy wskazuje na cel naszej podróży, pod którym właśnie się znaleźliśmy.

- Po co przyjechaliśmy pod spożywczak? - szepcze do niego, na co uśmiecha się tajemniczo.

- Chodź. - odpowiada mi tak samo i odpina swój pas, opuszczając samochód.

- Zayn? - odzywam się do telefonu, równocześnie walcząc z pasem.

- Velia? - kopiuje mnie, a w jego głosie pobrzmiewa rozbawienie.

Stalking with Love • Z.MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz