•168. One hundred sixty - eight•

147 7 5
                                    

Było grubo po północy, kiedy ostatni z zaproszonych gości opuścił dom Marco. Oczywiście nie wliczając Zayn'a, Kevin'a i Jason'a z racji, że pierwsza dwójka poszalała z drinkami i teraz starali się dojść do siebie. Marco pompował w Kevin'a kolejną ilość wody, gdy ja na wpół leżąc na kanapie przyglądałam się siedzącemu na fotelu obok, mulatowi.

- Dlaczego mi się przyglądasz, Pemberley? - mruknął w tej samej chwili, trzymając się za głowę. Rozchylił jedynie palce, aby zerknąć na mnie przez powstałą szczelinę.

Wzruszyłam ramionami.

- Nie ma tu nic innego przykuwającego uwagi. Jesteś jednym interesującym obiektem. - odparłam, a on przez dobrą chwilę przyglądał mi się w ciszy.

- Mam to potraktować jako komplement?

Odwzajemniłam jego spojrzenie i uniosłam kącik ust.

- Jak wolisz.

Westchnął z powrotem chowając twarz w dłoniach.

- Według mnie to wygląda jakbyś dobrze się bawiła. - skomentował, a ja zacisnęłam usta by powstrzymać uśmiech.

- Nie zaprzecze. - wymamrotałam.

Westchnął, po czym nagle się podniósł, a ja zdziwiłam się, że nie zakręciło mu się w głowie, gdy równie sprawnie pochylił się nade mną.

- Pogrywasz sobie ze mną, Pemberley. - mruknął, skanując z uwagą moją twarz. - Ale okej, kiedyś się tym odwzajemnie.

Zamrugałam, a on zerknął w stronę kuchni, po czym odsunął się, prze chwilę wahając się.

- Daj znać jak dotrzesz do domu. - powiedział i nie czekając na moją odpowiedź, wyszedł z salonu, a zaraz trzasnęły i drzwi wejściowe.

Odetchnęłam, przebiegając ręką po twarzy i podniosłam się, aby sprawdzić jak sytuacja z Marco i Kevin'em. Dlatego też skierowałam się do kuchni, gdzie oparłam się o framugę drzwi i starałam skupić wzrok na postaciach się tam znajdujących.

- W porządku, Vi? - spytał Marco, który mnie zauważył. Doszedł już w miarę do siebie, bo czerwień na jego policzkach przygasła, a oczy miały wyraźną barwę.

- Tak. Chciałam tylko sprawdzić jak sytuacja i poinformować, że będę się już zbierała. - wyjaśniałam, przyglądając się Kevin'owi, który przysypiał z twarzą przyklejoną do szafki. - Ciekawie jak widzę.

Przyjaciel także spojrzał na blondyna i zmarszczył nos.

- Do rana może ożyje. - wzruszył ramionami.

Prychnęłam.

- Może.

Przyjaciel ziewnął i oparł się o jedną z szafek.

- Jason zaraz wróci i bezproblemu cię odwiezie. - powiedział, na co pokręciłam głową.

- Nie ma potrzeby. Przecież nie mieszkam tak daleko, więc dziesięć minut i jestem na miejscu.

- Wiem, Velia, ale mimo to jest już ciemno, więc lepiej nie chodzić samemu. - upomniał mnie niczym małe dziecko.

- Mogę z tobą rozmawiać przez całą drogę, jeśli to sprawi, że będziesz czuł się lepiej.

Nie wyglądał na super przekonanego, ale w końcu skinął głową. Uniosłam kącik ust i cmoknęłam go w policzek.

- Przekaż Jason'owi, że Zayn także się ulotnił. Niech jakoś się ze sobą skontaktują, bo mimo że nie był tak pijany, to jednak... - powiedziałam gestykulując ręką, na co Marco pokiwał głową.

Stalking with Love • Z.MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz