Byliśmy już parę kilometrów od stacji, kiedy wreszcie schowałam opakowanie do kieszeni. Nacieszyłam się swoim małym zwycięstwem.
- Naprawdę zabrałaś mu papierosy? - spytał przyjaciel niedowierzając.
Wzruszyłam ramionami i przytaknęłam.
- Masz przechlapane. - stwierdził śmiejąc się, kiedy w samochodzie rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu.
Spojrzałam na wyświetlacz i uśmiechnęłam pod nosem. Zayn.- Halo? - odezwałam się jak najsłodszym głosikiem. Słysząc obok siebie śmiech Marco.
- Nie myśl, że nie odbiorę sobie swojej własności. - rozbrzmiał jego cichy chrapliwy głos.
- Wcale tak nie myślę. - odpowiedziałam opanowując się.
- Świetnie. - odparł z przekąsem. - Oo i Pemberley?
Mruknęłam dając znak, że go słucham, kiedy jedną ręką odpinałam pas.
- Twój głos ani trochę nie brzmiał słodko. - stwierdził złośliwe zapewne uśmiechając się przy tym pod nosem.
Uśmiechnęłam się kręcąc głową i machnęłam przyjacielowi na pożegnanie.
- Jesteś?
Zamrugałam gwałtownie orientując się, że zapatrzyłam się w przestrzeń całkowicie wyłączając się z rozmowy.
- Yhym. Jakoś nie uraziłeś mnie tym stwierdzeniem, Zayn. - powiedziałam starając się, aby mój głos brzmiał jak najbardziej obojętnie.
- Nie ładny z ciebie kłamca, Pemberley. - wymruczał zaraz przeklinając pod nosem coś co brzmiało mniej więcej jak co tu robi to cholerne krzesło?
Przewróciłam oczami zagryzając wargę by powstrzymać się od śmiechu i rzucając z siebie jedynie bluzę ułożyłam się w łóżku.
- Jesteś już w domu? - spytałam zmieniając temat.
- Tak, razem z tymi idotami. - mruknął nie wystarczająco cicho, ponieważ usłyszałam w tle jakieś krzyki oburzenia.
Zgaduje, że teraz przewrócił oczami równocześnie oblizując swoje pełne wargi. Tak tylko sobie pomyślałam.
- Chyba lepiej się czujesz, co? - spytałam z przekąsem słysząc jak mruczy pod nosem kolejne określenia dla Kevin'a i Jason'a.
- No nie wiem...- jeknął przeciągle. - Może chciałabyś mnie jeszcze jakoś udobruchać, hmm? Może paczką papierosów...
- Nie. - odpowiedziałam od razu poważnie i stanowczo. - Dobranoc, Zayn.
Niby mogłabym się jeszcze z nim po kłócić, ale po całym tym dniu i jeszcze nocnym wypadzie dosłownie padałam z nóg.
Westchnął i słyszałam jak sam opada na łóżko szeleszcząc pościelą.
- Słodkich snów, Pemberley. - odpowiedział zrezygnowanym głosem.
***
Następnego dnia poszalałam i pospałam sobie, aż do 11 co wiązało się tym, że do pracy musiałam biec.
Zmachana i nieźle spocona wpadłam do kwiaciarni o mały włos nie wywalając się na wazonie z tulipanami.
Usłyszałam śmiech, a gdy podniosłam wzrok zauważyłam rozbawiony wyraz twarzy szefowej.- Pobalowało się wczoraj co? - podeszła do mnie i ze skanowała matczynym wzrokiem.
Pokręciłam głową uśmiechając się i przyciągnęłam ją do mocnego uścisku.
CZYTASZ
Stalking with Love • Z.Malik
FanfictionWydajesz się niewinny, ale uważany jesteś za nieuchwytnego i niebezpiecznego - masz swoje interesy i własną misje. Więc dlaczego każdego dnia widzę cię stojącego i palącego papierosy pod moim balkonem? Okładka od: yourbadluck