•52. Fifty - two•

1.6K 77 7
                                    

Byliśmy już parę kilometrów od stacji, kiedy wreszcie schowałam opakowanie do kieszeni. Nacieszyłam się swoim małym zwycięstwem.

- Naprawdę zabrałaś mu papierosy? - spytał przyjaciel niedowierzając.

Wzruszyłam ramionami i przytaknęłam.

- Masz przechlapane. - stwierdził śmiejąc się, kiedy w samochodzie rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu.
Spojrzałam na wyświetlacz i uśmiechnęłam pod nosem. Zayn.

- Halo? - odezwałam się jak najsłodszym głosikiem. Słysząc obok siebie śmiech Marco.

- Nie myśl, że nie odbiorę sobie swojej własności. - rozbrzmiał jego cichy chrapliwy głos.

- Wcale tak nie myślę. - odpowiedziałam opanowując się.

- Świetnie. - odparł z przekąsem. - Oo i Pemberley?

Mruknęłam dając znak, że go słucham, kiedy jedną ręką odpinałam pas.

- Twój głos ani trochę nie brzmiał słodko. - stwierdził złośliwe zapewne uśmiechając się przy tym pod nosem.

Uśmiechnęłam się kręcąc głową i machnęłam przyjacielowi na pożegnanie.

- Jesteś?

Zamrugałam gwałtownie orientując się, że zapatrzyłam się w przestrzeń całkowicie wyłączając się z rozmowy.

- Yhym. Jakoś nie uraziłeś mnie tym stwierdzeniem, Zayn. - powiedziałam starając się, aby mój głos brzmiał jak najbardziej obojętnie.

- Nie ładny z ciebie kłamca, Pemberley. - wymruczał zaraz przeklinając pod nosem coś co brzmiało mniej więcej jak co tu robi to cholerne krzesło?

Przewróciłam oczami zagryzając wargę by powstrzymać się od śmiechu i rzucając z siebie jedynie bluzę ułożyłam się w łóżku.

- Jesteś już w domu? - spytałam zmieniając temat.

- Tak, razem z tymi idotami. - mruknął nie wystarczająco cicho, ponieważ usłyszałam w tle jakieś krzyki oburzenia.

Zgaduje, że teraz przewrócił oczami równocześnie oblizując swoje pełne wargi. Tak tylko sobie pomyślałam.

- Chyba lepiej się czujesz, co? - spytałam z przekąsem słysząc jak mruczy pod nosem kolejne określenia dla Kevin'a i Jason'a.

- No nie wiem...- jeknął przeciągle. - Może chciałabyś mnie jeszcze jakoś udobruchać, hmm? Może paczką papierosów...

- Nie. - odpowiedziałam od razu poważnie i stanowczo. - Dobranoc, Zayn.

Niby mogłabym się jeszcze z nim po kłócić, ale po całym tym dniu i jeszcze nocnym wypadzie dosłownie padałam z nóg.

Westchnął i słyszałam jak sam opada na łóżko szeleszcząc pościelą.

- Słodkich snów, Pemberley. - odpowiedział zrezygnowanym głosem.

***

Następnego dnia poszalałam i pospałam sobie, aż do 11 co wiązało się tym, że do pracy musiałam biec.
Zmachana i nieźle spocona wpadłam do kwiaciarni o mały włos nie wywalając się na wazonie z tulipanami.
Usłyszałam śmiech, a gdy podniosłam wzrok zauważyłam rozbawiony wyraz twarzy szefowej.

- Pobalowało się wczoraj co? - podeszła do mnie i ze skanowała matczynym wzrokiem.

Pokręciłam głową uśmiechając się i przyciągnęłam ją do mocnego uścisku.

Stalking with Love • Z.MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz