•73. Seventy - three•

1.3K 72 4
                                    

Wchodząc do pokoju zastaje mulata siedzącego na moim łóżku i trzymającego coś w ręce. Podchodząc bliżej zauważam, że jest to ramka ze zdjęciem, któremu przygląda się ze zmarszczonymi brwiami.

- Widzisz w tym coś ciekawego? - pytam stając do niego tyłem, aby móc rozwiesić ręcznik.

Odkrząkuje i słyszę jak odkłada ramkę z powrotem na swoje miejsce.

- Słodko wyglądałaś. - stwierdza jedynie.

Uśmiecham się pod nosem i odwracam w jego stronę zauważając jak przygląda mi się z zaintersowaniem.

- Co? - pytam równocześnie  przechodząc na drugą stronę pokoju, gdzie znajduje się moje biurko o które mam zamiar się oprzeć.

Jednak w połowie drogi zostaje zatrzymana przez rękę mulata, która zaciska się na moim łokciu.
Spoglądam na niego z wyczekiwaniem, kiedy jedyne co robi to na mnie patrzy.

- Zmieniłaś się. - stwierdza po dłuższej chwili i zapewne nawiązuje do zdjęcia z ramki, które zostało wykonane kiedy miałam około siedmiu lat.

- Każdy chyba się zmienia. - mówię wzruszając ramionami.

Na moje słowa unosi delikatnie kącik ust i puszcza moją rękę.

- Siadaj, Pemberley. - mówi wskazując na miejsce obok siebie.

Wzdycham, ale podchodze bliżej i siadam tak, aby być przodem do niego.

- Porozmawiamy? - pytam po chwili ciszy, bo chyba taki był nasz cel - rozmowa.

Teraz to on wzdycha i pochyla głowę w dół jednocześnie pocierając jedną z rąk swój kark.

- Tak. - odpowiada, ale zmienia swojej pozycji.

Przygryzam wargę postanawiając odezwać się jako pierwsza.

- Wszystko w porządku?

Słyszę ciszę parsknięcie, a zaledwie chwilę później widzę jak przekręca głowę w moją stronę wpatrując się we mnie z delikatnie opuszczonymi powiekami.

- Jestem zmęczony, Pemberley. Jechałem całą noc, aby już dzisiaj być w mieście.

Na język ciśnie mi się pytanie dlaczego?, ale postanawiam jak na razie siedzieć cicho i odpowiedzieć jedynie po przez pokiwanie głową.

- Więc chyba..powinieneś się już położyć. - stwierdzam niepewnie starając się nie brzmieć nie grzecznie.

Unosi brew prostując się.

- Juz chcesz się mnie pozbyć? - pyta śmiejąc się pod nosem.

Wzruszam ramionami podpierając się na rękach.

- Nasza rozmowa chyba nie będzie miała sensu, jeśli zaraz tu padniesz.

Na moje słowa kręci delikatnie głową i przesuwa się bardziej do tyłu, aby swobodnie położyć się na plecach.

- Dam radę.

Prycham układając się w takiej samej pozycji jak mulat.

- Jak mnie straszyłeś to miałeś dużo energii. - zauważam po chwili zastanowienia.

Słyszę cich szelest, a po chwili twarz mulata pojawia się centralnie przede mną.

- Nie mogłem sobie tego darować. - stwierdza lekko i pomimo zmęczenia widzę w jego oczach ten tajemniczy błysk. -  I wiesz co?

- Hmm? - mrucze unosząc brew.

- To było ciekawe doświadczenie. - stwierdza ponownie układając się obok mnie.

Prycham kręcąc głową by po chwili prze kręcić się na prawą stronę i móc swobodnie na niego spoglądać.

- Co było w tym ciekawego? - pytam będąc po części rozbawiona.

Słyszę jak wzdycha i już po tym mogę stwierdzić, że odpowiedzi albo nie otrzymam albo będę musiała na nią poczekać.

- Nie wiem jak to wyjaśnić, Pemberley. - mówi w końcu wypuszczając głośno powietrze z ust.

Przygryzam wargę w oczekiwaniu na dalszą część jego wypowiedzi, ale nie słyszę już ani słowa.

Kręce głową i powoli podnosze się do pozycji siedzącej.

- Jesteś naprawdę dziwny, Zayn. - mówię cicho zerkając na niego ukradkiem. Uśmiecha się pod nosem unosząc zdawkowo brew.

- Dzięki. - kiwa głową i tak samo jak ja podnosi się ze swojego miejsca. Po chwili wyciąga ręce, aby się przeciągnąć przez co jego koszulka nieznacznie sie unosi, a ja mam idealny widok na jego napięte mięśnie. I tak, to zdecydowanie na mnie działa.

Chrząkam odwracając wzrok i skupiając się na widoku za oknem, aby nieco otrzeźwić swój umysł. Ja piernicze o czym ja myślę?

- Pemberley?

- Co?

Spoglądam nieprzytomnie na chłopaka, który zdążył przemieścić się na drugą część pokoju i teraz spogląda na mnie wyczekującą.

- Jeszcze nie odpływaj. - mówi bezszczelnie puszczając mi oczko na co zaciskam usta i wzdycham.

- Wychodzisz? - pytam zmieniając temat.

Kiwa powoli głową przysuwając się bliżej drzwi.

- Miałas racje. Dzisiaj już nie dam rady normalnie porozmawiać, dlatego..- unosi jeden kącik ust i nieznacznie opuszcza powieki. - Do zobaczenia jutro, Pemberley.

Macham do niego ręką (jakby wcale nie obchodziło mnie to co robił) i nie przejmując się jego rozbawionym wyrazem twarzy  kieruje się w stronę łóżka, na które od razu padam.

- Zamknij za sobą drzwi, Malik. - mówię jeszcze i mam nadzieje, że zdołał mnie usłyszeć.

Słysząc jedynie cisze przymykam oczy, szczęśliwa, że wreszcie mam spokój i mogę właściwie odpocząć. Zbawieniem okazuje się dla mnie także myśl, że w najbliższych dniach mam wolne.

- A poprosiłaś? - słyszę cichy pomruk nad swoim uchem, który sprawia ze wydaje z siebie jęk frustracji i obracam się na plecy widząc oczywiście przed sobą nikogo innego jak Zayn'a.

- Proszę. - mówię przez zaciśnięte zęby widząc jak wyraźnie bawi go moja reakcja. - Dupek.

Prycha kręcąc głową, ale teraz naprawdę kieruje się w stronę drzwi i to pod moim czujnym spojrzeniem. Będąc przy nich obraca głowę i spogląda na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

- Nie musisz mnie tak obczajać, kochanie. To niezdrowe. - rzuca luźno i jak gdyby nic znika za drzwiami.

Okej, kochanie. Właściwie nie wiem co się tu wydarzyło.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Przepraszam za kolejne opóźnienie, ale wczoraj nie czułam się zbyt dobrze i jakoś tak wyszło.😔

PS. Zapraszam na moje nowe opowiadanie pt. "Separately"! Prolog i pierwszy rozdział już są😎

Stalking with Love • Z.MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz