•59. Fifty - nine

1.5K 74 5
                                    

- Zapraszam na nocną przejażdżkę.

Parsknęłam śmiechem i pokręciłam głową patrząc na jego poważną minę.

- Żartujesz?

Wzruszył ramionami przydeptując wypalonego papierosa.

- A wyglądam jakbym żartował? - spytał wciskając dłonie do kieszeni. Po chwili zaczął bujać się na palcach patrząc na mnie bez namiętnym spojrzeniem.

- Nie...- zaczęłam niepewnie. - Ale chyba zwariowałeś! Sam twierdziłeś, że nie jest bezpiecznie, a teraz chcesz gdzieś jechać. - zauważyłam.

- A czy taka przejażdżka zrobi im różnice pomiędzy tym, a samotnym spacerkiem pięć ulic dalej? - w jego głosie doskonale było słychać kpine.

Zmieszałam się i przygryzłam wargę.

- Skąd o tym wiesz? - wymamrotałam cicho.

Podszedł do mnie powoli i pochylił się dzięki czemu nasze oczy były na równi.

- Wiem dużo rzeczy, Pemberley. - zaznaczył twardym głosem sztyletując mnie spojrzeniem. - A teraz wsiadaj.

Wypuściłam gwałtownie oddech i zacisnęłam usta kręcąc głową.

- Nie.

Uniósł brew widocznie zaskoczony.

- Co powiedziałaś?

Przełknęłam ślinę i powtórzyłam.
Wtedy przymknął oczy mamrotając coś pod nosem. Zrozumiałam w tym coś jak upierdliwa kobieta. Cóż to prawda.

- Okej...- zaczął powoli unosząc na mnie spojrzenie swoich ciemnych teczówek, w których pojawił się niebezpieczny błysk.

Ledwo zdołałam wydać okrzyk zaskoczenia, kiedy to zostałam przewieszona przez jego ramię, a już zajmowałam bezpiecznie
miejsce na fotelu pasażera.

Zamrugałam gwałtownie wciąż mając szeroko otwarte oczy jak i usta.

- C-co?

Spojrzałam na mężczyznę, który w ogóle niewzruszony zajął miejsce kierowcy i odpalił samochód.

- Zamknij buzie, Pemberley. Jeszcze coś tam Ci w leci. - powiedział chłodno zerkając na mnie przelotnie.
Chociaż obojętność w jego głosie przeważała to dało się jednak do słyszeć nutkę rozbawienia.

Zaczerwieniłam się pośpiesznie przysłaniając włosami i odwróciłam głowę w stronę okna.

Cisza w aucie przedłużała się do czasu, aż przypadkiem nie położyłam reki na przycisku, który sprawił, że szyba zjechała w dół. Wtedy usłyszałam cichy, ale wciąż głęboki i zachrypnięty głos mulata.

- Znalazłem kiedyś świetny sposób na ucieczkę od problemów.

Zmarszczyłam brwi, ale ciekawa dalszych słów odwróciłam się w jego stronę.

- Jazda samochodem + pusta droga + muzyka = ucieczka od problemów.

Pokiwałam głową analizując jego słowa.

- I to właśnie mamy w planach zrobić? - spytałam rozumiejąc, że nie bez powodu wyjawił mi to teraz.

Nie odpowiedział, jedynie sięgnął ręką do radia, które ustawił na dogodną stacje i na następnym zakręcie gwałtownie skręcił kierując się ku wyjazdowi z miasta.
Uśmiechnęłam się pod nosem i oparłam o fotel czując ogarniającą mnie błogość.
.
.
.
Już dawno opuściliśmy granice miasta co samo w sobie poprawiło mi humor. Oparłam się łokciem o otwarte okno i nieznacznie wychyliłam przez nie głowę.

- I'm bad liar.. - zanuciłam wyciągając rękę i czując jak wiatr przenika przez moje palce.

- Uważaj, Pemberley. - mruknął Zayn zerkając to na mnie to na autostradę ze zmarszczonymi brwiami.

Zaśmiałam się cicho i schowałam z powrotem do środka.

- Jak się czujesz? - spytał niespodziewanie mulat.

Oblizałam usta i wzruszyłam ramionami.

- Dobrze, a ty?

Uśmiechnął się pod nosem.

- Okej.

Obróciłam głowę w jego stronę i z ciekawością przyjrzałam się temu jak prowadzi.

- Od dawna masz prawo jazdy?

Oparł jedną rękę przy szybie obok i dopiero wtedy leniwie przeniósł swój wzrok na mnie.

- Około 4 lata. - odpowiedział. - Po co Ci to wiedzieć?

Wzruszyłam ramionami opierając się fotel.

- Dobrze prowadzisz.

Parsknął śmiechem mrużąc oczy.

- To jeszcze nic, Pemberley. - powiedział cicho skręcając w lewo.

Zmarszczyłam brwi widząc, że wylądowaliśmy na...pustyni?

Niczym zdążyłam się odezwać mulat już parkował samochód, a po chwili opuszczał jego wnętrze.

Podążyłam za nim widząc, że słońce zdążyło już zajść, a "pustynię" powoli ogarniał mrok.

- Co my tu robimy, Zayn? - spytałam niespokojne rozglądając się po terenie. Objęłam się ramionami i spojrzałam na mulata stojącego kilka kroków przede mną.

Westchnął przeciągając dłonią po włosach. Obrócił się i uśmiechnął smutno.

- Przestajemy myśleć, kochanie.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Mam do was pytanie. Otóż poszukuje opowiadania, które już kiedyś czytałam, ale zapomniałam jego nazwy. Fabuła dotyczyły dziewczyny, której podoba się chłopak i żeby zwrócić na siebie jego uwagę wylała na niego sok na stołówce. W późniejszej części mają robić ze sobą projekt, w którym udają rodzinne i ten chłopak musi w jakiś ciekawy sposób się jej oświadczyć. Kojarzycie takie opko? 😬

Stalking with Love • Z.MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz