•82. Eighty - two•

1.2K 81 9
                                    

- Ja piernicze. - powtarzam już chyba poraz kolejny w ciągu parunastu minut.

- Prawie dostałem zawału. - dodaje Marco, który przycupnął obok mnie. Nie znajdowaliśmy się już na terenie kręgielni, lecz na jej parkingu, gdzie przypadkowo wypatrzyłam sporej wielkości murek i postanowiłam na nim usiąść.

A wyjaśniając całą sytuację sprzed parenastu minut to do kręgielni faktycznie weszło dwóch policjantów, ale mieli oni na sobie cywilne ubrania i  patrzyli w naszą stronę tylko dlatego, że ich tor znajdował się tuż obok naszego. W późniejszym czasie kompletnie nas zignorowali.

A cóż o tym, że są policjantami wiedziałam dlatego, że rozpoznałam w jednym z nich chłopaka, który kiedyś uczęszczał do mojej szkoły i był dość znany.

Lecz największą gafe i powód naszego obecnego zachowania wywołały właśnie ubrania, których wcześniej nie zauważyliśmy, więc od razu uruchomiła się w nas czerwona lampka. Chyba jak każdemu na widok policji czy mającemu powiązanie z Zayn'em Malik'iem.

No właśnie Zayn.

- Gadałeś dziś z Zayn'em? - zapytałam przyjaciela w momencie, kiedy wreszcie się ogarneliśmy i ruszyliśmy w stronę auta.

Po kręcił głową na co jedynie westchnęłam i z powrotem skupiłam się na swoich myślach.
Nie odzywał się prawie przez cały dzień, a w przypadku Zayn'a brak kontaktu nigdy nie świadczył dobrze. No prawie nigdy.

- O wilku mowa... - odezwał się Marco sprawiając, że moja głowa momentalnie poderwała się do góry.

Zacisnęłam zęby widząc zmierzającego w naszą stronę mulata w towarzystwie Kevin'a i Jason'a. Cała trójka była w doskonałym humorze, o czym świadczyły ich głośne śmiechy i typowe przepychanki.

Rzuciłam przelotne spojrzenie przyjacielowi, który w przeciwieństwie do mnie z uśmiechem przyglądał się chłopakom. Super. Znowu ja przeciwko czwórce facetów.

- Hejka. - pierwszy odezwał się Kevin, który uśmiechnął się do nas szeroko. Jason jedynie kiwnął głową, a Zayn..

- Nie przywitasz się, Pemberley? - spytał unosząc kącik ust. Przewróciłam oczami równocześnie zdając sobie sprawę, że mulat stanął zdecydowanie bliżej niż pozostała dwójka. - Chyba nie masz dziś hu..

- Gdzie byłeś? - przerwałam mu zakładając ręce pod biust i twardo spoglądając w jego oczy. Oblizał dolną wargę i z zadowolonym uśmieszkiem obniżył nieznacznie głowę, aby być na moim poziomie.

- A co, steskniłaś się? - spytał cicho, chociaż i tak pozostała trójka była zbyt zajęta wymianą żartów, by przysłuchiwać się naszej rozmowie. - To nawet urocze, Pemberley.

Prychnęłam kręcąc głową.

- Jak jesteś aktywny w moim życiu prawie przez 24 godziny to miałam prawo zacząć się martwić, a nie tęsknić. Zwłaszcza, że nie raczyłeś nawet wysłać SMS-a. - wyrzuciłam z siebie wszystko na jednym wdechu i ze złości nawet uderzyłam go w ramię.

Zaśmiał się i zrobił coś czym kompletnie mnie zaskoczył, przyciągnął do siebie i szczelnie zamknął w swoich ramionach. Z wrażenia stałam jak kołek podczas, gdy mulat mocniej objął mnie w talii i umieścił swoją głowę tuż przy moim uchu.

- Przepraszam. - mruknął do mojego ucha przez co nieznacznie się wzdrygnęłam. Malik mówiący 'przepraszam' to dość niecodzienna sytuacja. - Nie spodziewałem się, że będziesz się martwiła. - przyznał spoglądając na mnie za ciekawieniem.

Prychnęłam marszcząc nos przez co jeszcze bardziej rozbawiłam chłopaka.

- Nie przyzwyczajaj się. - rzuciłam jedynie uśmiechając się chytrze.

Zacisnął wargi powstrzymując się od uśmiechu i nieznacznie się cofnął.

Dopiero teraz spojrzałam na pozostają trójkę chłopaków, którzy jak świadczyły ich tajemnicze uśmieszki słuchali nas od dłuższej chwili.

- Co? - uniosłam pytająco brew spoglądając na każdego z nich osobno.

- Kompletnie nic. - odparł pewnie Kevin, ale brzmiało to dosyć mało wiarygodnie zwłaszcza z jego uśmiechem.

Zmrużyłam oczy, ale postanowiłam nie komentować sytuacji.

- W ogóle co tu robicie? - spytał w końcu Marco.

- Przyszliśmy skopać kilka tyłków w kręgle. - poraz pierwszy dzisiaj odezwał się Jason zacierając ręce z podstępnym uśmiechem.

Razem z przyjacielem pokiwaliśmy głowami i opowiedzieliśmy o naszych dzisiejszych wrażeniach, oczywiście ja ominęłam fragment o policjantach, ale za to Marco przedstawił historię dosyć szczegółowo, nie pomijając niczego.

W tamtym momencie uważnie obserwowałam każdego z chłopaków, ale żaden nie wykazał jakiś specjalnych emocji na tę wiadomość. Zwłaszcza Zayn, którego twarz była istnym posągiem. Widocznie potrafią się maskować.

- Dobra, chodźmy wreszcie. - odezwał się w końcu mulat kiwając głową na chłopaków, którzy ruszyli się z miejsca posyłając nam na pożegnanie uśmiechy. - A my widzimy się później, Pemberley. - mruknął zerkając na mnie przelotnie podczas, gdy żegnał się z Marco.

Nie odpowiedziałam jedynie podążałam wzorkiem za jego postacią, dopóki nie zniknął za drzwiami kręgielni.
Wtedy wróciłam wzrokiem do przyjaciela, który spoglądał na mnie z podstępnym uśmiechem.

- To co, bita śmietana i lody?

Uśmiechnęłam i skinęłam głową.

Bo jakbym mogła odmówić?

~~~

Marco wyszedł ode mnie dobre pół godziny temu, a ja od tej pory nie ruszyłam się nawet o milimetr. Nie tylko z lenistwa, ale także z przejedzenia. Dwie paczki lodów i cała bita śmietana to zdecydowanie za dużo jak na mnie. Nie to co Marco, jemu jeszcze po tym było mało.

Przekręcajac głowę zmrużyłam oczy, aby dokładnie przyjrzeć się zegarowi. 23:42. No to nieźle sobie posiedzieliśmy.

- Uhhh..- jeknęłam i z ociąganiem podniosłam się do siadu.
Przecierając oczy ręką leniwie uniosłam wzrok.

- Strasznie się ociągasz, Pemberley. Stoje tu już od 10 minut.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Macie ten swój upragniony rozdział😌😛

Stalking with Love • Z.MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz