Po wyjściu z kamienicy Zayn'a nie zadzwoniłam po Marco tak jak mu obiecałam. Nie chciałam się tłumaczyć i zwierzać. Potrzebowałam jedynie po być sama, a to gwarantowała mi samotna droga do domu. Przemierzając kolejne ulice miasta, w którym mieszkałam już od tylu lat zrozumiałam, że potrzebuje zmiany. Nie chciałam ciągle tkwić na tym samym, potrzebowałam ruszyć. Tylko jak mogłam to zrobić skoro ciągle ciągnęłam za sobą bagaż, który był tak skrajny i nieprzewidywalny jak baba w ciąży? Na to pytanie jeszcze nie znałam odpowiedzi, chodź może tak naprawdę nie chciałam jej znać?
- Pemberley..
Nie zatrzymałam się, brnęłam dalej wprost przed siebie. Nie mogłam się cofnąć.
- Velia!
Przyśpieszyłam chodu czując, że jest zdecydowanie za blisko. Skrajny i nieprzewidywalny
Chód zamienił się w bieg, ale na próżno. To była zaledwie chwila, kiedy pozwoliłam się złapać i uwięzić w pułapce.
-Przestań się szarpać. - szepcze u parcie mnie trzymając, kiedy ja za wszelką cenę próbuje wydostać się z jego ramion.
- Puśc mnie! - warcze nadeptując na jego stopę. Nie reaguje, a przynajmniej nie tak jak bym chciała. - Zayn no!
- Przestań do cholery. - syczy mi do ucha zwiększając swój uścisk na mojej talii.
Mija kilka minut, kiedy w końcu sfrustrowana poddaje się i tupie nogą niczym małe dziecko. Słyszę ciche parsknięcie za sobą.
- Nie śmiej się dupku. - mówię czując jak otaczające ramiona zaczynają się trząść.
- Tylko ty Pemberley..potrafisz mnie przeprowadzić od złości do śmiechu. - przyznaje, a ja uchylam usta chcąc mu odpowiedzieć, ale prawie od razu je zamykam czując, że brakuje mi słów. - I co?
Czuje jak jeszcze bardziej się nade mną pochyla.
- Nie uważasz, że to dla ciebie niezłe wyróżnienie?
Prycham i w końcu uwalniam się z jego ramion. Odwracam się nie szczędząc sobie przeskanowania go spojrzeniem. Ma na sobie te same dresy i koszulkę, ale dołączyła do tego dżinsowa kurtka i widocznie wkładane w pośpiechu buty.
- Brawo za nie wywalenie się. - mówię z rozbawieniem wciąż spoglądając na jego nie zawiązane buty.
Wzdycha spoglądając na mnie z uniesioną brwią na co wzruszam ramionami.
- Nadal jestem obrażona. - przypominam mu mając nadzieje, że wyjaśni całą sprawę.
- Wiem. - kiwa głową rozglądając się. - Chodź, jestem głodny.
Marszcze brwi w dezorientacji.
- Co? - szepcze do siebie. Obserwuje jak przechodzi na drugą stronę ulicy i staje przed jedną z wielu restauracji kiwając na mnie głową.
Zaciskając usta ruszam w jego stronę.
- Co ty wymyśliłeś? - pytam, kiedy staje centralnie przed mulatem.
Spogląda na mnie ze znudzeniem i wskazuje na budynek obok.
- Nie dałaś mi nawet zjeść kolacji. - mówi otwierając przede mną drzwi do pizzerii. - Więc teraz zjesz ją tutaj ze mną. - szepcze do mojego ucha.
~~~
Chrząkam niepewnie rozglądając się po pomieszczeniu. Każdy po kolei opuszcza wzrok i udaje, że wcale na nas nie spoglądał. Fajnie. Przekrzywiam głowę wracając spojrzeniem do mulata, który natomiast spogląda na mnie ze znudzonym wyrazem twarzy.
- Co? - pytam, kiedy jedynie na mnie patrzy.
Mruga leniwie zwilżając górną wargę. Przez chwilę skupiam uwagę na jego ustach, ale szybko przenosze ją na jego oczy.
- Robią to zawsze. - mówi kiwając głową w stronę ludzi. - Zdążyłem się przyzwyczaić. - odchyla głowę do tyłu i uśmiecha się leniwie. - Przyciągam uwagę, Pemberley.
Przygladam mu się w skupieniu, kiedy pochyla się nad stołem i łapie moją dłoń splatając ją ze swoją.
- Teraz ty także ją przyciągasz. - mówi cicho przyglądając się naszym złączonym dłonią.
Śmieje się cicho z jego dedukcji. Delikatnie wyplątuje moją dłoń z jego uścisku w momencie, kiedy młoda kelnereka stawia przed nami naszą pizzę. Unosze wzrok widząc, że dziewczyna nie odeszła, a z widocznym zawstydzeniem spogląda na Zayn'a. Chrząkam zwracając na siebie uwagę chłopaka, który do tej pory ze zmarszczonymi brwiami obserwował coś przez okno.
- Pemberley? - unosi brew czekają wyraźnie na to co mam do powiedzenia. Kiwam głową w bok, a on w końcu spogląda na tą biedną kelnerkę.
- Płacę gotówką. - mówi chłodno nawet nie czekając na to co ona ma do powiedzenia.
- U-um tak.. - odzywa się cicho jeszcze bardziej się czerwieniąc - odchodzi, a ja patrzę na Zayn'a.
- Mógłbyś być bardziej miły. - wypominam mu opierając głowę na zgiętym łokciu.
Wzdycha odchylając się na krześle.
- Mógłbym, ale dzisiaj nie mam nastroju. - odpowiada marszcząc nos.
Wzdycham kręcąc głową. Jak z dzieckiem. Biorę kawałek pizzy i powoli zaczynam ją gryźć jednocześnie obserwując mulata, który również zabrał się za jedzenie, ale swój wzrok ma utkwiony za oknem.
- Jest tam coś ciekawego? - pytam przełykając jedzenie.
Unosi kącik ust i leniwie przenosi swój wzrok na mnie.
- Nie dla ciebie.
Prycham i szybko wyciągam rękę zgarniając mu sprzed nosa kawałek z sporą ilością ananasa, którego kocham. Unosi brew na co wystawiam mu język zaczynając pochłaniać kawałek. Przez następne parę minut w spokoju spożywany naszą pizzę. Oczywiście słowo spokój w naszym przypadku jest bardzo krótkotrwałe i dlatego, gdy mulat już skończył jeść zaczął rzucać we mnie kulkami zrobionymi z serwetki, a ja jak to ja - nie mogłam pozostawić tego bez odzewu.
I podczas naszej walki na kulki nawet nie przeszkadzał mi wzrok tych wszystkich ludzi. Bo ta chwila była po prostu nasza.
############################
Mam nadzieje, że rozdział się wam podoba i cóż do następnego prawdopodobnie już w listopadzie, bo 31 pojawi się special na halloween!
CZYTASZ
Stalking with Love • Z.Malik
Fiksi PenggemarWydajesz się niewinny, ale uważany jesteś za nieuchwytnego i niebezpiecznego - masz swoje interesy i własną misje. Więc dlaczego każdego dnia widzę cię stojącego i palącego papierosy pod moim balkonem? Okładka od: yourbadluck