•115. One hundred fifteen•

710 53 9
                                    

Po zadaniu pytania przez mulata, zaledwie parę chwil później wszyscy znaleźliśmy się w drodze do lodziarni, która jednoznacznie wygrała w głosowaniu pod tytułem Co słodkiego zjemy?

Osobiście byłam zaskoczona tak pozytywnym odzewem reszty. Chociaż w sumie mogłam się już przyzwyczaić, że na większość pomysłów reagują oni pozytywnie.

- Myślisz, że jakaś lodziarnia będzie jeszcze otwarta? - spytałam mulata jednocześnie zerkając na zegar umieszczony na desce rozdzielczej. Wskazywał kilka minut po dwudziestej pierwszej.

- Znam taką jedną. - mruknął włączając kierunkowskaz i skręcając w lewo. Odwróciłam głowę zerkając w lusterko, aby zobaczyć jadący za nami znany srebrny samochód, w którym znajdowali się Kevin, Jason i prowadzący Marco.

- Mam nadzieję, że mają tam łazienkę. - wymamrotałam opierając rękę przy oknie, a na niej swoją twarz.

Usłyszałam ciche parsknięcie, które od razu zostało zamaskowane chrząknięciem. Przewróciłam oczami obracając głowę w stronę mulata, który doskonale maskował swój uśmiech.

- Z pewnością mają tam łazienkę, Pemberley. - powiedział zerkając na mnie i wtedy właśnie zauważyłam jego uniesiony kącik ust.

Zmrużyłam oczy.

- Przestań się ze mnie naśmiewywać. - burknęłam. - Nie wiesz jak to jest to przechodzić.

- Owszem. - zatrzymując się na czerwonym świetle obrócił głowę w moją stronę i siegnął po moją dłoń, którą oplótł swoją. - Ale to nie znaczy, że nie wiem co przeżywasz. Myślisz, że dlaczego zgodziłem się zabrać cię o tej porze na lody?

To pytanie zawisło nad nami bez mojej odpowiedzi, gdyż najzwyczajnie w świecie nie wiedziałam co mam z siebie wykrztusić. A na dodatek światło zmieniło się na zielone, więc mulat skupił swoją uwagę na jezdni.

Odetchnęłam cicho umieszczając swój wzrok w ciemności panującej za oknem, czując jak gęsta atmosfera zapanowała w aucie.

Na szczęście zaledwie parę minut później, mulat zaparkował samochód na parkingu przy lodziarni, która z tego co udało mi się odczytać jeszcze z samochodu była czynna do 23.

W ciszy opuściliśmy auto i zatrzymaliśmy się przy krawężniku, aby poczekać na resztę, która gramoliła się z pojazdu. Przestąpiłam nerwowo z jednej nogi na drugą i nie mogąc się powstrzymać, zerknęłam na Zayn'a i okazało się, że on także mnie obserwował. Bez żadnej widocznej ekspresji złapał moją dłoń i ponownie splótł nasze palce.

Nabrałam powietrza i uchyliłam usta, ale niczym zdołałam się odezwać przy moim boku pojawił sie Marco razem z Kevin'em i Jason'em. Z towarzyszącą mi ciepłą dłonią mulata, ruszyliśmy do środka, gdzie już na pierwszy rzut oka można było zauważyć duży wybór smaków.

Czując nagłą chęć powrotu do czasów dzieciństwa zdecydowałam się wybrać smak smerfowy, pamiętając jak bardzo niebieski język po nich miałam. Szybkie spojrzenie w stronę chłopaków uświadomiło mnie w tym, że jeszcze się na nic nie zdecydowali, dlatego sama podeszłam do lady i poprosiłam o wybrany przeze mnie smak loda. Po zapłaceniu od razu zabrałam się do testowania i tak jak myślałam, smak był nieziemski.

Usunęłam się na bok, kiedy to reszta ruszyła do kasy, za wyjątkiem mulata, który przy stanął obok mnie. Po raz kolejny  skosztowałam swojego loda i zerknęłam na chłopaka, który z kwaśną miną przyglądał się zamawiającej trójce. Nic dziwnego zachowywali się trochę jak dzieci.

Oblizałam usta czując na nich resztę przysmaku i wahając się zaledwie przez trzy sekundy, wyciągnęłam rękę z lodem w stronę mulata.

Zmarszczył brwi spoglądając na mnie z niezrozumieniem.

- Musisz spróbować tego smaku. - wyjaśniłam szybko, czując z każdą chwilą jak fatalny pomysł to był.

Przez chwilę przyglądał mi się w skupieniu po czym wyciągnął rękę i zamiast sięgnąć po loda, jego dłoń wylądowała na mojej twarzy, a dokładnie w kąciku ust. Jego palec nieznacznie przejechał po krawędzi ust, by następnie cofnąć się. Jak zaczarowana przyglądałam się temu jak przykłada palec do swoich ust i..próbuje?

- Całkiem dobre. - stwierdził, jak gdyby nic.

W jednej chwili poczułam jak temperatura wokół mnie wzrasta, a ja sama jestem jedną wielką pochodnią. Paliły mnie nie tylko policzki, ale także usta. Jednak nie, one mrowiły.

Podczas, gdy ja doświadczałam tego dziwnego stanu, mulat jedynie uniósł kącik ust i kręcąc głową, odwrócił wzrok.

Serio?

Wybudziłam się z tego dziwnego stanu, kiedy przy moim boku pojawił się Marco ze swoim sorbetem truskawkowym i objął mnie ramieniem.

- Wszystko gra? - spytał przyglądając mi się.

Mrugając, przełknęłam ślinę.

- Jak najbardziej.

- Zbierajmy się. - oznajmił w tym samym czasie Zayn i jako pierwszy opuścił lodziarnie nawet nie kupując loda. A ja nawet nie byłam w łazience. Cóż, jakoś wytrzymam.

Podczas drogi do samochodu przyjaciel co chwilę rzucał mi znaczące spojrzenia, więc w końcu odwróciłam głowę w jego stronę i spytałam:

- O co Ci chodzi?

Uniósł brew, spoglądając na mnie jak na wariatkę. Dobrze, że szliśmy na końcu.

- To chyba nie ja muszę się spowiadać. - wytknął melodyjnie.

Uchyliłam usta, które praktycznie zaraz potem zacisnęłam.

- Aha. - uśmiechnął się zadowolony. - Wiedziałem.

- Co?

- Pogadamy później. - rzucił jedynie patrząc na wprost. Zgaduje, że wszyscy na nas czekali. - Zdecydowanie później.

Po tych słowach wyminął mnie, a ja pokręciłam głową i ruszyłam w stronę samochodu Zayn'a wiedząc, że najbliższe minuty będą istną udręką.

############################

Witam was serdecznie i już na wstępie mam dla was dobrą wiadomość. Jako, że ostatnio kiepsko u mnie było z tym dodawaniem rozdziałów, tak zawzięłam się i napisałam ich trochę na zapas i...w grudniu co tydzień w czwartek/piątek będzie lądował rozdział.

Mam nadzieje, że taka niespodzianka się wam podoba i będziecie wyczekiwać tych rozdziałów!

Licze na wasze komentarze i gwiazdki i..do zobaczenia(wyjątkowo w niedzielę, 6 grudnia)

Stalking with Love • Z.MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz