I tak. Rzut Zayn'a nic nie dał, ponieważ zbił tylko 4 kręgle. Wkurzył się niesamowicie i oskarżał o to mnie! A to dlatego, że walnęłam go w nos, a przecież to nie było nawet specjalnie.
W każdym razie zwycięstwo z moją drużyną przypieczętowałam przybiciem piątki. Oczywiście nie było się też bez pocieszycielskiego przytulasa z Marco.
- To co idziemy teraz cos zjeść? - spytał Jason, kiedy kierowaliśmy się już do wyjścia.
- Ja odpadam. - powiedziałam od razu.
Pizza z obiadu jeszcze ciążyła mi na żołądku.
- W porządku. - chłopak pokiwał głową i spojrzał po reszcie. - Ktoś jeszcze?
- Też sobie odpuszcze. - usłyszałam pomruk od mulata.
Przymknęłam oczy gryząc dolną wargę.
- Okej. To do później.
Westchnęłam i pożegnałam się ze wszystkimi. Nawet Blakiem. Chciałam jak najdłużej uniknąć tego co ma nadejść, a wiedziałam, że tak się stanie, bo cały czas czułam za sobą obecność Zayn'a.
Gdy pomachałam przyjacielowi odwróciłam się i ignorując osobę mulata skierowałam się w stronę przystanku autobusowego.
- A ty gdzie? - usłyszałam warknięcie, a po chwili gwałtowny uścisk na nadgarstku.
Westchnęłam rzucając na niego okiem. Wyglądał jak pies ze wścieklizną tylko brakowało mu jeszcze tej piany z ust.
- Co? - mruknęłam starając się delikatnie wyplątać mój nadgarstek.
- Gdzie się wybierasz? - mruknął przyciągając mnie bliżej siebie.
Przewróciłam oczami.
- Do domu, Zayn. - udzieliłam oczywistej odpowiedzi. - Możesz mnie teraz łaskawie puścić?
Uniósł brew i powoli palec po palcu puścił mój nadgarstek.
Odkrząknęłam łapiąc się za wcześniej trzymane przez niego miejsce.
- Dzięki. - mruknęłam odsuwając się.
- Myślisz, że pozwole Ci tak po prostu pojechać autobusem? - pyta, kiedy mam już zamiar się odwrócić.
Zacisnęłam usta i założyłam ramiona pod biust.
- Zapewne nie. - odparłam. - Zatem prowadź do swojej karocy.
Uniósł kącik ust i po kręcił głową.
- Zatem proszę ze mną, panno Pemberley. - mrugnął i odwrócił się.
Wkładając ręce do kieszeni ruszyłam za nim, ale nie starałam się dorównać kroku.
- Wleczesz się!
Gwałtownie uniosłam głowę i spojrzałam na mulata ze zmrużonymi oczami.
- Ciesz się, że w ogóle za tobą idę, Malik. - odbiłam pałeczkę.
Oblizał dolną wargę zatrzymując się w miejscu. Wyciągnął dłoń i uniósł brew.
Przygryzłam wargę i niepewnie do niego podeszłam. Na podanie ręki na razie się nie zdecydowałam.
- No co? - spytałam, kiedy zauważyłam jak spogląda to w moje oczy to na swoją rękę.
- Zobaczysz. - zniżył swój głos przez co brzmiał bardziej tajemniczno i groźnie.
Uniosłam brew, ale niezwykle wolno ułożyłam swoją dłoń na jego.
- No...
Nie dokończyłam, gdyż poczułam gwałtownie pociągnięcie. Otworzyłam szeroko oczy uświadamiając sobie, że biegniemy przez parking.
Raczej nic nam nie groziło, więc naprawdę zdziwiło mnie zachowanie mulata.Parsknęłam śmiechem widząc z jakimi minami przyglądają się nam ludzie.
Moja reakcja sprawiła, że Zayn także zaczął się śmiać.- Zamknij oczy, Pemberley. - polecił zerkając na mnie.
Czując, że trzyma mnie wystarczająco mocno przymknęłam powieki. Wtedy poczułam jak wiatr rozwiewa moje włosy, do płuc dostaje się nowa dawka tlenu i...po prostu żyje.
Zmarszczyłam brwi, kiedy poczułam jak gwałtownie się zatrzymujemy, a moje ciało zostaje podchwycone w ciepłe ramiona.
- Podobało Ci się? - usłyszałam cichy głos mulata tuż przy swoim uchu.
Wykręciłam głowę czując łaskoczące mnie powietrze.
- Takie proste, a potrafi cieszyć. -odparłam spoglądając wprost w jego ciemne tęczówki.
Uśmiechnął się tak szczerze i delikatnie mnie odsunął, aby otworzyć drzwi samochodu.
- Wsiadaj. Jeszcze spędzimy ze sobą trochę czasu.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Mam nadzieję, że ten i najblizsze rozdziały wam się spodobają!😋
CZYTASZ
Stalking with Love • Z.Malik
FanfictionWydajesz się niewinny, ale uważany jesteś za nieuchwytnego i niebezpiecznego - masz swoje interesy i własną misje. Więc dlaczego każdego dnia widzę cię stojącego i palącego papierosy pod moim balkonem? Okładka od: yourbadluck