Będąc w swojej łazience przemyłam jedynie twarz wodą i nałożyłam na nią krem nawilżający, który chodź odrobinę działał na moją skórę. Szybkie zerknięcie w lusterko utwierdziło mnie w przekonaniu, że miałam rozgrzane policzki co było już u mnie codziennością, a sytuacja z Zayn'em wcale nie pomogła.
Westchnęłam przemywając ręce zimną wodą, aby schłodzić swoje ciało. Kiedy ponownie uniosłam wzrok musiałam przytrzymać się umywalki, aby nie krzyknąć.
- Znowu bawisz się w wchodzącego do łazienki ninje? - spytałam przymykając powieki, aby opanować swoje oszalałe serce.
Uchyliłam powieki w momencie, kiedy wzruszył ramionami opierając się o drzwi odzielające nas od mojego pokoju.
- Nie pokazałaś mi gdzie jest łazienka. - mówi swobodnie.
Mruże oczy patrząc na jego odbicie w lustrze. Wydawał się poważny.
- Byłeś w niej dwa dni temu. - mówię odwracając się w jego stronę i zakładając ręce pod biust.
Unosi kącik ust.
- Wszystkie drzwi macie takie same, więc łatwo się pomylić i przypadkiem trafić gdzieś indziej. - wyjaśnia wzruszając ramionami.
Prycham unosząc brew.
- Jak ty tutaj? - pytam podchodząc do niego, aby móc wydostać się z pomieszczenia. Jak na złość przesuwa się zasłaniając mi klamkę. Zaciskam zęby unosząc wzrok. - Przesuniesz się?
Przytrzymuje moje spojrzenie przez co mam szansę przyjrzeć się jego ciemnym tęczówkom o tajemniczym blasku. W tym momencie przypominają bardziej roztopiony karmel po mieszany z bursztynem.
- Drogę do twojego pokoju już dobrze znam. - mówi odchylając głowę do tyłu i przymykając oczy, a wtedy mój wzrok samoistnie kieruje się na jego szczękę. Mocna i zaciśnięta dodaje mu powagi, a zarazem grozy. Tak samo jak wysokie kości policzkowe.
Przełykam ślinę przenosząc wzrok wyżej i napotykając jego intensywne spojrzenie. Wciągając gwałtownie powietrze próbuje się cofnąć, ale wtedy jedna z jego rąk opada na moje biodre i mnie przytrzymuje.
- Napatrzyłaś się już? - pyta rozbawiony unosząc brew.
Prycham przygryzajac wargę. On to potrafi zepsuć.
- Nie wyobrażasz sobie za dużo? - wtóruje mu.
Wzrusza ramionami puszczając mnie i przesuwając się w bok.
- Gapiłaś się. - stwierdza nie przestając się patrzeć na mnie z tym swoim standardowym uśmiechem na twarzy.
Zastygam z ręką zaciśniętą na klamce. Powoli obracam głowę w jego stronę mając świadomość, że stoimy naprawdę blisko siebie. Jakby to dla któregoś z nas miało w tej chwili znaczenie.
- Ubzudarałeś to sobie, Zayn. - mówię powoli, uważnie patrząc mu w oczy, którą teraz błyszczą o wiele intensywniej.
Wzdycha spuszczając wzrok zawiązując przy tym ręce na torsie.
- Jak wolisz, Pemberley. - mówi. - Mogę teraz skorzystać z łazienki?
Kiwam głową jakby sama do siebie i nie napotykając przeszkody swobodnie opuszczam pomieszczenie.
W pokoju zajmuje miejsce na swoim łóżku przy okazji zauważając, że wciąż mam na sobie bluzę. Wzdychając chwytam za jej materiał i sprawnym ruchem przeciągam przez swoje ciało. Jednak zapominam o jednym ważnym szczególe. Kolczyki.
Pociągam za materiał, który musiał się zahaczyć, ale nie bardzo mi to pomaga, a jedynie dodaje bólu.- Uhh..- warcze, ale słysząc dźwięk otwieranych drzwi od razu milkne. Przeklęta bluza!
- Pemberley..- zaczynam mulat, ale milknie prawie od razu przez co mam pewność, że właśnie na mnie spojrzał. - Co ty u licha robisz?
Wzdycham i podnosze wzrok mając szczęście, że bluza zakrywa tylko moje włosy i mogę swobodnie oddychać.
- Zaklinowałam się. - przyznaje cicho widząc jak chłopak spogląda na mnie ze zmarszczonymi brwiami. - Nie musisz tak na mnie patrzeć, Zayn. Po prostu pomóż. - mówię zrezygnowana i jak ostatnia idiotka pociągam za materiał bluzy, która odziaływuje na moje ucho. Ałł.
Mulat w tym czasie chrząka jakby wyrywając się z zamyślenia i niepewnie do mnie podchodzi.
Klekając przed łóżkiem wyciąga w moją stronę dłoń, którą łapie za materiał bluzy i usiłuje go jakoś wydostać z mojego kolczyka.- Tylko ty mogłaś to zrobić. - mówi po chwili rzucając mi przelotne spojrzenie. Mruże oczy słysząc jego słowa.
- Każdemu mogło się zdarzyć. - mówię oburzona, gdyż takie sytuacje się zdarzają. Sama byłam świadkiem podobnej, kiedy to moja mama utknęła w swojej sukience. Było kiepsko, bo to jej ulubiona, dlatego nie odbyło się bez interwencji taty.
Nie komentuje moich słów jedynie mocniej pociąga za materiał, który po tej sytuacji stanie się nie tylko moim utrapieniem, ale także Zayn'a.
- Rozerwiesz ją! - mówię gwałtownie czując jak chłopak szarpie za materiał. - Zayn..
- Pemberley.. - przekomarza rzucając mi spojrzenie. Wstaje ze swojego miejsca i nim zdąże się zorientować co robi, czuje jak usadawia się za mną i przechyla moje ciało do tyłu. - Siedz cicho, naprawdę.
Wzdycham, ale postanawiam wysłuchać jego prośby.
Po kilkunastu minutach, kiedy zdążyłam już zacząć przy sypiać, czuje jak materiał owinięty wokół mojej głowy znika, a ja mogę swobodnie ruszać głową. Podnosze się i od razu odwracam do tyłu, gdzie zastaje mulata ze zmęczonym wyrazem twarzy, ale z moją bluzą w ręce.
Z uśmiechem na ustach odbieram materiał i dokładnie mu się przyglądam, ale nie zauważam żadnego uszkodzenia.
- Dziękuje. - mówię unosząc wzrok na mulata, który kiwa głową. Składam bluzę i wstaje z łóżka, aby odłożyć ją na miejsce. Kiedy wracam zauważam, że chłopak podniósł się do pozycji siedzącej i ze spuszczoną głową spogląda w ziemie. Jednak, kiedy się do niego zbliżam unosi wzrok i spogląda na mnie.
- Nigdy więcej, Pemberley. - oświadcza Zayn wstając z mojego łóżka i przeciągając się. Kiedy z powrotem na mnie spogląda mogę zauważyć jak zmęczony jest, zwłaszcza, że wcześniej wlał w siebie dużą porcje alkoholu.
- Powinniśmy pójść spać. - stwierdzam zerkając dodatkowo na zegarek, który wskazuje 23:02.
- Taa. - kiwa potakująco głową i kieruje się w stronę drzwi. Jednak tuż przy nich zatrzymuje się i odwraca. Mimo zmęczenia unosi kącik ust spoglądając na mnie. - Tak w ogóle przez cały czas miałaś podwinietą koszulke, a..
Otwieram usta jedną ręką dotykając materiału koszulki, a drugą chwytając pierwszą napotkaną rzecz i rzucając nią w chłopaka.
Prycha łapiąc jak się okazuje maskotkę.
- A ja kulturalnie Ci ją poprawiłem. - dokańcza z satysfakcją. - Nie ładnie tak rzucać, Pemberley. Mogę Ci go nie oddać.
- Spać.Zayn. - mówię stanowczo.
Mruży oczy równocześnie otwierając drzwi.
- Ostrzegałem. - mówi niczym znika za drzwiami razem z moją maskotką w dłoni.
Co tu się właśnie wydarzyło?
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Czy tylko mnie ten rozdział bawi?😅
Mam nadzieje, że się podoba!
CZYTASZ
Stalking with Love • Z.Malik
FanficWydajesz się niewinny, ale uważany jesteś za nieuchwytnego i niebezpiecznego - masz swoje interesy i własną misje. Więc dlaczego każdego dnia widzę cię stojącego i palącego papierosy pod moim balkonem? Okładka od: yourbadluck