Bajka trwała już od dobrej godziny, podczas której zjedliśmy z mulatem cały kubełek popcornu i pół czekolady. I co dziwne wciąż nie mieliśmy dość. Dlatego zamiast skupić się na oglądaniu, ja wciąż z nogi na kolanach chłopaka, rzucałam w niego orzeszkami. Łapał je instynktownie, ze wzrokiem utkwionym przez cały czas w ekranie.
- Pemberley, nie zabrałem cię tu po to, abyś rzucała we mnie jedzeniem. - odezwał się w pewnym momencie, a ja zaskoczona jego głosem zamiast trafić w jego usta, wycelowałam we włosy.
Westchnął i przymknął oczy, na co nie mogłam zareagować inaczej niż śmiechem.
- Teraz chodź tu i go zdejmij. - mruknął, kiwając na mnie palcem.
Pokręciłam głową, nie przestając się śmiać.
- Nie zmusisz mnie. - wykrztusiłam, w tym samym momencie rozumiejąc jaki błąd popełniłam, gdy ujrzałam błysk w jego oczach.
- Prawda. - wymruczał, uśmiechając się pod nosem. Odchylił się na siedzeniu w pełnym zadowoleniu i sięgnął po resztkę czekolady.
Ze zmarszczonymi brwiami obserwowałam jak wyciąga ostatnia kostkę i przygląda się jej w skupieniu.
- Nie myśl, że mnie tym przekonasz. - odezwałam się niepewnie, domyślając się co planuje.
Przeniósł na mnie swój wzrok i przechylił głowę.
- To twoja ulubiona...
Zacisnęłam usta, ale wzruszyłam ramionami.
- Jakoś to przeżyje. - odpowiedziałam. - Dlaczego po prostu sam nie zdejmiesz tego orzeszka? - dodałam sfrustrowana jego grą. Wyraźnie go to bawiło.
- Bo to twoja wina, Pemberley. - odparł jak gdyby nic.
Gdy w ciągu następnych kilkunastu sekund, nie poruszyłam się, westchnął i podniósł dłoń z czekoladą w niej na wysokość oczu.
- Twoja strata...
Działając pod wpływem impulsu, pochyliłam się do przodu, a że moje nogi wciąż leżały na jego kolanach to naturalną koleją rzeczy było to, że walnęłam się solidnie w stopę, niczym usadowiłam się na jego kolanach, równocześnie wyrywając z jego dłoni kostkę czekolady.
Dopiero po wsadzeniu jej sobie do ust, zrozumiałam co przed chwilą odwaliłam. I tak odważyłam się spojrzeć w oczy mulata, dopiero jak wzięłam głębszy wdech.
- Wystarczyło poprosić, abym Ci ją oddał. - powiedział powoli, a ja prawie podskoczyłam, gdy poczułam jak jego ręka przytrzymuje mnie w pasie. - Ale nie będę narzekał. - dodał ciszej, unosząc kącik ust.
Walnęłam go w ramię i kręcąc głową, wychyliłam się nieznacznie w górę i sprawnie wyciągnęłam z jego włosów zagubionego orzeszka.
- To nauczka na przyszły raz. - odezwał się, gdy ponownie spojrzałam w jego oczy.
- Więc pamiętaj o niej. - odparłam, klepiąc go po policzku i uwalniając się z jego uścisku.
Ze znikomą gracją wróciłam na swoje miejsce i od razu wrzuciłam do buzi kilka orzeszków.
Czułam na sobie spojrzenie chłopaka, ale gdy na niego zerknęłam, chrząknął i kiwnął głową w stronę ekranu.
- Wracajmy do Shreka.
Uśmiechnęłam się z triumfalnie.
- Tak, wracajmy.
~~~
Po zakończonym seansie plac powoli zaczął pustoszeć. Wnioskując z tego, że mulat nawet się nie poruszył, zapewne chciał przeczekać ten korek, który utworzył się przy wyjeździe.
Mnąc w palcach puste opakowanie po orzeszkach, zerknęłam na chłopaka, który jedną rękę zgiął w łokciu i oparł ją przy oknie, dłonią przysłaniając usta. Musiał wyczuć moje spojrzenie, bo zerknął na mnie.
- Jedziemy? - spytałam, bo na parkingu oprócz nas stały już tylko dwa samochody. A bez światła wydobywającego się z ekranu, było tu dość mrocznie.
- Tak. - westchnął, prostując się i odpalając silnik.
Owinęłam się mocniej kocem, którym tak jak przewidziałam, z chęcią okryłam się pod koniec seansu.
- Trzymaj. - słysząc jego głos obróciłam głowę, aby zobaczyć trzymany przez niego drugi koc. Czym prędzej go odebrałam, bo trzymając go musiał prowadzić tylko jedną ręką, a w ciemności było to dość niebezpieczne.
Owinęłam się w klatce piersiowej i podciągnęłam pod samą brodę, wyglądając zapewne jak wielki bałwan.
- Uroczo. - usłyszałam, jakby w odpowiedzi na nie zadane pytanie.
- Tobie nie jest zimno? - spytałam, równocześnie postanawiając to samej sprawdzić. Wyciągnęłam jedną ze swoich dłoni i położyłam na jego, spoczywającej na drążku zmiany biegów.
- Pemberley.. - zerknął na mnie rozbawiony, kiedy przykryłam jego dłoń swoją.
Odetchnęłam ulgą na to, że jednak nie stracił swojego poczucia humoru.
- Więc? - uniosłam znacząco brew, bo nie odpowiedział na moje pytanie.
- Jest idealnie. - odpowiedział, zerkając na mnie przelotnie i uśmiechając się lekko.
Odwzajemniłam to, równocześnie wplatając swoje palce pomiędzy jego. Jego dotyk, zawsze dawał mi dodatkowe ciepło.
- Gdzie teraz? - spytałam unosząc wzrok znad naszych złączonych dłoni i spoglądając na chłopaka.
Zmarszczył nieznacznie brwi, kiedy na jego ustach wciąż błąkał się uśmiech.
- Mógłby Ci udzielić odpowiedzi typowej dla komedii romantycznej. - zaczął, w tym samym momencie zatrzymując się na światłach. Westchnął, przekręcając głowę w moją stronę. - Większej tandety już chyba nie usłyszysz.
- A więc po proszę. - odparłam zaciekawiona.
Pokiwał głową, którą odchylił na oparcie.
- Zatem mogę cię zabrać gdziekolwiek zechcesz.
Parsknęłam śmiechem, ale wtedy w mojej głowie narodził się pomysł.
- Właściwie to ja chce cię gdzieś zabrać.
__________________________________
Ta da! Jest i nowy rozdział.
Nie bez powodu wstawiam go dziś, gdyż jest to wyjątkowy dla mnie dzień że względu na świętowanie 2️⃣0️⃣🎉 urodzin😅Mam nadzieję, że ten trochę niespodziewany rozdział przypadł wam do gustu i co?
Ja lecę świętować i pewnie widzimy sie niedługo.
Do zobaczenia! 👋🏼
CZYTASZ
Stalking with Love • Z.Malik
FanfictionWydajesz się niewinny, ale uważany jesteś za nieuchwytnego i niebezpiecznego - masz swoje interesy i własną misje. Więc dlaczego każdego dnia widzę cię stojącego i palącego papierosy pod moim balkonem? Okładka od: yourbadluck