•101. One hundred and one•

915 55 3
                                    

Spoglądam na pogrążoną w śnie twarz mulata i uśmiecham się delikatnie. Moje palce od kilku chwil delikatnie przesuwają się po jego policzku opruszonym zarostem, zachaczając o krawędź jego ust.

- Mm..Pemberley? - zastygam w miejscu słysząc jego zachrypnięty głos. Gdy spoglądam w górę okazuję się, że obserwuje mnie wciąż zaspanym spojrzeniem.

- Wyspałeś się? - pytam jak gdyby nic.

Wzdycha jakby zawiedziony, ale kiwa głową.

- Tak potrzebowałem tego. - mówi podnosząc się i przeciągając. - Która godzina?

- 22:12. - odpowiadam równocześnie zerkając na powieszony na ścianie zegar.

Zamyśla się na chwilę, by później spojrzeć na mnie z przekrzywioną głową i lekkim rozbawieniem.

- Gdyby twoi rodzice wrócili zapewne już byś panikowala, dlatego zgaduje, ze wciąż ich nie ma.

Prycham w stając z łóżka, tak że stoje na przeciwko mulata.

- Już nie rób ze mnie takiej strachliwej. - ironizuje, zawiązując dłonie pod biustem.

Zatrzymuje swoje spojrzenie na dłużej na mojej twarzy uśmiechając się wręcz czule.

- Nie śmiałbym.

I właśnie w tym momencie do naszych uszu dobiega odgłos otwieranych drzwi. Oboje zerkamy na siebie i równocześnie parskamy śmiechem.

- Masz wyczucie. - komentuje spoglądając na chłopaka, który skierował swoje kroki w stronę balkonu.

- Zdążyłem się wyrobić. - komentuje z jedną nogą za barierką.

Unosze brew wciąż stojąc w miejscu. Zerka na mnie z uniesionym kąckiem ust.

- Jak ninja. - mówi, na co z uśmiechem przewracam oczami.

- Jak ninja. - powtarzam, co spotyka się z jego cichym parsknięciem. Kiwa mi głową i po chwili już go nie ma.

Wzdycham z ulgą padając na łóżko i przymykając oczy.

Teraz chyba przyszła pora, aby wyjaśnić kilka rzeczy, a przede wszystkim to dlaczego Zayn zasnął na moim łóżku. Historia jest bardzo prosta. Po małej bitwie na babeczki, każdy z nas poszedł sie ogarnąć. Ja zajęłam łazienkę na dole, a Zayn tą na górze, więc kiedy w końcu doczłapałam się na górę zastałam go śpiącego na moim łóżku z twarzą wciśniętą w poduszkę. Nie chcąc go budzić ułożyłam się obok, no i dalsza część historii jest już znana.

Słysząc cichy brzdęk mojego telefonu mrugam kilkukrotnie, aby z powrotem zacząć kontaktować. Przekręcam głową jednocześnie wyciągając rękę, aby sięgnąć po telefon. Przez jasność ekranu muszę zmrużyć powieki, ale to nie przeszkadza mi we wejściu w wiadomości.

Od Zayn😌:
Mógłbym spać na twoim łóżku całą wieczność.

Parskam cichym śmiechem i zabieram się za odpisywanie, ale wtedy przychodzi kolejna wiadomość.

Od Zayn😌:
Z tobą dotykającą mojej twarzy..Dobranoc, Pemberley

Wzdycham wachając się nad odpowiedzią, ale w końcu decyduje się na bezpieczną opcje.

Do Zayn😌:
Dobranoc, Malik

Kolejne kilka sekund spędzam na bezczynnym wpatrywaniu się w ekran telefonu, mając świadomość, że chłopak nie odpisze nic więcej, ale jednak.
W końcu blokuje telefon i odkładam go z powrotem na swoje miejsce.
Zbieram swoje rzeczy i w ekspresowym tempie idę do łazienki, gdzie biorę prysznic. Gdy w końcu moja głowa spotyka się z poduszką oddycham z ulgą i zamykam oczy.

Kolejne starcie i kolejne zwycięstwo z Zayn'em.

~~~

*pstryk*

- Przestań. - mamrocze skupiając wzrok na oknie przez które wyglądam.

*pstryk*

Przymykam oczy czując, że moja cierpliwość wisi na włosku.

- Jeśli nie przestaniesz to nigdy więcej nie postawie Ci frytek w maku. - warczę, i gdy po chwili nie słyszę żadnego dźwięku uśmiecham się z zadowoleniem.

- Nie bądź taka wredna. - komentuje chrapliwy głos.

Unosze brew równocześnie obracając się w stronę dwóch chłopaków, z czego jeden leży rozwalony na moim łóżku, a drugi siedzi w fotelu. Chyba nie trudno zgadnąć, który z nich gdzie się znajduję.

Spoglądam wymownie na mulata, który unosi wzrok znad książki i patrzy wprost na mnie.

- A ty taki czepliwy. - odpowiadam zgryźliwie jednocześnie odsuwając się od okna. Zajmuję miejsce obok Marco, ktory wystawia mi język i ponowie pstryka długopisem, którym notuje Bóg wie co na kartce.

Przewracam oczami na jego zachowanie i wzdycham spoglądając na mulata.

- I jak twoja dedukcja? - pyta zgryźliwie, za co obrywa poduszką. Prycha odrzucając mi ją. Jednocześnie odkłada książkę na swoje miejsce i sam podchodzi do okna.

- Wspaniale. - burcze masując dłonią kark. - Coroczny bal letni.

Zayn jedynie unosi brew, ale za to Marco wyrywa się ze swojego letargu i spoglada na mnie z błyskiem w oku.

- TEN bal? - pyta z ekscytacją na którą nijak zwracam uwagę i jedynie kiwam głową.

- To będzie coś. - komentuje przyjaciel poruszając brwiami przez co nie mogę się powstrzymać i wybucham śmiechem.

- Świetnie, a teraz możecie mi wytłumaczyć o co chodzi? - warczy mulat, a w jego głosie pobrzmiewa zirytowanie.

Spoglądamy na niego we dwoje, ale to ja udzielam odpowiedzi.

- To taki bal organizowany przez radę miasta. Odbywa się co roku na przełomie lipca i sierpnia dlatego nazywany jest letnim. Jest organizowany w dużym amfiteatrze, dlatego zaproszona jest większość miasta. - tłumacze podpierając się na rękach. - Moi rodzicie mają w to jakiś wkład, dlatego zajmują się wszystkim już teraz.

- Bal dla sztywniaków? - podsumowuje chłopak unosząc kącik ust.

- Niekoniecznie. - odpowiada mu tym razem Marco. - Może przyjść tam każdy, kto dostanie zaproszenie, a nie jest to trudne, bo wystarczy chyba wpłacić nawet nie wielki datek na jakąkolwiek organizację charytatywną.

Mulat kiwa głową i z zamyślonym wyrazem twarzy spogląda na mnie.

- Co? - pytam marszcząc brwi.

Unosi kącik ust.

- To będzie ciekawe. - komentuje jedynie, co sprawia, że w moje głowie rozpoczęła się gonitwa myśli.

- Już to widzę. - rzucam trochę pod chwytliwe wyciągając ręce do tyłu. Zerkam kątem oka na mulata, który przygląda mi się z błyskiem w oku. Bingo!

- Ja też. - oboje w tym momencie mieliśmy już swój plan. Mój był niewinny i krył się pod delikatnym uśmiechem, a jego? Wnioskując po tajemniczym uśmiechu...nadchodzący bal mógł mieć istotne znaczenie.

############################

Witam was serdecznie!
Mam nadzieje, że u was wszystko w porządku i dajecie sobie radę.
Na poprawę humoru jak i umilenie nocy/dnia wstawiam rozdział, który tak jak i następny jest przejściowy przed...balem!

Widzimy się za niecałe dwa tygodnie, kiedy najgorsze matury będę miała za sobą. Trzymajcie za mnie kciuki (zwłaszcza na matmie, no i polskim...), buziaki!😘

PS. Rozdział miał być już w czwartek, ale postanowiłam dodać go dzisiaj z okazji Dnia Dziecka. Także wszystkiego najlepszego dla każdego z nas!!!❤

Stalking with Love • Z.MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz