•129.One hundred twenty - nine•

652 57 16
                                    

Zdążyłam i to jeszcze z zapasową minutą. A drzwi kwiaciarni otworzyłam o równej dziewiątej, więc byłam idealnie wyrobiona przed przyjściem Rose.

Z ulgą wypuszczając powietrze, zerknęłam przez ramię na mulata, który także wysiadł z samochodu i przystanął kilka kroków za mną.

- Do zobaczenia później? - spytałam, na co przytaknął, wkładając ręce do kieszeni spodni i podchodząc bliżej.

Zmarszczyłam brwi i zadarłam nieznacznie głowę, kiedy pochylił się nade mną i cmoknął w czoło.

- Do zobaczenia. - mruknął, unosząc kącik ust.

Uśmiechnęłam się lekko, odwracając się i popychając drzwi, które po pomachaniu Kevin'owi, zamknęłam za sobą.

Pora zabrać się do pracy.

~~~

Kilka następnych godzin mojej pracy minęło mi bardzo szybko, zwłaszcza kiedy dołączyła do mnie Rose i na jej życzenie zdałam jej relacje z kilku ostatnich dni mojego życia.

W przerwie zadzwoniłam do Marco, który wydawał się być w dobry stanie, na co wskazywały jego dopytania co do wczorajszego wieczora i sytuacji z Zayn'em. Opowiedzenie całej sytuacji zajęłoby mi zbyt dużo czasu, dlatego uraczyłam go jedynie najważniejszymi szczegółami. To mu wystarczyło, więc zadowolona pożegnałam się z nim i po ówczesnym umóweniu się na wieczór wróciłam do pracy.

Równo o 16 pożegnałam się ze swoją szefową, która miała zamknąć kwiaciarnie i z uśmiechem na ustach ruszyłam w stronę domu. Ze względu na swój dobry humor i chęć jego podtrzymania, wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Zayn'a.

- Pemberley? - odezwał się, a w jego głosie pobrzmiewało zaskoczenie.

- Przeszkadzam? - spytałam, słysząc w tle jakiś trzask.

- Nie. - odparł, a po chwili do moich uszu dotarło ciche przekleństwo. - Właśnie robię pranie i wychodzi na to, że moja pralka się zbuntowała.

Mimowolnie zaśmiałam się cicho, wyobrażając sobie wzburzonego Zayn'a stojącego nad pralką z ciuchami.

- Śmiejesz się. - wymruczał, na co zacisnęłam wargi.

- Możesz zrobić je u mnie. Pranie. - sprecyzowałam, nie potwierdzając jego słów.

- Dzięki za propozycję, ale Kevin cię wyprzedził.

- W porządku. - powiedziałam, przechodząc przez przejście.

- Właściwie co się stało, ze dzwonisz? Dawno tego nie robiłaś. - spytał, ciężko oddychając.

- Mam propozycję. - zaczęłam, chcąc już teraz walnąć się w twarz, przez to jak mógł to odebrać.

- Mm, kolejną. Kontynuuj, jestem ciekaw do czego za prowadzą nas twoje propozycję. - rzucił, a w jego głosie dało się usłyszeć rozbawienie. I właśnie to miałam na myśli.

- Co ty na to, aby wpaść do mnie dziś wieczorem razem z Kevin'em i Jason'em? Wiesz możemy zamówić pizzę oraz w coś pograć lub oglądnąć. - zakończyłam.

- Chcesz zagrać w butelkę? - spytał niespodziewanie, na co zmarszczyłam brwi.

- Powiedziałaś, że będziemy mogli w coś pograć, a standardem jest gra w butelkę. - wyjaśnił spokojnie, ale wiedziałam, że się ze mnie nabijał.

- Jasne. Cokolwiek. - warknęłam, na co parsknął.

- Już nie mogę się doczekać, jakie pytania czy wyzwania Ci wyznacze. - ciągnął dalej temat, nie wiedząc jakie zło na siebie sprowadza.

Stalking with Love • Z.MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz