•72. Seventy - two•

1.3K 76 6
                                    

- Miło cię znowu wiedzieć, Velio.

Zacisnęłam zęby przybierając na twarz sztuczny uśmiech niczym sytuacja zmusiła mnie do obrócenia głowy.

- Blake...Co tu robisz? - spytałam starając się, aby zaskoczenie w moim głosie było słyszalne.

Uśmiech na jego twarzy poszerzył się przez co wiedziałam, że odpowiedz mnie niezadowoli.

- Chciałem się z tobą spotkać i może umówić na kawę?

Gwałtownie wciągnęłam powietrze starając się to szybko zamaskować nagłą potrzebą odkaszlencia. Uśmiechnęłam się nie mrawo słysząc za sobą znaczące chrząkniecia. Jason i Kevin.

Przygryzłam wargę czując się coraz bardziej niezręcznie. Przestepując z nogi na nogę dyskretnie rozejrzałam się po okolicy i stwierdzając, że to najlepszy moment na ulotnienie się chwyciłam obu chłopaków za łokcie i popchnęłam ich do przodu, aby w końcu się ruszyli.
Sama odwróciłam się i wymuszając uśmiech wydukałam:

- Cóż..trochę się spieszymy, więc może innym razem? - spytałam chodź tak naprawdę nie interesowała mnie jego odpowiedź. Dlatego niczym Blake zdecydował się na jakąkolwiek odpowiedź, ja już kierowałam się w stronę auta. - Pa!

Niczym struś pędziwiatr dotarłam do samochodu i wpakowałam się na tyle siedzenie. Dopiero tam odetchnęłam pełną piersią i chwilowo ignorując ciekawskie spojrzenia chłopaków przymknęłam oczy. Ja piernicze, czemu ja zawsze muszę mieć takie akcje?

- Velia? - usłyszałam niepewny głos Kevin'a, który zmusił mnie do otworzenia oczu.

-Tak?

- Kim był ten frajer? - odezwał się Jason.

Prychnęłam ledwo powstrzymując się od śmiechu.

- Ten frajer to.. - zawahałam niebędąc pewna jakim mianem mogę określić Blake. - znajomy, niedawno poznany.

Wyraźnie zauważyłam jak Jason unosi brew.

- Nie wyglądał na takiego co chce być tylko znajomym. - stwierdził po chwili chłopak na co jedynie wzruszyłam ramionami i poprosiłam ich o odwiezienie do domu.

Gdy dotarliśmy na miejsce dochodziła już 18, a na niebie dodatkowo zbierały się chmury burzowe przez co musiałam zrezygnować z mojego planu jakim było odpoczęcie w ogrodzie.
Opuszczając samochód nieszczędziłam sobie kilku "ładnych" epitetów na temat pogody i jej wyczucia czasu, co spotkało się z głośnym śmiechem zarówno Jason'a jak i Kevin'a. Frajerzy.

- Ale zabawne. - zironizowałam przewracając przy tym wymownie oczami.
Założyłam swoją torbę na ramię i z lekkim trzaśnieciem zamknęłam za sobą drzwi, a następnie podeszłam do okna od strony pasażera, gdzie miejsce zajmował wciąż śmiejący się Kevin i puknęłam w szybę.
Westchnęłam, kiedy nie doczekałam się żadnej reakcji i na dodatek poczułam pierwsze krople deszczu.

Machnęłam im tylko ręką postanawiając napisać do któregoś z nich wieczorem i zaciskając zęby dostałam się do domu, zamykając drzwi w idealnym momencie, kiedy na dworze lunęło jak z cebra.

Odetchnęłam na myśl bycia w ciepłym i bezpiecznym domu w dodatku sama. Ta trzecia myśl obecnie uszczęsliwiała mnie najbardziej ze wzgledu na potrzebne wyciszenia się i od poczęcia. Dlatego ignorując rozgrywającą się na dworze burze, skierowałam się wprost do łazienki, gdzie przygotowałam sobie wszystko do kąpieli.

Stalking with Love • Z.MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz