Haziel:
Sobota. Normalnie bym się cieszył dniem wolnym, ale znów moje plany zostały zniszczone. Pragnąłem na spokojnie pograć sobie i pochrupać coś słonego, ale zamiast tego muszę być na imprezie urodzinowej osoby, której praktycznie w ogóle nie znam.
Valeria i Maya okazały się nieugięte w sprawie mojej chęci nieobecności. Żadna wymówka je nieprzekonała, a możecie mi uwierzyć, miałem ich pełno. Dziewczyny siłą wyciągnęły mnie z domu i zaprowadziły tutaj. Tak sobie myślę, czy mogę z tym pójść na policje? Zalicza się to do porwania?
Dom Charliego mieści się w jednym z kilkunastu wieżowców na Medinillie. Zaledwie budynek obok mieszkali Dorian i Adrian za czasów nastoletnich. Są to dość duże pomieszczenia, więc jestem lekko zaskoczony, że czarodziej daje radę jakoś płacić za wynajem. Na pewno pomaga mu w tym jubilatka, która z nim mieszka, ale nie uwierze jak ktoś mi powie, że rodzina Charliego nic mu nie dała.
Impreza jakoś się trzyma. Jest tutaj jeszcze kilka osób, których nawet nie znam. Bardzo możliwe, że nie chodzą do naszej szkoły.
Obecnie jest już dość późno. Ciemne niebo zza okien daje mi o tym znać. Siedzę sobie przy blacie i popijam drinka z wysokiej szklanki. Obok mnie siedzą Valeria i Maya.
Żywiołak ubrała na te okazje, czarny top bez ramiączek z koronką na końcówce materiału, tej samej barwy jeansy z kilkoma dziurami, jeansową katane i wysokie botki.
Natomiast blondynka prezentuje się w łososiowej, przylegąjecej do jej ciała sukience. Ubiór sięga jej do połowy ud i ma małe rozcięcia na prawej stronie nogi, jak i biuście. Na nogach świecą srebrne obcasy.
Zaś ja noszę koszule w czarno - białe paski, czarne jeansy z dziurą na lewym kolanie i buty sportowe.
Napiłem się napoju. Wszędzie jest głośno. To istoty rozmawiają, to gra muzyka.
- Co tak wzdychasz? - prycha Valeria.
Zastanawiam się jakim cudem usłyszała ten czyn. Jakby mnie obserwowała i czekała na to.
- Colt coś pisał? - pytam.
- Nie. Już trochę czasu minęło od rozpoczęcia ich randki. - zerka na telefon. - Skoro nie zadzwonił jeszcze to oznacza, że się dobrze bawi. - dodaje chowając przedmiot w kieszeń.
Chciałem powiedzieć, że chłopak jako jedyny dobrze się bawi, ale ugryzłem się w język. To, że ja nie lubie takich miejsc nie oznacza, że każdy tak ma.
- A gdzie twoja siostra? - zaczyna nowy temat Valeria.
- Z Charlim. - odpowiada Maya palcem pokazując na te dwójke.
Faktycznie gadają za sobą niedaleko stereo. Dużo się śmieją i uśmiechają. Widać, że dobrze im się gada.
- Swoją drogą, Charlie ma się czym pochwalić. - stwierdza Valeria rozglądając się szybko.
Drogi sprzęt jest praktycznie w każdym kącie.
- Wątpie by ze swojej wypłaty był w stanie to wszystko kupić. - prycham przypominając wszystkim, że czarodziej pracuje na pół etatu jako kelner.
Nie wiem co robi Shannon. Na pewno gdzieś pracuje. Przy pierwszym spotkaniu zrozumiałem, że jest to kobieta która bierze sprawy w swoje ręcę.
- Mama mu dużo zafundowała. - informuje Maya.
Nikogo nie dziwi to, że blondynka zna takie rzeczy. Ta mała budzi zaufanie i przyjaźni się z większością szkoły.
To, że w zasadach czarodzieje wywalają pełnoletnie dzieci z domu nie oznacza, że nie można im jakoś pomóc finansowo. Matka Charliego cały czas może mu wysyłać pieniądze. Tylko pozwala synowi żyć samemu.
CZYTASZ
Angel Among Us 2
FantasyOd momentu moich narodzin mówili mi, że jestem wyjątkowy. Sam fakt, że istnieje zaledwie kilkanaście lat temu był nie do pojęcia. Problem w tym jest taki, że ja nie czuje się wspaniale. Jestem zwykłym owocem miłości kochających się istot, a to, że s...