Dark:
Przytuliłem tate, po czym wtuliłem się w mame.
- Naprawdę musicie już wracać? - pytam odsuwając się od rodzicielki.
- Już i tak za długo tutaj jesteśmy. - odpowiada ze śmiechem Kazan.
Mineły 2 tygodnie. Wszystko prawie wróciło do normy. Mówię "prawie" ponieważ dalej jestem w żałobie. Informacja o mojej siostrze wstrząsneła mną tak mocno, że pierwsze dni tylko leżałem i płakałem. Teraz jest już lepiej i wiem, że czas sprawi, że bedzie dobrze.
- Na moje to możecie zostać tutaj na stałe. - chichra się Lizzie przytulając mojego tate.
- Już wystarczy, że zajmujesz się naszym synem. - prycha Sheila odwzajemniając ciepły gest blondynki.
- Nie przesadzaj. Dark świetnie sam sobie daje radę. - oznajmia wesoło.
Cieszę się, że nie jestem dla niej przeszkodą. Dorian i Haziel pewnie uważają tak samo. Niestety nie ma ich przy pożegnaniu. Starszego wampira w ogóle nie ma w domu, zaś młodszy... pewnie gra na komputerze.
W tym momencie napotkałem na spojrzenie mamy. Sheila westchnęła cicho, po czym położyła dłoń na moim ramieniu.
- Jesteś zbyt wrażliwy. Musisz być silnym wilkołakiem. - szturcha mnie.
- Ty tak mówi, a tata tak samo jak ja płakał. - mówię.
- Po kimś to musisz mieć. - burczy pod nosem.
- Słyszę cię! - krzyżuje ramiona tata.
Zaśmiałem się wraz z Lizzie. Moi rodzice są godni podziwu. Często się ze sobą sprzeczają, ale to wszystko jest z miłości.
- Jak znowu poczujesz smutek... zawyj. Nie usłysze tego, ale wilki w pobliżu już tak. - wtrąca mama z małym uśmiechem.
- Zawsze też możesz do mnie przyjść. - wyznaje Lizzie.
Posłałem jej mały uśmiech, który od razu został odwzajemniony.
- Dobra. Na nas czas. - wzdycha Sheila łapiąc za klamke i otwierając drzwi.
- Uważajcie w drodzę powrotnej. Kanada jest daleko. Sam coś o tym wiem. - prycham.
W końcu sam musiałem przebiec taki kawał głowy. Co prawda robiłem to z wielką ekscytacją. Myśl o poznaniu tego świata i spotkaniu rodzine Martin nakręcała mnie do ruszania łapami.
- Poradzimy sobie. - zaznacza wesoło tata.
Pomachałem im na pożegnanie. Wpatrywałem się w dwa biegnące wilki do czasu, aż znikneli mi z pola widzenia. Zamknąłem drzwi delikatnie.
- Głodny? - pyta Lizzie stojąc przy lodówce.
- Zjem wszystko. - odpowiadam ze śmiechem.
Nie wiem ile jeszcze będę w tym domu, ale wiem, że wiele nauki przede mną. Jak narazie poznałem tylko małą garstke tego świata.
Dlatego też... Tato, mamo... Bądźcie cierpliwi. Pewnego dnia wrócę do domu.
**********
Jeszcze tego samego dnia tylko, że w środku nocy wyszedłem wraz z Hazielem z domu. Otóż cała nasza paczka wybrała się na miły wypad na świeżym powietrzu. Postanowoliśmy zrobić sobie mały piknik w parku. Jest już ciemno, a jedyne oświetlenie to nasze świeczki na kocyku. Dzięki temu nie muszę chować ogona i uszu.
Kocyk jest wypełniony drobrymi przekąskami. Chipsy, ciasteczka, czy nawet i żelki. Każdy z nas pije sobie po puszce piwa. Jesteśmy ostrożni i nie mamy zamiaru przesadzić z alkoholem.
CZYTASZ
Angel Among Us 2
خيال (فانتازيا)Od momentu moich narodzin mówili mi, że jestem wyjątkowy. Sam fakt, że istnieje zaledwie kilkanaście lat temu był nie do pojęcia. Problem w tym jest taki, że ja nie czuje się wspaniale. Jestem zwykłym owocem miłości kochających się istot, a to, że s...