Haziel:
Dość późno wróciłem do domu po festynie, więc siłą rzeczy od razu poszedłem spać. Otworzyłem oczy dopiero przy usłyszeniu dzwięku wiadomości w telefonie. Promienie słońca informują mnie, że jest już ranek. Leniwie zmieniłem pozycje ciała by móc sięgnąć po przedmiot, który chwile temu wibrował na mojej szafce nocnej.
Od: M.
Wpadniesz do mnie dzisiaj?
Dotarły do mnie te nowe, czarne pończochy.. ^^Mimowolnie się uśmiechnąłem na myśl o dziewczynie. Specjalnie nie mam jej zapisanej pełnym imieniem by nie wzbudzać podejrzeń. Wątpie by ktoś grzebał mi w telefonie, ale przezorny zawsze ubezpieczony.
Do: M.
Zobaczę... ;)Odłożyłem telefon, po czym rozciągnąłem się. Na samą myśl o tym co może się dziać dzisiaj wieczorem robi mi się ciepło.
- Haziel? Śniadanie gotowe. - woła mnie mama.
Zmarszczyłem brwi. Nigdy mama nie woła mnie na jedzenie. Wie, że mam swoje pory do wstawania i często w wolne dni po prostu omijam ten poranny posiłek. Szybko zrozumiałem, że coś jest nie tak, dlatego też bez żadnego marudzenia wstałem i w przyśpieszonym tempie się ogarnąłem i ubrałem.
Po jakiś 10 minutach zszedłem na dół do jadalni. Przy stole natrafiłem na Lizzie, Doriana i mojego wilczego brata. Dark ma niezbyt wesołą minę, a to jeszcze bardziej mnie martwi. Zazwyczaj ten zwierzak tryska energią o tej godzinie.
- Coś się stało? - pytam cicho.
- Najpierw usiądź. - proponuje tata.
Powoli zająłem wolne miejsce tuż obok wilkołaka. Stół jest przygotowany na wspólny posiłek, a dzisiaj w menu goszczą tosty i jajecznica ze szczypiorkiem i cebulą.
- Ta grobowa atmosfera mi się nie podoba. - mówię szczerze.
- Może najpierw zjemy wspólnie śniadanie? - wnet pyta mama.
- Jak mam spokojnie jeść skoro czuje się jak na jakimś pogrzebie. - zaznaczam.
- Haziel... - wzdycha blondynka.
- Późno wczoraj wróciliście. - zmienia temat tata.
Na spokojnie dorosły wampir sobie je. Jakby w ogóle nie czuł tej atmosfery.
- Fajnie się bawiliśmy. Może Haziel trochę ponarzekał, ale koniec końców został do samego końca. - wspomina z rozbawieniem Dark.
Wiem co mówiłem wcześniej. Chciałem uciec przed rozpoczęciem tego seansu pod koniec festynu, ale zanim zrealizowałem plan to Maya i Bree siedziały mi na plecach. Dosłownie zaciągnęły mnie i zmusiły bym został dłużej. Dark w tym też miał jakiś udział. Bez problemu te dwie bym odsunął od siebie, ale wilk od razu zaznaczył, że wkroczy jak będę się ciskał. Niestety... z nim nie mam jakichkolwiek szans. Dlatego też zostałem.
- A wy co robiliście? Nie poszliście na festyn? - ciągnę temat nakładając sobie ciepłe tosty.
- Wraz z tatą spędziliśmy miły wieczór we dwoje. - komentuje z rumieńcami mama.
- Tylko wieczór? Wcześniej cię nie było? - zwracam się do rodziciela.
Dorian po moich słowach westchnął głośno. Odłożył trzymające wcześniej sztućce i na spokojnie poczekał, aż skończe jeść. Kiedy połknąłem ostatnią porcje spojrzał na mnie ostro.
- Byłem na posterunku. Rozmawiałem z Ellen. - informuje.
- Spoko. - wzruszam ramionami. - Więc o co chodzi? Dziwnie się zachowujecie. - stwierdzam.
![](https://img.wattpad.com/cover/298969352-288-k677352.jpg)
CZYTASZ
Angel Among Us 2
FantezieOd momentu moich narodzin mówili mi, że jestem wyjątkowy. Sam fakt, że istnieje zaledwie kilkanaście lat temu był nie do pojęcia. Problem w tym jest taki, że ja nie czuje się wspaniale. Jestem zwykłym owocem miłości kochających się istot, a to, że s...