Rozdział 45 - Złamanie Własnych Zasad

101 11 0
                                    

Haziel:

Minęło trochę czasu. Mój związek z Maxine rozkwita w najlepsze. Można powiedzieć, że podnieca nas fakt, że nasza relacja jest zakazana. Poznaje dziewczyne od innej strony. W pracy jest to niewinna, miła nauczycielka, zaś w mojej obecności jest to seksowna, zadziorna piękność.

Na początku nie do końca pojmowałem co się wydarzyło. Teraz mogę bez najmniejszego zawahania powiedzieć, że szatynka jest mi cenna. Nie mówię, że to miłość, bo na to jest jeszcze za wcześnie, ale pod zauroczenie mogę to podpiąć. Wiem też, że jest to odwzajemnione. To jeszcze bardziej pogłębia uczucie.

Kolejny dzień i kolejne godziny spędzone w szkole. Na szczęście pogoda na sztucznej wyspie się uspokoiła. Jest ciepło, ale da się oddychać.

Przygniotłem Maxine do ściany, a ta zarzuciła ramiona na moją szyje. Tym samym pogłębiła nasze pocałunki. W momencie, kiedy dziewczyna zaczęła odpinać guziki mojej koszuli odsunąłem się od niej.

- Jesteśmy w szkole, proszę pani. - prycham wyrównując oddech.

- Przyznaj się, że ciebie to bardzo podnieca. - śmieje się przegryzając warge.

Jesteśmy w składziku. Tutaj nikt nie widzi nasze poczynania, ale to nie oznacza, że możemy przestać być czujni. Zwłaszcza, że to już nie pierwszy raz kiedy tutaj jesteśmy.

- Może innym razem. - mówię, po czym nachylam się do jej ucha. - Twoje jęki mogłby zwrócić niepotrzebną uwagę. - szepcze do niej.

- I tak przerwa zaraz się skończy. Potrzebujesz więcej czasu. - oznajmia dyskretnie zaznaczając, że krótkodystansowcem to ja nie jestem.

- Poza tym, ja już wracam do domu. - mimowolnie się uśmiechnąłem.

Maxine złapała moje policzki, po czym przyciągnęła moją twarz do jej odpowiedniczki. Złączyła nasze wargi w krótki, ale bardzo namiętny pocałunek.

- Wpadniesz dzisiaj do mnie? - pyta.

- Coś wymyśle. - odpowiadam łapiąc ją za pośladek. - A teraz wyjdź pierwsza. Poczekam chwile. - rozkazuje ściskając dłoń.

Szatynka lekko uderzyła mnie w ramie chichrając się pod nosem. Posłała mi całusa, po czym wyszła na korytarz. W wolnym czasie poprawiłem swoje włosy i ciuchy. Kiedy odczekałem dostatecznie długo postanowiłem ruszyć do wyjścia. Zabrałem potrzebne rzeczy i w takiej okazałości mam zamiar wracać do domu. Będąc na zewnątrz zauważyłem dwie postacie. Dopiero teraz przypomniałem sobie, że Dark miał na mnie czekać. Maxine skutecznie pozbawiła mnie poczucia czasu. Wilk rozmawia z Shannon, więc chyba udało mu się jakoś zabić te chwile samotności. Normalnie dołączyłbym do nich, ale mój anielski instynkt podpowiedział mi, że mam się zatrzymać.

- Skąd w ogóle wiesz gdzie on mieszka? - pyta wilkołak.

- Mam kontakty. - odpowiada szybko.

- Nie uważasz, że to zły pomysł? Rozumiem, że chcesz się dowiedzieć czegoś więcej, ale nękanie nie jest dobrą opcją. - stwierdza.

- Nie chcę go nękać. Z tego co wiem to jego narzeczona wyjechała w delegacje, więc jest sam. To jedyna okazja, Dark. - mówi ostro.

Nie muszę dużo myśleć by dowiedzieć się, że chodzi o Ruby. Shannon bardzo często sięga po pomoc do wilka i praktycznie codziennie mu o wszystkim mówi. Zaś brunet jest jak otwarta księga i od razu wiem co się dzieje. Łącząc kropki dotarłem do stwierdzenia, że dokładniej chodzi o tego białego wilkołaka. Bez wątpienia jest on w stanie jakoś nakierować te dwójke na dobry tor w sprawie wampirzycy. Nie chcę w to ingerować, ale nie podoba mi się natarczywość Shannon. Oby nie zapominała jakie są zasady świata.

Angel Among Us 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz