Rozdział 25 - Oczy Pełne Nienawiści

100 11 0
                                    

Haziel:

Słońce już za chwile całkowicie się schowa i na powitanie wyjdą nam gwiazdy. Ciepłe powietrze dalej nas otacza i najwidoczniej nie ma zamiaru odejść. W te piękną noc chodzę po miejscowym dworcu i szukam swojej przyjaciółki. Nie chcę jej pocieszać. Chcę wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Przez godzine jaka właśnie wybiła jest tutaj mało osób. Większośc z nich robi to co my będziemy robić za całkiem niedługo, czyli czekają na pociąg by wrócić do domu.

Znalazłem Valerie na peronie, na którym za jakiś czas pojawi się nasz transport do domu. Dziewczyna siedzi na drewnianej ławce i próbuje powstrzymać łzy. Niezbyt jej to wychodzi i przez to jej policzki są całe mokre.

- Naprawdę czekasz na najbliższy pociąg? To niegrzecznie tak zostawiać przyjaciół. - podchodzę do niej krzyżując ramiona.

- Nie mam ochoty na żarty, Haziel. - mówi szybko.

- To mi wytłumacz o co w tym wszystkim chodzi! Co się odwaliło na tej plaży? Kim jest Randy i dlaczego uważa cię za twoją narzeczoną? - pytam próbując nie krzyczeć.

- Jeszcze jakieś pytania? - spojrzała na mnie.

W jej spojrzeniu widzę tylko jedno uczucie. Nienawiść. Wiem, że nie jest to skierowane do mojej osoby, ale muszę przyznać, że sam czuje złość. Niestety nie mogę stwierdzić, czy do Valerii, czy do całej tej sytuacji.

- Mam jeszcze kilka, ale zadałem najpierw te najważniejsze. - wzruszam ramionami.

- To nic istotnego. - buczy pod nosem.

- Nic istotnego? - powtarzam podnosząc jedną brew. - Takie rzeczy możesz mówić Mayi. Ona może kupi te bajeczki, ale nie ja. Nie jesteś sobą. Ty się tak nie zachowujesz. - dodaje ciszej ostatnie dwa zdania.

- To najwidoczniej mnie nie znasz. - stwierdza.

- Ty się słyszysz? Spójrz na mnie i uświadom sobie z kim rozmawiasz! - zaznaczam ostro.

Ponownie na mnie zerknęła, ale szybko odwróciła wzrok. Nastała między nami cisza. Westchnąłem, po czym dosiadłem się do niej.

- Najbliższy pociąg to ten, którym wracamy razem. - informuje.

- Wiem. - kiwa głową.

Uspokoiła się trochę. Przestała płakać i tylko lekkie podciąganie nosa zostało.

- Od kiedy to trwa? - pytam po kilku sekundach.

Cisza. Nie pośpieszam jej. Chociaż chciałbym już teraz wszystko wiedzieć.

- Jeszcze zanim się przeprowadziłam na Medinille. - odpowiada.

- Czyli nie tylko dobra uczelnia była powodem tej decyzji. Uciekłaś, prawda? - wlepiłem wzrok w niebo. - Brak odpowiedzi uznam za "tak". - dodaje po chwili.

- Randy Avila. Syn Julietty i Aarona Avila. Jego rodzice prowadzą największą firme w sprawie budowy i sprzedaży apartamentów w moim rodzinnym mieście. Praktycznie śpią na pieniądzach. - w końcu opowiada.

- Niech zgadnę... Ma to odziedziczyć po nich. - oznajmiam.

- Nie. - kręci głową. - Mimo, że Randy ma dopiero 20 lat ma już dobrze rozwiającą się, dużą i luksusową wypożyczalnie samochodów. Można u niego kupić lub wypożyczyć bardzo drogie auta. - tłumaczy.

Pieniądze nie są mu obce. Domyślam się, że tych dwóch towarzyszących mu chłopaków to jego przyjaciele, jak i pracownicy.

- Kontynuuj. - zachęcam.

- Moja mama to wszystko rozpoczęła. Wiesz, że jest radną w mieście. Dlatego też szukała sponsora, aby ten pomógł w budowaniu czegoś potrzebnego do miasta. Już nawet nie pamiętam co to było. - wtrąca. - Zaprosiła jego rodziców na kolacje, a kultura tego wymaga, więc siłą rzeczy on też się tam pojawił. Moja mama świetnie się dogadała z jego rodzicami. Zanim się obejrzałam obie strony wpadły na pomysł by zaaranżować nam małżeństwo. - tłumaczy.

Angel Among Us 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz