Rozdział 3 - Silny Gatunek

128 13 2
                                    

Haziel:

Minęło kilka dni. Mamy już czwartek. Im bliżej weekendu tym bardziej zyskuje energie.

W między czasie udało mi się zaspokoić pragnienie, a po ranie pozostał strup.

Dzwonek poinformował wszystkich, że przyszła kolej na przerwe. Od razu ruszyłem do pewnego miejsca. Mowa tutaj o znanych przez wszystkich stolikach na korytarzu. Lubię to miejsce i to tutaj najczęściej można mnie spotkać.

Kolejne osoby maszerują wzdłuż korytarza. Wśród nich dostrzegłem znajomą łysine. Colt od razu jak mnie zobaczył przyśpieszył krok, po czym przysiadł się do mnie.

- Po twojej zmarnowanej minie wnioskuje, że jeszcze kilka zajęć przed tobą. - śmieje się i tym samym przerywa cisze między nami.

- A ty jak zwykle tryskasz energią. - wzdycham.

- Właśnie miałem zajęcia na temat gatunków. Fajnie tak dowiedzieć się jakie istoty cię otaczają. - rozejrzał się instynktownie.

Te lekcje dużo nas uczą. Dzięki nim wiemy jak się zachowywać wśród innych gatunków. Co robić, by owy rodzaj istoty uratować, albo nawet i zabić.

W ułamku sekundy, dwie postacie dosiadły się do nas. Nie jest to nikt inny jak Maya i Valeria. Po wróżce widzę mocną ekscytacje.

- No mów, bo nam zaraz eksplodujesz. - mówię.

- Ja i Valeria dostałyśmy zaproszenie na impreze. - informuje.

- Super. - wzruszam ramionami, dając im znać, że nie jestem zbytnio zainteresowany tematem.

- A kto ją organizuje? - ciągnie temat Colt.

- Ryan. - odpowiada blondynka.

Słabej klasy wampir. Nie jest kimś wyjątkowym w szkole, ale dość często robi imprezy. Mówi się, że jego parapetówki są najlepsze i nie każdy ma zaszczyt w nich uczestniczych. Z tego co wiem to chłopak mieszka obok Medinillskiego lasu, a jego rodzice często wyjeżdżają. Stąd mamy odpowiedź dlaczego tak często wyprawia imprezy.

- Więc powinniśmy w czwórkę się do niego wybrać. - proponuje wróżka.

- Chciałaś powiedzieć w trójke. - poprawiam ją.

- Nie. - kręci głową. - Ty też idziesz. - wskazuje na mnie palcem.

- Planuje chorobe na ten dzień, ale wy bawcie się dobrze. - poklepałem ją po ramieniu ze sztucznym uśmiechem.

- Tym razem się nie wykręcisz. - odzywa się Valeria. - Idziesz z nami i nie wymyślaj wymówek. - dodaje stanowczo.

Raz, czy dwa udało mi się jakoś ich przekonać, by mnie nie brali. Dziewczyny są dość często zapraszane na owe wydarzenie. Jeśli one idą to logicznym jest, że mnie i Colta też będą ciągnąć. Jaszczurołak od razu się zgodzi. Ja nie lubie takich rzeczy, ale tego chyba mówić nie muszę.

- Ale to nie wymówka. Naprawdę coś mi jest. - udaję, że kaszle. - Widzisz? - pytam.

- Nie. Nie wiedzę. - krzyżuje ramiona brunetka. - Przyjdziemy po ciebie i razem tam pójdziemy. - stwierdza.

- Wyjeżdżam. - oznajmiam szybko.

- Będąc chorym? - marszczy brwi Colt.

Westchnąłem wewnątrz siebie. Nie mam już żadnej wymówki. Na znak przegranej powierciłem się na krześle nic nie mówiąc.

- Będziemy się świetnie bawić. - mówi Maya z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Na pewno. - szepcze pod nosem.

Angel Among Us 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz