Rozdział 32 - O Pełni Księżyca

88 10 0
                                    

Haziel:

Koniec końców o określonej godzinie czekam przy osiedlowym sklepiku. Całkiem niedaleko mieszka jaszczurołak. Jest to dzielnica wypełniona kilkoro piętrowymi blokami. Dużo tutaj placów zabaw i miejsc gdzie można sobie usiąść by odpocząć.

Jest ciepło, ale kiedy słońce schowa się za chmurami ciało potrafi zadrżyć. Lekki wiaterek zawieje od czasu do czasu.

Na te, dziwną okazje ubrałem białą koszule, która ma odpięte trzy pierwsze guziki, czarne szelki, jasno brązowe spodnie w krate oraz czarne trampki.

- Hejka. - usłyszałem znajomy głos.

- Czyli ciebie też zaprosił? - uśmiecham się w strone Bree.

Syrena swoje czerwone włosy ma spięte w kucyka i z dodatkiem opaski z białymi perłami. Ubrana jest w piaskową, przydużą koszulke z nadrukiem kilku motylów, która jest włożona w jasne jeansowe szorty z wysokim stanem, szare skarpetki sięgające do połowy łydki, oraz białe trampki. Strój dopełnia, tej samej barwy co buty mała torebka.

- Masz przypuszczenia o co może chodzić? - pytam.

- Właśnie nie. - odpowiada. - Był taki zestresowany. - dodaje.

Sama jest spięta. Nie ma co się jej dziwić. Zazwyczaj jakiekolwiek zmartwienia Colta są bardzo małe. Jak, na przykład jego uczucia do Bree. To wszystko jest do niego niepodobne.

- Widzę, że lubisz nosić koszule. - zaczyna nowy temat i tym samym przerywa ciszę między nami.

- Są wygodne. - wzruszam ramionami.

To prawda, że przepadam za tego rodzaju ubiorem. Taki mój styl.

- Pewnie dobrze wyglądasz w garniturze. - zaznacza.

- Lubisz facetów w garniakach? - podnoszę brew.

- Nie mówię, że nie. - chichra się cicho.

Dobrze wiedzieć. Kiedyś wspomnę o tym przyjacielowi.

Odnośnie przyjaźni, ten łysy wielkolud w końcu do nas dołączył.

- Hej. Dzięki, że przyszliście. - mówi.

Nie wygląda najlepiej. Jakby nie zmrużył oka przez całą noc. Jego mimika twarzy pokazuje nam, że jest zmęczony i zestresowany. Ubiór przedstawia to samo. Jego granatowy T-shirt jest pognieciony, czarne spodnie lekko poplamione w niektórych miejscach, a szare adidasy zawiązane byle jak.

- To co co chodzi? - marszczę brwi.

W między czasie Bree podeszła do niego i ręką spróbowała jakoś pozbyć się tych wzgnieceń na koszuli. Chłopak w ogóle się nie zarumienił. Po prostu patrzy na syrene ze smutnym wyrazem twarzy. Może to głupie spostrzeżenie, ale Colt od razu stał by się czerwony przez taki dotyk. To jeszcze bardziej mnie niepokoi.

- Może pójdziemy na jakiś zimny napój? Ja stawiam. - proponuje jaszczurołak.

Pokiwałem głową nie przestając mu się przyglądać. W ciszy ruszyliśmy do pobliskiej budki z koktajlami. Zamówiliśmy, po czym usiedliśmy przy stoliku z ławkami. Colt z Bree po jednej strone, zaś ja po drugiej.

- Ta cisza zaczyna być irytująca. - wzdycham.

Wraz z Bree przyglądamy się Coltowi. Kiedy po kilku sekundach nic nie wyszło z jego ust powstrzymałem się by ponownie nie westchnąć. Napiłem się zimnego napoju, a syrena zrobiła to samo.

Oboje nie chcemy go pośpieszać, ale to już lekka przesada. Cała droga do tej budki z napojami, stanie w małej kolejce, zamawianie i teraz siedzenie przy tym stoliku, a Colt nic, a nic nie mówi.

Angel Among Us 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz