Haziel:
Minęło kilka dni. Sprawa z Ruby i mafią została oficjalnie zakończona. Tak się przynajmniej nam wydaje. Grupa już nikogo nie kontroluje, a sama wampirzyca cały czas zaznacza, że szef dotrzymuje słowa. Oczywiście my też trzymamy się umowy. Nie poszliśmy na policje oraz nie pisneliśmy najmniejszego słówka komukolwiek obcemu. Dodatkowo Shannon trenuje tego wilkołaka i podobno dobrze mu idzie.
Jeśli chodzi o mnie to czuje się dobrze. Mój zakazany związek z Maxine trwa w najlepsze i nie śpieszy się nam by go zakończyć. Nie wydaje mi się by ktokolwiek coś podejrzewał, ale nigdy nie wiadomo. Zdarzały się momenty gdzie nie byliśmy czujni, ale chyba wtedy byliśmy chronieni przez kogoś z góry.
Jest piątek, a na sztucznej wyspie zawitał mały festyn. Okazją do świętowania są narodziny dziecka prezydenta Medinilly. Każdy rządzący tym miejscem jest bardzo zżyty z mieszkańcami, więc taka "impreza" nikogo nie zdziwiła. W owym miejscu można natrafić na wiele budek z jedzeniem, balonami, pluszakami, czy zimnymi napojami. Dla dzieci jest też mała karuzela, trampoliny i duży, dmuchany zamek. Dodatkowo pod koniec dnia mamy oglądać jakiś film na wielkim ekranie. Niezbyt mnie to interesuje bo wiem, że do tego czasu się zmyje.
Oczywiście towarzyszą mi moi przyjaciele. Dark, Maya, Valeria, Colt i Bree. To oni mnie wyciągneli z domu i będąc szczerym... Mam ochote ich zabić.
- Nie rób takiej miny. - śmieje się Valeria.
Głośno westchnąłem na jej słowa. Odnośnie brunetki. Z tego co kojarze nie najlepiej jej się układa z rodzicami. Podobno ojciec Randy'ego nawet uderzył chłopaka. Obie rodziny nie zgadzają się na odwołanie ich małżeństwa, a przez to, że ta dwójka nie akceptuje tej decyzji to nie mogą zbytnio działać. Mimo wszystko, Valeria i żywiołak się nie poddają. Nie mają w sumie wyjścia. Wiedzieli, że łatwo nie będzie.
- Może zjemy wate cukrową? - proponuje Bree.
- Znowu coś słodkiego? Przed chwilą zjadłaś popcorn karmelowy, lody i wypiłaś gorącą czekolade. - wymienam.
- Bree jest słodką dziewczyną. - śmieje się Colt.
Wszyscy zrobili podobnie, a ja znów westchnąłem. Chyba warto wspomnieć o tej dwójce. Colt i Bree naprawdę są sobie pisani. Dogadują się i kochają jak młoda para. Tak blisko są ze sobą, że nawet syrena już poznała ojca jaszczurołaka. Teraz tylko czekać, aż chłopak zrobi podobnie z podwodną rodziną. Nie wiem, czy jest to związek na stałe. Jeszcze za wcześnie by o tym powiedzieć, ale raczej będą ze sobą długo.
- Jakie słodkie wisiorki! Haziel! Kup mi jednego. - prosi mnie Maya.
- Dlaczego ja? - pytam.
Zanim się zorientowałem wróżka zaciągnęła mnie do automatu z tandetnymi ozdobami. Odnośnie tej małej. Maya... to po prostu Maya. Dalej jest energiczna, wesoła i denerwująca.
Kupiłem jej ten wisiorek, po czym podałem jej zakupiony przedmiot.
- Dziękuje. - tuli się do mnie.
- Już, już. - odpycham ją.
- W ogóle, zauważyłam pewną rzecz. - odzywa się tajemniczo Valeria.
- Co takiego? - pyta Dark.
- Haziel od jakiegoś czasu inaczej się zachowuje. Jest taki... mniej marudny. - oznajmia z uśmiechem.
Prychnąłem na jej słowa. Nie wydaje mi się bym zmienił swoje zachowanie w jakikolwiek sposób.
- Czyżby Haziel się zakochał? - zabawnie porusza brwiami Maya.
CZYTASZ
Angel Among Us 2
FantasyOd momentu moich narodzin mówili mi, że jestem wyjątkowy. Sam fakt, że istnieje zaledwie kilkanaście lat temu był nie do pojęcia. Problem w tym jest taki, że ja nie czuje się wspaniale. Jestem zwykłym owocem miłości kochających się istot, a to, że s...