Rozdział 55 - Złoto Schowane pod Czernią

86 9 0
                                    

Haziel:

Nie wiem ile już tutaj jestem, ale mam wrażenie, że czas się zatrzymał. Po prostu z sekundy na sekunde coraz bardziej się nudzę. Sam siedzę w ciemności, a światło jest jedynie zapalane jak Maxine mnie odwiedza. Robi to tylko dlatego by mnie nakarmić, czy uwolnić bym skorzystał z łazienki. Na daną chwilę nie nadarzyła się okazja na ucieczke. Nawet nie wiem gdzie jestem, więc wole nie ryzykować.

Dzisiaj nastąpiła mała zmiana. W pewnym momencie przestałem być sam w pomieszczeniu. To nie Maxine. Dołączył do mnie jakiś chłopak. Jest on średniego wzrostu i bardzo chudy. Ma czarne włosy, które opadają mu na twarz i tym samym zasłaniają oczy. Nieznajomy ubrany jest w jakąś szarą, poplamioną koszule, oraz czarne dresy. Chodzi boso.

Nie jest on człowiekiem. Niestety nie jestem w stanie rozumieć jaki przedstawia gatunek. W pierwszej sekundzie zaskoczyło mnie to, że nie potrafie określić coś co umiem robić od chwili narodzin, ale szybko zrozumiałem, że wszyscy w tym miejscu są dziwni.

- Jak masz na imię? - odzywam się.

Nic nie mówi. Jest już tutaj jakiś czas, ale żadne słowo nie wyszło z jego ust. Chłopak zajmuje się zamiataniem owego pomieszczenia. Widać, że jest słaby fizycznie, dlatego też trochę go męczy ta czynność.

- Jestem Haziel, ale to pewnie wiesz. - prycham.

Nie wygląda jak na członka "Yellow Mistakes". Jest zbyt "ubogi" w ubiorze. Czyżby był...

- Tak samo jak ja jesteś przytrzymywany? - pytam.

Dostrzegłem, że zerknął na mnie ukratkiem. Trwało to chwile, po czym wrócił do zadania.

Westchnąłem głośno zmieniając ułożenie ciała na bardziej wygodniejsze. Jeśli jest to w ogóle możliwe. Ten chłopak jest jedynym kogo spotkałem z "niewolników". Tylko Maxine i Chester mnie wcześniej odwiedzali. Częściej nauczycielka. Szefa od ostatniej rozmowy nie widziałem.

- 17... - usłyszałem.

Od razu spojrzałem na chłopaka.

- Mam 17 lat. - mamrocze ledwo słyszalnie.

- To jesteś starszy ode mnie. - oznajmiam. - A imię? - ciągnę go za język.

Ponownie nastała cisza. W między czasie jeszcze bardziej przyjrzałem się mu. W ogóle nie wygląda jak na swój wiek. Dałbym mu z góry 15 lat. Wszystko dlatego, że jest bardzo słaby i chudy.

- P... - zająkał się.

- Nie usłyszałem. - informuje.

- Phil. Mam na imię Phil. - mówi patrząc na mnie.

Szerzej otworzyłem oczy widząc jego ślepia. One są złote i aż świecą pod wpływem światła. Dostrzegłem na tęczówce jeszcze jakieś białe kreski, ale zanim zdążyłem się bardziej przyjrzeć Phil zasłonił twarz włosami.

W tym momencie drzwi się otworzyły. Do pokoju weszły dwie osoby. Maxine i Chester. Mężczyzna spojrzał na Phila, a ten od razu odłożył miotłe. Gestem ręki szatynka dała mu znać, że ma wyjść. Zrobił to z małym zawahaniem. Kiedy zostaliśmy w trójke Chester westchnął.

- I tak tu jest brudno. - szepcze pod nosem.

- Zaprzyjaźniłeś się z Philem? - pyta nauczycielka.

- Nie jest zbytnio gadatliwy. - odpowiadam. - Dajcie mu trochę więcej jedzenia. Ledwo co trzymał te miotłe. - dodaje.

- Cały anioł. - prycha Chester.

Zmarszczyłem brwi patrząc na niego. Inaczej się zachowuje. Zazwyczaj jest taki głupkowaty i wesoły. Teraz jakby się gdzieś śpieszył i nie chciał tutaj być.

Angel Among Us 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz