Haziel:
Wtorkowy dzień jest bardzo trudny. Nie chodzi o szkołe, czy o to, że po niej spotykam się z Gio i Willow. Chodzi o pogodę. Jest duszno, słońce świeci cały czas i wystarczy najmniejszy ruch, a zaczynasz się pocić.
Wydałem z siebie długie sapnięcie, po czym położyłem głowe na stoliku.
- Dasz radę, Haziel. To tylko mały upał. - śmieje się Colt.
Jest przerwa i wraz z nim, Valerią oraz Bree znajdujemy się na naszym stałym miejscu.
- Powinieneś nałożyć krótsze spodnie. - oznajmia Valeria przypominając mi, że mam na sobie czarne jeansy.
- Nie lubię świecić nogami tak jak Colt. - wzdycham zaznaczając, że jaszczurołak ma krótkie, niebieskie spodenki.
- Wrócisz do domu to się przebierzesz. - prycha.
Nie powiedziałem mu nic o moim dzisiejszym spotkaniu z jego bratem. Uznałem, że taka opcja jest najlepsza. Sam chłopak dalej trawi to wszystko. Ważne jest to, że wygląda i zachowuje się o wiele lepiej. Wrócił stary Colt, ale wiem, że w głębi siebie o tym myśli.
- A u ciebie wszystko w porządku, Valeria? Układa się z rodzicami i Randy'm? - pyta Bree.
- Nie jest idealnie, ale wszystko idzie na dobrą drogę. Skoro oboje nie zgadzamy się na to małżeństwo to na pewno nie przechodzi im to koło nosa. - opowiada. - Jest dobrze. - dodaje z uśmiechem.
Zrobiła to by syrena się nie martwiła. To, że Randy dał spokój Valerii nie oznacza, że ten temat się zakończył. Teraz oboje próbują przekonać swoich rodziców, że ten pomysł z małżeństwem nie jest najlepszy. Czeka ich jeszcze trochę pracy, ale dobre jest to, że oba żywiołaki się dogadują. Gadają ze sobą praktycznie codziennie i wymyślają nowe plany na zniszczenie pomysłu ich rodzin. Bardzo cenną rzeczą jest też to, że Randy jest w Wenezueli i jako tako przygląda się reakcją i poczynaniami starszych.
- A tak swoją drogą, gdzie Dark? - zmienia temat brunetka.
Cała trójka wlepiła we mnie wzrok. Kto jak nie ja mogę wiedzieć gdzie ten wilk się błąka. Leniwie i z sapnięciem wyprostowałem się na krześle.
- Jest z Shannon. Bardzo chciał wiedzieć jak się teraz czuję i czy sobie radzi. - odpowiadam.
- On naprawdę ma wielkie serce. - chwali wilka Bree.
- Tego nie zaprzeczę. - prycham.
- W ogóle coś wiadomo odnośnie Ruby? Kto ją zaatakował? - wtrąca Colt.
Dalej sprawa "Yellow Mistakes" jest ukrywana. Dlatego też nie mogę im odpowiedzieć ze szczegółami.
- Tata wraz z policjantką Ellen byli u Ruby. Zbyt wiele mi nie powiedział, ale wiadomo, że ma się dobrze. Potrzebuje odpoczynku. - próbuje ich jakoś uspokoić.
- Krążą plotki, że ma złamany nadgarstek. - zaznacza Valeria.
- I dwie rany kłute. - wtrącam.
Bree szeroko otworzyła oczy z przerażenia jak usłyszała moje słowa.
- Nie martw się. Dla wampira to prawie jak nic. Napije się krwi i po kłopocie. Tylko nadgarstek jest zostanie. - informuje.
Ten ciepły trunek wyleczy nasze rany, ale nie naprawi złamanych kości. W tym wypadku medycyna musi działać. Wampiry, aż tak silne nie mogą być.
- To i tak przerażające. - odzywa się po chwili syrena. - Najpierw porwanie Kiliana, potem ten wampir prawie zabijający Doreen, a teraz atak na Ruby. - wymienia.
![](https://img.wattpad.com/cover/298969352-288-k677352.jpg)
CZYTASZ
Angel Among Us 2
ФэнтезиOd momentu moich narodzin mówili mi, że jestem wyjątkowy. Sam fakt, że istnieje zaledwie kilkanaście lat temu był nie do pojęcia. Problem w tym jest taki, że ja nie czuje się wspaniale. Jestem zwykłym owocem miłości kochających się istot, a to, że s...