Rozdział 37 - Kochać to Ciężka Sprawa

136 10 0
                                    

Haziel:

Sapnięcie wyszło z moich ust. W te piątkowe popołudnie jest dość ciepło. Na szczęście nie jest duszno, ale nie ma możliwości by cokolwiek zasłoniło słońce.

Rozsiadłem się wygodnie na ławce dalej sapiąc cicho. Pytanie brzmi, co ja w ogóle robię na zewnątrz w dzień, który rozpoczyna weekend? Otóż jestem umówiony z Bree. Ostatnimi czasy syrena ma mocne urwanie głowy by opiekować się młodszą siostrą, dlatego tylko dzisiaj jej pasuje by poświęcić mi trochę czasu. Nie wie o co może mi chodzić, ani że za kilka chwil pozna brata Colta i jego dziewczyne. Nie chciałem jej stresować, więc w momencie tego "spotkania" z nimi wole udawać, że to był przypadek.

W tym momencie ktoś zasłonił mi słońce.

- Byłoby ci o wiele lepiej jakbyś nałożył krótsze spodnie. - chichra się czerwonowłosa.

Jestem ubrany w jasne jeansy, w nie mam włożoną białą koszulke z napisem "I'm Bored" i rysunkiem leżącego ludzika oraz czarne trampki. Srebrny zegarke na moim lewym nadgarstku odbija promienie słoneczne.

Zaś Bree prezentuje się w białych, jeansowych ogrodniczkach, które sięgają jej do połowy ud, pod nimi ma jasno czerwoną koszulke na krótkim rękawie, białe baletki oraz tej samej barwy mała torebka. Swoje włosy ma spięte w niskiego koka, a twarz delikatnie pomalowaną.

- Koszulka nieźle cię opisuje. - komentuje mój ubiór.

- Będzie jeszcze śmieszniej jak powiem ci, że dostałem ją od taty. - prycham.

Zaśmiała się cicho. Poklepałem miejsce obok siebie i tym samym dałem jej znać by usiadła. Wykonała moje polecenie, po czym podałem jej wcześniej już kupiony zimny napój w puszce.

- Dzięki. - posłała mi uśmiech zabierając przedmiot.

Przez chwile siedzimy w ciszy. Rozkoszujemy się zimnym i orzeźwiającym smakiem cieczy oraz widokiem. Przed nami mieści się mała fontanna. Znajdujemy się w jedynym parku na Medinillie. Jeśli dobrze kojarze to tutaj Colt zabrał syrena na ich pierwszą randke. Nie pomyślałem o tym, kiedy ją zapraszałem, ale to całkiem dobre miejsce.

- To... - zaczyna niepewnie.

- Nie stresuj się tak. - wtrącam. - Zachowujesz się jakbym miał ci zaraz wyznać miłość, czy coś. - dodaje machając ręką.

- To o co chodzi? Nie żeby mi przeszkadzało to spotkanie z tobą, ale troszkę cię już znam i wiem, że nie lubisz zbytnio wychodzić z domu. - stwierdza.

- Masz całkowitą racje. Nie lubię. Wolałbym teraz siedzieć w pokoju i grać sobie w najnowszą strzelanke. - wzdycham. - Niestety muszę tu być. - szepcze pod nosem.

- To nie jest zbyt zachęcające. - marszczy brwi.

- A możesz po prostu cieszyć się z mojego towarzystwa i nie myśleć tyle? - pytam.

- Haziel... - patrzy na mnie z nadzieją, że wytłumacze o co chodzi.

- I tak nie chciałem tego przed tobą ukrywać. - sapię z ciepła. - Czekaj. Napiszę do kogoś. - informuje.

Szybko wyciągnąłem telefon z kieszeni, po czym wysłałem wiadomość do Gio. Po prostu dałem mu znać gdzie jesteśmy oraz, że ma już iść.

- Ktoś ma jeszcze przyjść? - pyta cicho.

- Gio i Willow. - odpowiadam. - To brat Colta i jego dziewczyna. - dodaje, kiedy zauważyłem, że syrena mocno zmarszczyła brwi.

- To wiem, ale nie rozumiem dlaczego mieliby chcieć z nami się spotkać. - myśli intensywnie.

Angel Among Us 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz