Rozdział 18 - Czarodziej, Kwiecie i Wampir

106 11 1
                                    

Haziel:

Minęło kilka dni. Już prawie wróciliśmy do normalnego, szkolnego życia. Mówię "prawie", ponieważ Dark dalej odpoczywa po naszej małej wycieczce. Dlatego też nie ma go w szkole przez ten czas. Na szczeście z dnia na dzień coraz bardziej zyskuje na sile. Rany, plus mocne zmęczenie doprowadziły go do tego stanu.

Jak moi rodzice dowiedzieli się o tym co nas spotkało, musiałem wraz z tatą uspokoić Lizzie by nie dzwoniła na pogotowie. Ciężko było ją przekonać, że Dark potrzebuje po prostu odpoczynku, a jego rany nie są śmiertelne.

- To kiedy będę mogła go zobaczyć? - pyta Maya.

Znajdujemy się w naszym standardowym miejscu, czyli stoliczki na korytarzu. Jestem tylko z Mayą.

Dziewczyna ubrana jest w zieloną, luźną koszule włożoną w białe spodnie i czarne baletki. Prawa ręką jest wypełniona przeróżnymi bransoletkami. Czerwona szminka zawsze podkreśla jej młodą cere.

Zaś ja prezentuje się w szarej koszulce na krótkim rękawku, czarne spodnie ze skórzanym paskiem i zwykłe trampki.

- Jak się lepiej poczuje. - wzruszam ramionami.

Blodnynka westchnęła, po czym spojrzała na pewną postać.

- Znowu ty. - burczę, a ten się zaśmiał.

Charlie Rivers. Jest to czarodziej z 3 rocznika. Ma czarne włosy i brązowe oczy. Jest średniego wzrostu i dobrze zbudowany. W policzkach mieszczą się dołeczki. Jak to w ich gatunku bywa, całe prawe ucho ma wypełnione kolczykami.

Nosi granatową koszule z podwiniętymi rękawami, czarne spodnie z jaśniejszym przebarwieniem na kolanach oraz tej samej barwy adidasy. Na prawym nadgarstku świeci zegarek, a na lewym dwie bransoletki. Dwa zwykłe pierścionki goszczą na palcach.

Uczepił się nas od momentu, kiedy wróciliśmy do szkoły po naszej wycieczce. Jakiś wampir musiał mu powiedzieć o tym, że wypiłem krew Mayi, ponieważ tylko ten gatunek potrafi to dostrzec.

- Hejka, Charlie. - wita się wróżka.

- Cześć. - odwzajemnia gest. - To co? Kiedy znikniecie na małe co nieco? - zerka na mnie.

Nie zdenerwuje mnie dzisiaj. Zazwyczaj mam gdzieś to co inni myślą, ale ten typek mnie naprawdę irytuje. Bardziej spodziewałem się krzywych spojrzeń od krwiopijców, ale tylko on się napatoczył. Chyba wolałbym spojrzenia, niż tego maga.

- Przestań, Charlie. To była sytuacja kryzysowa. Wiesz o tym. - mówi Maya.

Blondynka niezbyt widzi w tym coś złego. Jej zdaniem brunet tak po prostu chce zacząć rozmowe i zwrócić na siebie uwage.

- Czyli u was to rzecz normalna? Ty i Valeria dajecie mu swoją krew. Colta też w to wciągnąłeś? A może Essence? - myśli na głos z uśmiechem.

Uderzyłem otwartą dłonią o stół, po czym wstałem gwałtownie. Krzesło za mną wydało nieprzyjemny dźwięk, a termos wróżki przez siłe uderzenia przerwócił się i spadł na podłogę.

- Haziel. - uspokaja mnie Maya, będąc wyraźnie zaskoczona.

Patrzę na Charliego i tym samym mówię mu by się w końcu zamknął. Chłopak natomiast nie przestaje się głupkowato uśmiecheć.

- Przepraszam. Nie chciałem hybrydy zdenerwować. - podnosi dłonie w geście obrony.

- Możesz sobie wręczyć trofeum, bo ci się to udało. - mówię spokojnie.

- Co się tutaj dzieje? Charlie przestań być taki natarczywy. - usłyszałem znajomy głos.

Za chłopakiem zatrzymały się trzy dziewczyny.

Angel Among Us 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz