Haziel:
Po raz pierwszy czuje się bezradny. Przez całe 16 lat mojego życia nie wiem co mogę zrobić. Po prostu przyglądam się jak Chester dusi Maye i nic z tym nie robię. Czekam, aż reszta znajomych zareaguje, ale doskonale wiem, że nie są w stanie tego zrobić. Mają zbyt wiele wrogów wokół siebie.
Jestem za bardzo osłabiony. Każda próba wstania kończy się porażką. Łzy nabrały się do moich oczy. Nie wiem, czy z powodu mojej bezradności, czy tego wszystkiego. Czy tego chcę, czy nie moje poczucie winy wzrasta z sekundy na sekunde. Gdybym nie miał romansu z Maxine to nie doszłoby do porwania oraz tej sytuacji. Wiem, że taki tok myślenia jest głupi i dalej zdania nie zmieniłem w tej kwestii, ale mimowolnie robię to co zaledwie kilka dni temu było dla nie śmieszne.
- Zostaw... - mówię ledwo słyszalnie.
Byłem gotowy by błagać Chestera o zaprzestanie. Chciałem zaproponować mu układ, że tu i teraz niech wykorzysta mnie do stworzenia Upadłego anioła, ale wielki huk uciszył moją wypowiedź.
Wszyscy krzyknęli z szoku, a Chester puścił Maye. Spojrzał on w miejsce gdzie powstała kolejna wielka dziura w ścianie. Lekki dym po chwili upadł, a wraz z tym promienie słońca przebiły się do środka. Zmrużyłem oczy przez chwilowy ból, po czym uczucie ulgi wypełniło moje ciało.
Posłałem mały uśmiech w strone mojej mamy, taty i Ellen wraz z kilkoma swoimi ludźmi. Już po sekundzie moja widoczność zaczęła być rozmazana. Ciemność przytuliła moją głowę, a to oznacza, że zemdlałem.
Lizzie:
Małe westchnienie wyszło z moich ust. Haziel zemdlał, Dark z pomocą Shannon próbuje wstać, Essence jest przy Mayi i próbuje ją uspokoić, zaś reszta jest cała i zdrowa.
- Chester Chavez jesteś aresztowany! Ty i twoi ludzie idziecie ze mną! - rozkazuje Ellen.
Chłopak jednak nic sobie nie robi z tonu żywiołaka. Wpatruje się we mnie jak w arcydzieło.
- Anioł... - uśmiecha się pod nosem.
- Mówiłam, że to wariat. - kręci głową Ellen.
Nie ważne ile razy na niego spojrzę, czuje sam ból. Nie miał łatwo w życiu, więc to logiczne, że się pogubił. Nie usprawiedliwiam go. Zrobił tyle krzywdy wielu osobom i zapłaci za to.
- Lizzie... Dorian... - sapię ciężko Dark.
Ledwo stoi na nogach. Gdyby nie Shannon, która trzyma go mocno to już by zaliczył spotkanie z podłogą.
W tym momencie trzy ostrza mignęły obok mojej twarzy i wylądowały w ciele atakującego. Okazało się, że członek grupy chciał zaatakować kwiecie i wilkołaka od tyłu. Na szczęście Dorian szybko zareagował.
- Małolaty! Wyjdźcie stąd! - rozkazuje policjantka.
- Niech dorośli się tym zajmą. - zaznacza wampir.
Kilka policjantów pomogło nastolatkom wyjść z budynku. W między czasie mój mąż chronił ich za pomocą czarnej mgły.
- Zabieracie mój cenny okaz. - śmieje się Chester.
- Okaz? - marszczy brwi Ellen.
- Mój syn nigdy nie będzie niczyim narzędziem. - warczę.
Zmieniłam forme na anielską i złapałam Faulee w dłoń. Białe pióra wypełniły otoczenie, a przez złość która wypełnia mnie w tej chwili pobliskie klatki wygięły się we wszystkie strony świata.
- Daj mi tego więcej. - mówi brunet.
Przestraszyłam się kiedy chęć zabicia go wypełniła moją głowę. Ja nie jestem sprawiedliwością, więc to nie ode mnie zależy jak skończy. Jestem zła z powodu porwania mojego syna, ale nie mogę pozwolić by owe uczucie przejęło nade mną kontrole.
CZYTASZ
Angel Among Us 2
FantasyOd momentu moich narodzin mówili mi, że jestem wyjątkowy. Sam fakt, że istnieje zaledwie kilkanaście lat temu był nie do pojęcia. Problem w tym jest taki, że ja nie czuje się wspaniale. Jestem zwykłym owocem miłości kochających się istot, a to, że s...