Bokuto x Kuroo || Za wszystkie nasze błędy

245 19 22
                                    

Bokuto Kotaro wychodził za mąż.

Bokuto już w liceum był pewien, że spotkał miłość swojego życia. To właśnie wtedy poznał jego – swój ideał, czyli mężczyznę, przy którym czuł się po prostu najpotężniejszy na świecie. Wiedział, że przy nim wszystko jest możliwe i nie próbował wypierać faktu, że stracił dla niego głowę. Naturalnym wydawało mu się, że to z nim spędzi resztę swojego życia. Nie chciał i nie wyobrażał sobie nikogo innego przy swoim boku. W jego głowie on i jego ideał funkcjonowali jako para zapisana sobie w gwiazdach. Nie miał wątpliwości, że byli swoimi bratnimi duszami.

W trzeciej klasie liceum Bokuto oficjalnie zaczął się spotykać ze swoim wybrankiem. Bo oczywiście jego uczucia były odwzajemnione – nie mogło być innej opcji i wiedzieli to wszyscy ich wspólni znajomi. I chociaż po liceum ich drogi nieco się rozeszły, bo ukochany pozostał w ich rodzinnym Tokio, a Bokuto zdecydował się na grę dla profesjonalnej drużyny z innej prefektury, to jednak ich miłość kwitła i nie osłabiły jej nawet kilometry.

Ich związek trwał przez lata bez żadnej większej rysy na szkle, a Bokuto stał się odpowiedzialnym i dobrze usytuowanym dorosłym. Naturalnym więc wydawało mu się, że teraz nadszedł kolejny krok w jego życiu – małżeństwo. Po udanym występie na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio Bokuto uznał, że brakuje mu już tylko jednego, czyli oficjalnego potwierdzenia, że mężczyzna, którego kocha, jest tylko jego i będzie tak już po kres ich dni.

Bokuto był tak naprawdę niepoprawnym romantykiem, dlatego zadbał, żeby dzień oświadczyn był po prostu idealny, a cała ta bajecznie słodka atmosfera została zachowana. Chciał pokazać jak ogromnym uczuciem darzy człowieka, który znaczył dla niego dosłownie wszystko, dlatego mimo iż mogło się to wydawać sztampowe, to i tak zrobił wszystko jak na tych przekoloryzowanych komediach romantycznych. Bo Bokuto właśnie taki był – pełen pasji, ekspresji i dramatyzmu. Jego ukochany właśnie to w nim kochał, dlatego od razu zgodził się zostać mężem Kotaro.

Akaashi Keji miał poślubić Bokuto Kotaro.

Wszyscy ich znajomi ucieszyli się na tę wiadomość, choć oczywiście nikt nie był zaskoczony. Bardzo szybko zaczęły się gorączkowe przygotowania do ślubu, bo Bokuto przecież nie był osobą, która lubiła cokolwiek przeciągać w czasie.

Wreszcie został tylko tydzień do ślubu, a Bokuto wraz z kilkoma swoimi najbliższymi przyjaciółmi postanowił zorganizować wieczór kawalerski. Oczywiście Akaashi w tym czasie miał swój, ale w zdecydowanie spokojniejszym gronie niż jego narzeczony. W końcu Bokuto zaprosił Hinatę, Atsumu, Sakusę, Kuroo oraz Konohę, a to towarzystwo było jak tykająca bomba zegarowa.

Wszystko szło świetnie. Poszli razem do jednego z popularniejszych klubów w Tokio, niezliczone kolorowe drinki przewijały się przez ich stolik, a w dodatku część z nich odkryła w sobie wybitne zdolności taneczne. Bokuto bawił się świetnie i był niewyobrażalnie szczęśliwy, że może w ten sposób spędzać czas z przyjaciółmi.

— Za dzisiejszy wieczór — powiedział Kuroo w którymś momencie, wnosząc do góry swojego shota. — Oraz za mojego najlepszego kumpla, Bokuto! Niech mu się zawsze powodzi tak jak teraz!

Cała grupa dopełniła toastu, a potem wrócili do świetnej zabawy, która miała na celu pożegnanie Bokuto z ich grona kawalerów. I mimo iż było chaotycznie, głośno i momentami pozwalali sobie na więcej, niż normalnie, to jednak nie działo się nic, przez co któryś z nich miałby się potem wstydzić.

Jak więc doszło do tego, że Bokuto znalazł się w takiej sytuacji?

Rankiem po wieczorze kawalerskim Bokuto obudził się w łóżku w swoim pokoju hotelowym z okropnym bólem głowy, mięśni oraz suchością w gardle. Był jednak pewien, że to przeboleje w przeciwieństwie do widoku, który zastał tuż po otworzeniu oczu. Była to smukła ręka owinięta wokół niego w pasie oraz głowa z niesfornymi, czarnymi włosami na jego klatce piersiowej. Nogi Kotaro oraz owego wciąż pogrążonego we śnie intruza były ze sobą ciasno splecione, a poza tym Bokuto tulił go do siebie tak, jakby bał się, że ten mu ucieknie. Gwoździem do trumny było to, że oboje byli nadzy. W pokoju unosił się pewien charakterystyczny zapach, którego Bokuto z cały sił starał się nie nazywać po imieniu.

Tie-break || Haikyu!! || One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz