Tsukishima x Hinata || Ktoś komu mogę zaufać

691 30 14
                                    

— To koniec na dziś — ogłosił Yamaguchi spokojnym, aczkolwiek stanowczym tonem.

— Tak jest! — odpowiedzieli mu pozostali zawodnicy Karasuno.

Chwilę później siatkarze zaczęli wychodzić z sali aż w końcu nawet ostatni Hinata i Tsukishima, którzy o czymś żywo rozmawiali, opuścili boisko. Jedynie Yamaguchi został sam z Kegeyamą, ponieważ zobowiązali się dziś sprzątnąć sprzęt po treningu, a potem mieli do omówienia strategię na zbliżający się mecz.

— Twoje bloki były dzisiaj totalnie beznadziejne — powiedział Tsukishima, szyderczo patrząc na niższego kolegę. Oboje niespiesznym tempem zmierzali w stronę szatni.

— Bo nie jestem już środkowym blokującym! — bronił się rudzielec.

— I to oznacza, że nie musisz umieć postawić dobrego bloku? — drwił dalej Kei.

— Tsukishima, ty...!

Hinata zrobił się cały czerwony i aż się zapowietrzył, nadymając policzki. Tsukishima prychnął cicho pod nosem na ten widok. Minęły dwa lata, a Hinata wciąż tak łatwo dawał się sprowokować. Chociaż nie żarli się już aż tak często z Kageyamą i to właśnie Tsukki był najczęściej powodem jego irytacji.

Tymczasem dwójka trzecioklasistów dotarła do szatni, gdzie ich młodsi koledzy z drużyny już się przebierali. Bez słowa ruszyli w stronę swoich szafek, które były w bliskiej od siebie odległości.

— My będziemy już iść, Hinata senpai — powiedział jeden z pierwszoklasistów, uśmiechając się promiennie do rudzielca. — Do zobaczenia w poniedziałek.

— Do zobaczenia! — odpowiedział Shoyo entuzjastycznie, zadowolony ze sposobu, w jaki tytułują go młodsi zawodnicy. Teraz dopiero rozumiał, jak czuli się Tanaka oraz Nishinoya.

Pozostali członkowie siatkarskiej drużyny Karasuno również zaczęli powoli opuszczać szatnie, kierując się do swoich domów. Wkrótce w pomieszczeniu zostali tylko Hinata, który wciąż się przebierał, oraz Tsukishima, który z kolei z jakiegoś powodu siedział na jednej z ławek i z beznamiętnym spojrzeniem przyglądał się rudzielcowi.

— Nie idziesz do domu, Tsukishima? — zapytał Hinata, zapinając zamek swojej czarnej bluzy.

— Czekam na ciebie — odparł Kei, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świcie. Jego twarz pozostawała bez wyrazu. Wydawał się być wręcz znudzony.

Zdziwiony Shoyo zamarł w połowie zapinania i spojrzał na blondyna z szeroko otwartymi oczami. Nie spodziewał się otrzymać akurat takiej odpowiedzi od okularnika.

— Na mnie? — wydukał. — Nie na Yamaguchiego?

— Mówię niewyraźnie? — zapytał Tsukishima ironicznie, podnosząc się z ławki.

— Nie... — odburknął lekko urażony Hinata. — Po prostu się zdziwiłem. Masz jakąś sprawę do mnie?

— Tak właściwie to tak — odpowiedział Kei, patrząc na Shoyo z powagą.

— Jaką? — zapytał szczerze zaintrygowany rudzielec. Tsukishima rzadko tak się do niego zwracał, więc był tym bardziej podekscytowany powodem takiego zachowania z jego strony. Miał tylko nadzieję, że nie dostanie od niego kolejnej reprymendy albo codziennej dawki złośliwości.

Tymczasem Tsukishima próbował się zawziąć i w końcu to z siebie wydusić. Z nerwów zaczął wyginać sobie palce, ale liczył, że Hinata nie zwróci na to jakoś szczególnie uwagi. Zresztą, i tak pewnie o tym zapomni, kiedy usłyszy, co Kei ma mu do powiedzenia.

Tie-break || Haikyu!! || One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz