Oikawa jęknął cierpiętniczo, a następnie zasłonił twarz jedną z licznych, białych poduszek, próbując się w ten sposób odgrodzić od uciążliwego słońca, którego promienie padały na jego twarz przez najbliższe okno. Bardzo bolała go głowa i czuł, jak we wnętrznościach mu się przewraca, a w ustach miał dosłownie Saharę. Jednym zdaniem – męczyła go jedna z najgorszych chorób cywilizacyjnych czyli tak zwany kac.
Potrzebował wody. Natychmiast. Od tego zależało teraz jego życie.
Z tą myślą przewrócił się na drugi bok i odrzucił poduszkę, która po chwili spadła na podłogę. Oikawa przez chwilę przyzwyczajał się do ostrego światła, a potem otworzył oczy i odruchowo zerknął na miejsce obok siebie na łóżku. Od razu zamknął oczy z powrotem.
Nie. To się nie dzieje. To jakiś zły sen albo omamy spowodowane przez pozostałości alkoholu w jego organizmie. Nie było absolutnie takiej opcji, żeby w tym samym łóżku, co on, spał akurat ten człowiek.
Oikawa ponownie otworzył oczy. Jednak mężczyzna obok niego nie zniknął i wciąż wyglądał jak pierdolony Ushijima Wakatoshi. Czyżby trafił do jakiegoś alternatywnego uniwersum? Bo jeśli tak, to miał nadzieję, że ktoś zabierze go stąd jak najszybciej. Gdzie był Iwa-chan, kiedy wyjątkowo go potrzebował?
— Co tu się, kurwa, dzieje? — wymamrotał z niedowierzaniem.
Wakatoshi wciąż spał, zwrócony twarzą do Oikawy, ale zaczął się wiercić, kiedy szatyn się odezwał. Tooru z obrzydzeniem obserwował, jak beztroski wyraz twarzy Ushijimy zostaje zniekształcony przez pojedynczą zmarszczkę na czole. Po chwili Ushiwaka przeciągnął się i otworzył oczy. Jego spojrzenie od razu spotkało się z tym Oikawy.
— Co ty, do cholery, robisz w moim łóżku, Ushiwaka? — zapytał Oikawa cicho, ale z wyraźnym chłodem i wrogością. Był dosłownie sekundy od wybuchu.
Ushijima nie odpowiedział od razu i najpierw rozejrzał się po pomieszczeniu, które niewątpliwie było sypialnią, którą w tym hotelu wynajmował Oikawa. Tooru wiedział, że Wakatoshi swoją własną ma trzy pary drzwi dalej. Przecież specjalnie postarał się o to, żeby dzieliło ich jak najwięcej ścian. Co więc poszło nie tak?
— Niczego nie pamiętasz, Oikawa? — zapytał Ushijima, ponownie łapiąc kontakt wzrokowy z szatynem.
— A co powinienem?! — pisnął zaskoczony Oikawa.
Tooru zamyślił się, próbując ustalić, co było ostatnią rzeczą, która została w jego pamięci. W tym momencie warto by wyjaśnić, co wydarzyło się w wciągu kilku dni poprzedzających dzisiejszy poranek. Chociaż tak właściwie to wszystko zaczęło się niespełna miesiąc temu, tuż po zakończeniu Igrzysk Olimpijskich w Tokio.
Oikawa doskonale pamiętał, czyj to był pomysł. Tylko jedna osoba była w stanie uznać to wszystko za dobry plan i jeszcze namówić wszystkie swoje ofiary do postępowania wedle jego woli. Był to oczywiście Hinata Shoyo. Oikawa nie znał drugiego tak dobrego manipulatora, który nawet nie próbował być podstępny. Samą swoją charyzmą był w stanie zmusić każdego do dosłownie wszystkiego.
Tego dnia jakimś dziwnym zrządzeniem losu Oikawa szedł korytarzem hotelowym wraz z Iwaizumim, kiedy niespodziewanie napotkali trójkę zawodników reprezentacji Japonii. Wdali się z nimi w konwersację, ponieważ znali się już od wielu lat i cała ich piątka pochodziła z Miyagi.
— To takie niesamowite — powiedział Hinata wtedy, patrząc kolejno po Oikawie, Iwaizumim, Kageyamie i Ushijimie. — Wszyscy pochodzimy z tej samej prefektury, a teraz robimy karierę na różnych końcach świata. Potrzebowaliśmy aż Olimpiady, żeby się spotkać!
CZYTASZ
Tie-break || Haikyu!! || One Shots
Fiksi PenggemarZbiór one shotów, gdzie każdy ship jest mile widziany. Moja osobista bezpieczna przystań, gdzie daje upust wszystkim swoim pisarskim pragnieniom i pomysłom. Tie-break - z angielskiego „zerwanie remisu". Jest to piąty set, który ustala zwycięzcę, ki...