— Kenma, wychodzę!
Kuroo przez chwilę czekał na odpowiedź, ale uzyskał ją w postaci jedynie niewyraźnego pomruku gdzieś z głębi mieszkania. Widocznie Kenma był już czymś zajęty i nawet nie docierało do niego, co się do niego mówiło. Kuroo westchnął. Był już do tego przyzwyczajony.
Wyszedł z ich mieszkania i znalazł się na przestronnym podwórku, na którym miał zaparkowany swój samochód. Jemu i Kenmie powodziło się naprawdę dobrze, więc mogli pozwolić sobie na takie rzeczy, jak duży dom na obrzeżach Tokio oraz luksusowy samochód. Ogólnie pieniędzy nigdy im nie brakowało.
Kuroo wsiadł do swojego samochodu i odjechał z podjazdu przez automatyczną bramę. Pokonywał tę trasę codziennie, więc jego myśli mimowolnie odpłynęły w stronę teoretycznie najważniejszej osoby w jego życiu. On i Kenma spotykali się już ze sobą od czasów szkolnych, więc nie było niczym dziwnym, że po studiach zamieszkali ze sobą. Ponadto byli przyjaciółmi z dzieciństwa, więc znali się jak łyse konie. Praktycznie całe życie spędzili w swoim towarzystwie.
Zastanawiał się, czy to dlatego między nimi już od wielu miesięcy było tak... nijako. Mieli lata na poznanie siebie nawzajem i teraz nie czerpali już takiej radości ze swojej obecności jak w przeszłości. Teraz po prostu żyli obok siebie.
Jakakolwiek namiętność między nimi zniknęła już tak dawno temu, że Kuroo nawet nie pamiętał, kiedy Kenma go po prostu pocałował. Ba! On nawet nie okazywał żadnego zainteresowania swoim chłopakiem. Oboje skupili się przede wszystkim na swoich karierach, ale to przecież nie znaczyło, że mieli odstawić na bok uczucie i zaangażowanie w ich relację, prawda?
Kuroo był tym zmęczony. Tak naprawdę nie miał nawet siły, żeby spróbować coś zmienić. Po prostu egzystował dalej w tej pozbawionej emocji relacji i szukał oderwania od tej monotoniczności poza domem. Pogodził się już z myślą, że w jego związku z Kenmą nic już go nie czekało. Żadnych śmiesznych fajerwerków, absurdalnych motyli w brzuchu lub spontanicznych randek.
Taka dorosłość była dość przygnębiająca.
W końcu Kuroo podjechał pod wieżowiec, w którym pracował i zaparkował na specjalnie wyznaczonym dla niego miejscu. Wysiadł z samochodu i, niosąc ze sobą jedynie swoją walizkę, wszedł do budynku. Przywitał się z ochroniarzem oraz kobietą na recepcji, a następnie wsiadł do windy, która miała zabrać go na przedostatnie piętro, gdzie miał swój gabinet.
Tak naprawdę Kuroo nie miał dziś zbyt dużo ciężkiej pracy. Ostatnio był w delegacji (na które jeździł dość często), więc aktualnie czekała na niego tylko papierkowa robota i jedno spotkanie biznesowe o dziesiątej. Dlatego przeczuwał, że znajdzie dziś sporo czasu dla siebie i swoich zajęć, niekoniecznie związanych z zawodem.
Przez pierwszą godzinę w pracy udało mu się naprawdę dużo zrobić, dlatego poszedł po kawę, a następnie już z kubkiem rozsiadł się na swoim fotelu i zalogował na pewnym portalu społecznościowym. Odkrył go już wiele miesięcy temu, kiedy szukał informacji na temat prezentu, który chciał zrobić Kenmie. Strona ta była poświęcona grom i liczył, że uzyska na niej cenne informacje, które pomogą mu w wyborze.
Wtedy też spotkał kogoś o nazwie LoneClaw. Użytkownik ten zdawał się znać odpowiedzi na wszystkie jego pytania, więc szybko podłapali kontakt i zaczęli prowadzić naprawdę długą konwersację. Po czasie przestali rozmawiać o grze, a zaczęli o dosłownie wszystkim innym.
Ostatecznie Kuroo nie kupił Kenmie nowej gry, ponieważ blondyn zrobił to sam. Ale zyskał za to nowego, internetowego znajomego, z którym potrafił pisać długimi godzinami i nigdy nie miał dość. To było zaskakująco odprężające, mimo iż oboje byli całkowicie anonimowi i nawet nie próbowali tego zmieniać. Kuroo nigdy nie poprosił swojego internetowego znajomego o jego dane i sam nigdy nie został o nie zapytane.
CZYTASZ
Tie-break || Haikyu!! || One Shots
FanfictionZbiór one shotów, gdzie każdy ship jest mile widziany. Moja osobista bezpieczna przystań, gdzie daje upust wszystkim swoim pisarskim pragnieniom i pomysłom. Tie-break - z angielskiego „zerwanie remisu". Jest to piąty set, który ustala zwycięzcę, ki...