Atsumu x Hinata || Beznadziejny przypadek

603 38 30
                                    

— Pewnego dnia wystawię dla ciebie. Zanim jednak to się stanie, zmiażdżę cię na Inter High w przyszłym roku, więc lepiej się na to przygotuj.

Hinata z mocno bijącym sercem obserwował, jak Miya Atsumu odwraca się do niego plecami, żeby po chwili dołączyć do swojego brata. Bliźniacy rozmawiali o czymś, czego Shoyo nie mógł już usłyszeć, wymienili między sobą kilka niegroźnych kopniaków, a następnie poszli wraz z resztą Inarizaki podziękować kibicom za ich doping.

Jeszcze przed chwilą Hinata miał wrażenie, że padnie na kolana ze zmęczenia. Później jednak zaczepił go jasnowłosy Miya (przez chwilę nawet nie był pewien, który to z braci!), zadeklarował, że chce być jego rozgrywającym, a teraz Shoyo miał wrażenie, że nie tylko się przewróci z powodu dużego wysiłku, ale nawet zemdleje z natłoku różnych emocji i myśli.

— Co ci, Hinata? — zapytał stojący obok niego Kageyama, patrząc na niższego chłopaka podejrzliwie.

— Nic... Ja tylko...

Tylko co?

Hinata jeszcze raz próbował wypatrzeć gdzieś blond czuprynę, ale niestety Inarizaki zniknęło już za drzwiami prowadzącymi na korytarz. Stracił okazję, żeby móc ponownie spojrzeć na Atsumu i spróbować zrozumieć szalejące w nim uczucia.

— Musimy iść podziękować publiczności. — Kageyama trącił jego ramię i, nie czekając na Hinatę, ruszył w stronę reszty drużyny, która ustawiała się już na linii.

Shoyo potrząsnął energicznie głową, jakby chciał się otrząsnąć z tego dziwnego stanu, w którym się znalazł, a chwilę później podbiegł do Kageyamy, zrównując z nim krok. Nieprzytomnie krzyknął podziękowania dla kibiców, a następnie schylił przed nimi głowę. Jak z automatu ruszył z resztą drużyny do szatni. Kageyama coś do niego mówił, ale widząc brak zaangażowania z jego strony, prychnął i odwrócił się od niego rozdrażniony. Hinata nie przejął się tym, bo wiedział, że zaraz mu przejdzie.

Niczym katarynka bez końca odtwarzał w głowie słowa Atsumu. Nie mógł w nie uwierzyć. Gdyby ktoś jeszcze wczoraj powiedział mu, że ten znany licealny rozgrywający o niepodważalnym talencie będzie chciał dla niego wystawiać, a poza tym uzna go za swojego godnego rywala, to pewnie kazałby mu popukać się w czoło. Lub pomyślałby, że ten ktoś sobie z niego okrutnie żartuje.

Tymczasem Miya naprawdę specjalnie do niego podszedł, żeby przekazać mu swoje uznanie. Chciał z nim grać. Z nim. Z niskim chłopakiem, który wciąż miał braki w podstawach. Z kimś, kogo jedynymi zaletami były szybkość, zwinność i wytrzymałość. Z kimś, kto był lata świetlne za nim.

Nic więc dziwnego, że serce Hinaty tak szaleńczo waliło w jego piersi, policzki paliły żywym ogniem, a oddech stał się nierówny. To było coś, jak ekscytacja z możliwości rozegrania kolejnego meczu z silną drużyną, a jednak nie do końca. Upajał się tym uczuciem i był pewien, że jeszcze długo się nie uspokoi.

— Miałeś jakieś zwarcie w tym swoim małym móżdżku czy coś? — zapytał Tsukishima szyderczym tonem. Blondyn zauważył, że Hinata już od dobrych kilku minut stoi z koszulką w ręku, nie przebiera się ze stroju sportowego i zamiast tego tępo wpatruje się w przestrzeń przed nim. Kei uznał, że to dziwne nawet jak na niego.

— Tsukishima — powiedział Hinata głosem, którego okularnik nigdy wcześniej u niego nie słyszał. Zmarszczył więc brwi w konsternacji i uważniej przyjrzał się twarzy niższego chłopaka, próbując wyczytać z niej jakąś przyczynę takiego zachowania.

— Przerażasz mnie bardziej niż zwykle — stwierdził Tsukishima z niesmakiem.

Hinata potrząsnął głową, a jego bujna czupryna zatrzepotała wokół niego. Z większym skupieniem niż jeszcze kilka sekund temu spojrzał na Tsukishimę.

Tie-break || Haikyu!! || One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz