Kiedy Yamamoto Taketora rozpoczął trzecią klasę liceum, jego wielkie marzenie wreszcie się spełniło. Po długich miesiącach cierpień i zazdroszczenia zawodnikom z innych szkół, w końcu ich własna drużyna zyskała menedżerkę w postaci uroczej pierwszoklasistki. Dziewczyna nazywała się Natsumi Yuka, miała długie, jasne włosy, była bardzo drobna i przy tym nieśmiała, ale jednocześnie bardzo oddana wykonywanym obowiązkom.
Yamamoto był zdania, że dosłownie wygrał los na loterii. Ta dziewczyna była chodzącym aniołem! Nie była boginią, jak Kiyoko Shimizu, ale wciąż Taketora miał ochotę całować ziemię po której stąpa i chronić ją przed wszelkim złem (czytaj zawodnicy wrogich drużyn).
Jego radość z posiadania menedżerki trwała jednak dość krótko. Po zaledwie kilku tygodniach zaczął zauważać coś, co bardzo mu się nie podobało. Natsumi z jakiegoś powodu w szczególności upatrzyła sobie towarzystwo Kenmy. Yamamoto nie mógł tego zrozumieć. W końcu Kozume był wycofany, przeważnie aspołeczny i raczej nie szukał kontaktu z jakąś pierwszoklasistką. Owszem, był wice kapitanem, więc Yuka mogła z nim omawiać niektóre sprawy drużynowe, ale przecież Yamamoto był kapitanem! Czyli stał wyżej w hierarchii, prawda?!
Jego rozumowanie nijak się miało do coraz częstego obserwowania, jak Yuka i Kenma są we własnej bańce i rozmawiają o czymś przyciszonymi głosami. Yamamoto aż kipiał z wściekłości. To było jego marzenie o menedżerce, a nie Kenmy! Dlaczego dziewczyna aż tak bardzo przejmuje się ich rozgrywającym?!
— A może po prostu zapytaj Kenmy o czym rozmawiają? — zasugerował Fukunaga, kiedy podczas jednej z przerw zebrali się grupką, żeby porozmawiać i zjeść razem lunch. Oczywiście dwójki, o której plotkowali, nie było wśród nich. Taketora wolał nie dopuszczać do siebie myśli, że mogą być gdzieś razem w tym momencie.
— Rozmowa? — powtórzył Yamamoto bez przekonania.
— Myślę tak samo, jak Fukunaga-san — dodał od siebie Shibayama. Uśmiechał się przy tym z lekkim zakłopotaniem. — Nie sądzę, żeby Kenma-san specjalnie robił ci na złość i podrywał Natsumi-san.
— Racja. To bardziej ona podrywa jego — wtrącił Lev, który wcale nie był zaproszony, ale i tak się do nich dołączył.
— Lev, nie masz za grosz wyczucia — skarcił go Inuoka. — Nie widzisz, że nasz kapitan naprawdę bardzo przeżywa całą tę sytuację?
— Ale o co chodzi? Powiedziałem coś nie tak? — Lev zmarszczył czoło, nie rozumiejąc, czemu znowu mu się obrywa.
Yamamoto westchnął, a potem wgryzł się w swoją kanapkę. No i co on miał zrobić? Przecież rozmową nie załatwia się takich rzeczy!
W ciągu następnych tygodni sytuacja nie tylko się nie poprawiła, ale nawet pogorszyła. Yamamoto widywał Kenmę razem z ich menedżerką nawet poza czasem zajęć klubowych! Nie mieściło mu się to w głowie. Co ta osoba miała w sobie, czego niby on nie miał, co? Przecież był zabawny, towarzyski, pomocny, wysportowany i tak dalej... Czego więcej można chcieć?
Przez to wszystko Taketora chodził wiecznie podminowany i mimowolnie wrogo odnosił się do Kenmy. Oczywiście rozgrywający nie pozostawał mu dłużny, więc napięcie między nimi stopniowo rosło. Niby potrafili spokojnie rozmawiać na klubowe tematy, ale widocznie unikali przebywania w swoim towarzystwie sam na sam. Yamamoto powoli stawał się tym wszystkim coraz bardziej zmęczony.
Wszystko to utrzymywało się aż do obozu czterech zaprzyjaźnionych szkół z Tokio, w którym brali udział licealiści z Nekomy. Jak w tamtym roku zaproszeni zostali również zawodnicy z Karasuno, co chociaż na moment odwróciło uwagę Yamamoto od teraz już nierozłącznych Kenmy i Yuki.
CZYTASZ
Tie-break || Haikyu!! || One Shots
FanfictionZbiór one shotów, gdzie każdy ship jest mile widziany. Moja osobista bezpieczna przystań, gdzie daje upust wszystkim swoim pisarskim pragnieniom i pomysłom. Tie-break - z angielskiego „zerwanie remisu". Jest to piąty set, który ustala zwycięzcę, ki...